Thiago Messi: Jaki ojciec, taki syn?
Chciałbyś być synem znanego piłkarza? Zastanawiałeś się kiedyś jakby to było, gdybyś jeździł na wszystkie najważniejsze mecze w Europie?
Wyobraź sobie, że jesteś synem, najlepszego piłkarza na kuli ziemskiej. Fajnie, nie? Chodzisz do najlepszej płatnej szkoły w mieście, wszędzie dzieci sławnych rodziców, ale to właśnie Ty jesteś najpopularniejszy, każdy chce być Twoim kumplem. Dziewczyny biją się o to, żebyś na nie choćby spojrzał. Masz wszystko, co sobie zamarzysz, smartfony, rower za 20 "koła", dosłownie wszystko, a do tego Twój tata jest najlepszym piłkarzem na świecie. Każdy chce go choćby zobaczyć, a on poświęca cały swój wolny czas Tobie. Robi wszystko żebyś był szczęśliwy.
Idziesz po szkole na wieczorny trening taty, a tam sami wujkowie. Wujek Xavi, wujek Carles, wujek Andres, no i najlepszy z wujków, wujek Gerard, który zawsze opowie Ci dobry kawał i powygłupia się z Tobą.
Takie właśnie życie będzie miał mały Thiago Messi, który urodził się niedawno, a jego tata jest Lionel Messi. Większość już teraz mu zazdrości, ale to tylko jedna strona medalu, ta zdecydowanie lepsza, w rzeczywistości ciąży na nim wielka presja.
Na pewno ten mały chłopiec, kiedy tylko dorośnie, będzie zaprowadzony na swój pierwszy trening młodzików Barcelony. Tam każdy będzie patrzył tylko na niego, a to nie pomaga w uczeniu się techniki, czy innych rzeczy. Ludzie myślą, że jeśli jesteś synem Messiego, to masz takie samo lub lepsze DNA niż on i od razu po urodzeniu potrafisz grać w piłkę. Tak nie jest, wszystko przychodzi z czasem, oczywiście talent, lub jego część na pewno odziedziczył, ale gra w piłkę to przede wszystkim żmudna praca i hektolitry potu wylane na treningach.
Lionek Messi ciężko pracował, nikt nie stawiał, że dzieciak z rodziny żyjącej na granicy nędzy, w dodatku z karłowatością przysadkową, zostanie najlepszym zawodnikiem na świecie, ale tak się stało.
Już teraz każdy mówi tylko o tym, jakim mały Thiago będzie piłkarzem. Może lepszym od ojca? Może pobije wszystkie jego rekordy? To złudne.
W rzeczywistości dzieci sławnych piłkarzy zazwyczaj nie graja w piłkę tak jak ich ojcowie, co gorsza grają sporo gorzej.
Przykładów jest wiele, Stephan Beckenbauer, który grał w piłkę głownie w drużynach pół-amatorskich, czy Diego Sinatra, który jest synem Maradony, ale ikona futbolu uznała go jako swojego syna dopiero po orzeczeniu sądu.
Lepszym zawodnikiem był Jordi Cruyff, który nawet zagrał w pierwszej drużynie Barcelony, czy Manchesteru United, ale jego kariera także nie była taka, jak jego ojca. Jordi mówił: "To trudniejsze niż się ludziom wydaje, bo nigdy nie unikniesz porównań. To zawsze dodatkowa presja, która jest tym większa, jeśli nie jesteś jeszcze pełnoletni. To wielkie cierpienie".
Jedną z najgorszych karier „zaliczył” Edinho, syn Pele, który grał przez chwilę w Santosie jako bramkarz, ale słynął głównie z… odsiadek w więzieniu za posiadanie i sprzedawanie narkotyków. - Moja piłkarska kariera zaczęła się z presją całego świata, ze sławą, mimo że nie dokonałem niczego, i z wielką odpowiedzialnością, na którą nie byłem przygotowany – tak mówił po zakończeniu kariery.
Jednak niektórym się udało, byli nawet lepsi od sławnych ojców. Dobrym przykładem jest Paolo Maldini. Pewnie nie każdy wie, ale jego ojciec – Cesare Maldini, był także wielkim piłkarzem i rozegrał w barwach Milanu prawie 350 spotkań. Jego syn jednak występował w barwach Rossonerrich aż 647 razy i był znaczącym piłkarzem w reprezentacji Włoch.
Może i synowi Messiego się uda, może jednak będzie lepszy niż ojciec? Tego dowiemy się za 20-25 lat, kiedy będzie można już ocenić jego grę.
Swoją drogą, byłoby ciekawie gdyby został kimś zupełnie innym niż piłkarz i również osiągał w tej dziedzinie sukcesy, a nie odcinał kupony od wielkiej kariery ojca.
Więcej tekstów autora na sensefootball.blogspot.com