menu

Trenerzy po meczu Stomil Olsztyn - GKS Bełchatów [KONFERENCJA]

21 listopada 2015, 08:50 | Bartosz Urban

W meczu 18. kolejki 1. ligi, Stomil Olsztyn przegrał na własnym stadionie z GKS Bełchatów 0:2 (0:0). Po tym meczu obaj trenerzy podzielili się swoimi przemyśleniami na temat wydarzeń, które miały miejsce na boisku!

GKS Bełchatów rozpoczął przygotowania do nowego sezonu
GKS Bełchatów rozpoczął przygotowania do nowego sezonu
fot. Damian Agatowski

Rafał Ulatowski (GKS Bełchatów): W życiu sportowca są momenty, w których chce wziąć rewanż na przeciwniku w sportowej rywalizacji. Taką formą rewanżu jest mecz. Przypominam sobie nasze pierwsze spotkanie w Bełchatowie, kiedy to trener gości cieszył się po zwycięstwie, oczywiście zasłużonym, gdzie my dopiero się zbieraliśmy. Kiedy rozmawiałem z trenerem Jabłońskim po meczu, którego bardzo cenię za to, co osiągnął, to powiedział wtedy kilka bardzo krytycznych słów o GKS-ie, za co mu wtedy bardzo dziękowałem i oddaję mu słuszność, że miał rację. I nagle po jakimś czasie przyjeżdżamy tutaj jako sportowcy, którzy mamy możliwość wzięcia rewanżu, który jest naszym marzeniem, celem.

Uważam, że z przebiegu meczu zasłużyliśmy na to zwycięstwo. Nie mówię tutaj o tych dwóch zdobytych bramkach, lecz o wygraną chociażby tą jedną byliśmy od gospodarzy w tym spotkaniu lepsi. Dla mnie jako trenera tego zespołu największym problemem jest to, że takim piłkarzom jak Bartosiak, Szymański, czy Zięba muszę powiedzieć, że nie łapią się w kadrze meczowej. Takim piłkarzom jak Flaszka, Gierszewski, Zgarda, czy Witasik muszę powiedzieć, że nie rozpoczynają meczu. Na rozruchu miałem do dyspozycji 26 zawodników. Jesteśmy wszyscy zdrowi, bez kontuzji. Cieszymy się tym, że gramy w piłkę. To jest naprawdę wielki moment dla tego zespołu. Za tydzień jedziemy do Chojnic i w przypadku zwycięstwa będziemy żałować, że ta runda się kończy.

Ukłon dla sędziów za to, że prowadzili dobrze zawody. Boisko do gry było bardzo trudne. Przed meczem było bardzo dużo znaków zapytania, czy te zawody powinny być rozgrywane. Oczywiście, jako trener, który wygrał, jestem zadowolony, że się odbyły, lecz było w tym bardzo dużo przypadku, sporo chaosu. Jak byli tutaj działacze PZPN i tydzień temu oglądali Polska - Islandia w Warszawie, we wtorek Polska - Czechy we Wrocławiu i nagle dzisiaj przyjechali na mecz 1-ligowy, to widzieli różnicę nie tylko w umiejętnościach, ale również w infrastrukturze i boisku. Nie winię absolutnie gospodarzy, nie mamy wpływu na pogodę, ale boisko jest miejscem, które ma wpływ na jakość widowiska. Nie ganię tylko piłkarzy, którzy są niedoszkoleni technicznie, ale też na to w jakich warunkach przyszło nam rozegrać ten mecz.

Uważam, że taktycznie byliśmy dobrze przygotowani do niego. Do minimum ograniczyliśmy prowadzenie piłki w tak trudnych warunkach. Czasami wyglądało to tak, że wykopujemy piłkę za linię obrony, jednak to był nasz cel do kontrataków.

Mirosław Jabłoński (Stomil Olsztyn): Miło było tutaj słuchać trenera gości, że są takie zespoły, które mają taki komfort jak GKS Bełchatów. Posiadają szeroką kadrę, warunki szkoleniowe, itd. Tego wszystkiego brakuje tutaj w Olsztynie. Niestety dopóki tego nie zmienimy, to nasze nastroje będą chwiejne. Będziemy przechodzili z euforii do smutku w trudnej sytuacji. Trzeba poważnie się zastanowić, dokąd zmierzamy w Olsztynie, bo podczas półrocznego pobytu tutaj zdaje mi się, że nic się nie zmieniło. Słyszę tylko obiecanki, że będzie lepiej, tylko wytrzymajcie. Ile można wytrzymać? To nie przemawia przeze mnie przez gorycz przegranej, mimo że dwie ostatni porażki u siebie bolą również dla kibiców, którzy są zawsze z nami. Chcieliśmy dla nich dać trochę radości i zakończyć zmagania w Olsztynie zwycięstwem. Warunki nieco przesądziły o wyniku tego meczu.

Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że stałe fragmenty gry mogą być kluczowym elementem do wygrania meczu. Goście wykonywali je zdecydowanie lepiej i po dwóch stałych fragmentach gry zdobyli bramki. My też mieliśmy swoje okazje z nich, mieliśmy rzuty wolne, rożne, lecz nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Nie skorzystaliśmy z trudnych warunków dla obrońców i bramkarza. W drugiej połowie przy wyniku niekorzystnym zespół poderwał się do walki. Chciał zmienić wynik tego meczu. Stworzyliśmy kilka sytuacji klarownych, jednak wszystkie strzały szły prosto w bramkarza. Zabrakło precyzji, szczęścia, czy też trochę umiejętności by ten wynik zmienić. Został nam jeden mecz do końca, zatem będziemy starali się na wyjeździe odrobić, to co straciliśmy na własnym boisku.


Polecamy