menu

Trzecioligowy Motor Lublin pokonał Garbarnię Kraków

1 kwietnia 2017, 21:27 | Pukus

Trwa zwycięski marsz trzecioligowego Motoru Lublin. Podopieczni Marcina Sasala wygrali w sobotę przed własną publicznością z Garbarnią Kraków 2:0. Żółto-biało-niebiescy wiosną zainkasowali piąty z kolei komplet punktów i wobec domowej porażki lidera tabeli KSZO Ostrowiec Świętokrzyski z Karpatami Krosno 1:3, do zespołu z Kielecczyzny tracą zaledwie siedem oczek.


fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski

fot. Łukasz Kaczanowski
1 / 22

- Spokojnie, my skupiamy się na każdym najbliższym meczu – mówi Szymon Kamiński, pomocnik Motoru, który w sobotę wyprowadził swój zespół na prowadzenie. – Cieszę się ze swojego pierwszego gola w seniorach, jednak najważniejsze jest zwycięstwo. Cała drużyna ciężko zapracowała na pokonanie ekipy mającej na swoim koncie mistrzostwo Polski. Wiedzieliśmy, że czeka nas ciężkie spotkanie, ponieważ mierzyliśmy się z wiceliderem, który w rundzie rewanżowej również nie przegrał. Wydaje się, że byliśmy lepszą drużyną i wygrana jest zasłużona – dodaje młodzieżowiec

[przycisk_galeria]

To prawda, bo gdyby miejscowi mieli lepiej ustawione „celowniki”, to wynik byłby wyższy. Poza tym arbiter liniowy odgwizdał pozycję spaloną wychodzącemu sam na sam Kamilowi Oziemczukowi, a następnie nie zauważył zagrania ręką w polu karnym jednego z zawodników gości. Zespół z Grodu Kraka również miał swoje szanse, ale praktycznie tylko na początku pierwszej i drugiej części spotkania.

- Rozkręcaliśmy się pomału, ale to dlatego, że ostatnio gramy co trzy dni. Chłopaki odczuwali trudy środowego starcia z Sołą w Oświęcimiu (w porównaniu do tego meczu, w sobotę do podstawowego składu powrócili pauzujący za żółte kartki Artur Gieraga i kontuzjowany wcześniej Paweł Kaczmarek. Miejsce w jedenastce stracił natomiast pauzujący za kartki Tomasz Tymosiak, a zastąpił go… Kamiński - red.), ale z upływem czasu, wyglądało to nieźle. Jestem zadowolony z wyniku, a także postawy zespołu – ocenia przebieg spotkania Sasal.

Pierwsi groźnie zaatakowali goście, lecz najpierw z kilku metrów fatalnie spudłował Szymon Kiebzak, a następnie w piłkę nie trafił mający za sobą występy w krajowej elicie Marcin Siedlarz. Motor pomału przejmował inicjatywę. Dwa razy po świetnych prostopadłych podaniach od kolegów, w sytuacji sam na sam z bramkarzem brązowo-czarnych był Kamil Majkowski. Za pierwszym razem, pozyskany w przerwie zimowej napastnik uderzał piłkę niecelnie, a za drugim drugim razem dobrze interweniował były bramkarz m.in. ekstraklasowej Cracovii Marcin Cabaj.

Warto jeszcze wspomnieć o przykrej sytuacji z 12. minuty. Na murawę po jednym ze starć upadł Radosław Kursa. – Nie wygląda to dobrze, ale trzeba poczekać na szczegółowe badania Radka – wyjawia Sasal.

Udało nam się dowiedzieć, że obrońca lublinian nabawił się stłuczenia łydki. Nieoficjalnie mówi się, że na boisku ponownie pojawi się on najwcześniej za miesiąc. Gdyby tak się stało, byłaby to duża strata dla Motoru.

Po zmianie stron Patryka Szysza zastąpił Kamil Oziemczuk. – To była taktyczna zmiana i przyniosła ona efekty. Chodziło mi o to, żeby Kamil więcej utrzymywał piłkę. Od razu zaznaczam, że nie mam pretensji do Patryka. Po prostu, miałem inne założenia na drugą połowę meczu – wyjawia Sasal.

Początkowo znów przeważali przyjezdni, ale nic z tego nie wynikało. Motor czekał na swoją szansę i doczekał się jej w 61. min. Jednak Majkowski miał pecha, ponieważ piłka po jego strzale z ostrego kąta trafiła w słupek. Starszego kolegę wyręczył w 66. min Kamiński, uderzeniem z kilku metrów pokonując Cabaja.

Goście próbowali odrabiać straty, ale to Motor za sprawą Oziemczuka, zadał drugi cios. Zawodnik, powracający do gry ciężkiej kontuzji, wiosną zagrał w dwóch meczach i strzelił w nich dwa gole. W sobotę mógł to uczynić jeszcze kilka razy, ale albo uderzał niecelnie, albo podawał do lepiej ustawionych kolegów. Najlepsze sytuacje miał inny zmiennik, Michał Paluch.

8 kwietnia (sobota, godz. 16), Motor zmierzy się na wyjeździe z zajmującą ostatnie miejsce Wierną Małogoszcz.

Motor Lublin – Garbarnia Kraków 2:0 (0:0)
Bramki: Kamiński 66, Oziemczuk 87
Motor: Socha – Tadrowski, Kursa (14 Michota), Gieraga, Słotwiński, Kamiński, Cholerzyński (70 Tymosiak), Kaczmarek, Stachyra, Szysz (46 Oziemczuk), Majkowski (63 Paluch)
Garbarnia: Cabaj – Mistrzyk, Kalemba, Moskal, Borovicanin (68 Piszczek), Liput, Pietras, Masiuda, Nieśmiałowski (90 Gaudyn), Kiebzak (46 Ciesielski), Siedlarz (70 Górecki)
Żółte kartki: Szysz, Tadrowski, Kamiński – Siedlarz, Liput
Widzów: 3050
Sędziował: Tomasz Mroczek z Mielca


Polecamy