menu

Trenerzy po meczu Rozwój Katowice - Sandecja Nowy Sącz [KONFERENCJA]

14 listopada 2015, 18:26 | Sylwester Grochal

W zupełnie odmiennych nastrojach byli szkoleniowcy obu ekip po dzisiejszym spotkaniu. Przypomnijmy, że po dwóch bramkach Adama Czerkasa Rozwój Katowice pokonał Sandecję Nowy Sącz 2:0. Oto co po spotkaniu powiedzieli obaj trenerzy.

Mirosław Smyła
Mirosław Smyła
fot. Łukasz Łabędzki

Robert Kasperczyk (trener Sandecji Nowy Sącz): Przede wszystkim gratuluję trenerowi drużynie Rozwoju trzeciego zwycięstwa z rzędu. To na pewno robi wrażenie. Widać, że drużyna Rozwoju zaczyna grać naprawdę stabilnie i przyjemnie patrzy się na ich wolę walki, sposób rozgrywania kontrataków i pasję z jaką atakują. Dla nas nie jest tajemnicą, że dobrze byłoby, gdyby ta runda już się skończyła. Jesteśmy tak zdekompletowani, mamy takie olbrzymie braki personalne, że każdy kolejny mecz to jest swego rodzaju klejenie, nie tyle jedenastki, co szesnastki meczowej. Moim zdaniem podarowaliśmy dzisiaj rywalowi dwa prezenty. Pierwszy prezent to niezrozumiałe zgranie Kamila Słabego do...właśnie nie wiadomo kogo. Potem zderzenie Grzegorza Barana i Łukasza Radlińskiego wykorzystane przez tak doświadczonego gracza jak Czerkas, który miał przed sobą tylko pustą bramkę. Natomiast przy drugiej bramce, będę się upierał, że błąd po pierwsze liniowego, bo piłka była już za linią, po drugie ewidentny faul Czerkasa na Szarku. Nie wiem dlaczego sędzia tego nie gwizdnął. Organizowanie ataku pozycyjnego w tym meczu przychodziło nam bardzo ciężko. Te braki personalne, zwłaszcza przy niekorzystnym wyniku są dla nas bardzo odczuwalne. Mamy jeszcze dwa spotkania, na wyjeździe z Bytovią oraz u siebie ze Stomilem i trzeba będzie wykrzesać z siebie resztę woli walki, żeby jeszcze na koniec tej rundy dać trochę radości kibicom.

Mirosław Smyła (trener Rozwoju Katowice): Może dziwnie to zabrzmi, ale pierwsza połowa w naszym wykonaniu była słaba. Wchodziliśmy w ten mecz bardzo długo. Tak naprawdę do momentu zdobycia bramki graliśmy niedokładnie, nerwowo, bojaźliwie i w tym momencie myślałem, że nie trafiliśmy z formą w tym meczu. Natomiast w piłce bywa tak, że czasami to szczęście oddaje. W niektórych meczach było tak, że brakowało nam odrobiny szczęścia, traciliśmy dziwne bramki, nie potrafiliśmy wykorzystywać stuprocentowych sytuacji. Dziś to szczęście się do nas uśmiechnęło. Tutaj muszę się zgodzić z trenerem, że pierwsza bramka to błąd w defensywie, co do drugiej bramki, tutaj ciężko mi ocenić. Natomiast obie bramki na pewno wpłynęły na zachowanie naszych zawodników, którym łatwiej się grało przy wyniku 2:0. To co mnie najbardziej boli, to fakt, że podobnie jak w spotkaniu z Wisłą Płock mieliśmy sytuację na zamknięcie tego spotkania. Powinniśmy ten mecz zakończyć wynikiem 3:0, niestety nie potrafimy strzelić tej trzeciej bramki. Zdziwieni jesteśmy w wielu momentach, że tak łatwo dochodzimy do sytuacji podbramkowych. Chciałbym po raz kolejny pogratulować moim zawodnikom, również tym, którzy nie mieszczą się do meczowej osiemnastki, bo ich wsparcie również jest odczuwalne dla nas.


Polecamy