menu

Teatr jednego aktora. Raków wreszcie wygrywa na wyjeździe

1 października 2011, 11:46 | Beata Fojcik

W piątkowy wieczór do Rybnika zawitała drużyna Rakowa Częstochowa, która ostatnią wygraną w rozgrywkach drugiej ligi zanotowała w 7. kolejce, w meczu z Bałtykiem Gdynia. Co ciekawe ostatnie wyjazdowe zwycięstwo czerwono-niebiescy odnieśli w marcu, lecz to nie przeszkodziło im, by pokonać ROW 4:2.

Kibice Rakowa mieli w piątkowy wieczór dużo powodów do radości
Kibice Rakowa mieli w piątkowy wieczór dużo powodów do radości
fot. Monika Wieja- Baczyńska

W poprzedniej kolejce obie ekipy solidarnie podzieliły się punktami. Osłabiony Energetyk w Głogowie zremisował z Chrobrym 2:2, zaś częstochowianie przegrywali już 0:3 z Elaną Toruń, by doprowadzić do remisu. Zielono-czarni nie przegrali od trzech spotkań, natomiast przyjezdni po złej passie chcieli w końcu zwyciężyć w meczu wyjazdowym. Na przeciwko siebie stanęli Jerzy Brzęczek i Ryszard Wieczorek, znający się z pracy w Górniku Zabrze. Wówczas trenerem 14-krotnego mistrza Polski był ten drugi, zaś Brzęczek kierował grą drużyny z Roosevelta. Ten wieczór miał jednak tylko jednego aktora, a ponieważ artystyczne nazwisko zobowiązuje, bohaterem został Gajos. Maciej Gajos.

Pierwsi zaatakowali goście, ale po pierwszy strzał przeleciał wysoko nad bramką Piotra Pasia. W 4. minucie zagrożenie stworzył beniaminek z Rybnika, ale bardzo dobrą interwencją popisał się bramkarz Rakowa, Mateusz Kos. W 7. minucie padł gol dla gospodarzy, ale przy uderzeniu Grzegorza Bonka sędzia dopatrzył się pozycji spalonej Marka Gładkowskiego i w efekcie dobitka tego ostatniego nie została uznana. Sześćdziesiąt sekund później z woleja ładnie strzelił Mościcki jednak Kos tym razem również nie dał się pokonać.

24-letni golkiper musiał natomiast skapitulować w 17. minucie pojedynku. Defensywa Rakowa źle wybiła piłkę, w polu karnym przejął ją Jarosław Wieczorek i z półwoleja posłał futbolówkę na długi słupek, popisując się ładnym trafieniem i potwierdzając skuteczność. Przewaga ROW-u była duża, a klub z Limanowskiego nie zagroził jeszcze poważnie bramce Pasia. W tym czasie fanatycy beniaminka prezentowali efektowną oprawę.

W 26. minucie piłkarze Ryszarda Wieczorka nie potrafili wykorzystać ogromnego zamieszania w polu karnym Rakowa. W tej sytuacji goście jakimś cudem uniknęli straty drugiego gola. W 31. minucie z ostrego kąta na bramkę Kosa uderzył Konrad Cieślak, lecz bramkarz czerwono-niebieskich wybij piłkę na rzut rożny. Po chwili mieliśmy już kolejne dośrodkowanie po stałym fragmencie gry rozwiązane całkiem ciekawie jednak rybniccy zawodnicy nadal nie mogli znaleźć odpowiedniej ścieżki do bramki Mateusza Kosa. Po ponad pół godzinie gry do głosu zaczęli dochodzić podopieczni Jerzego Brzęczka. Najpierw Adam Łysek strzałem z 20. metrów trafił w poprzeczkę, a później Rafał Czerwiński wpakował już piłkę do siatki. 22-letni napastnik na 16. metrze obrócił się z piłką, mając przy sobie dwóch defensorów ROW-u i strzelił nie do obrony.

Drugą połowę starcia otworzył niecelny strzał Wieczorka, lecz najważniejsze było to, co stało się minutę później. Z ok. 22. metrów na bramkę Energetyka uderzył Maciej Gajos. 20-latek zaliczył piękne trafienie, nie dając szans na skuteczną interwencję golkiperowi rybniczan.

ROW walczył o wyrównanie. Najpierw Kos musiał sprostać strzałowi Artura Mościckiego, ale nieoczekiwanie mogło być już 3:1 dla Rakowa. Niestety, dogodną okazję zmarnował Krzysztof Napora, główkując daleko obok prawego słupka bramki strzeżonej przez Piotra Pasia. Od tego momentu to znowu przyjezdni nacierali. W 67. minucie z rzutu wolnego z ok. 40 metrów przymierzył Radosław Werner, jednak jego mocny, płaski strzał przeszedł minimalnie obok bramki. W 73. minucie gry po strzale Rafała Czerwińskiego wybornie interweniował Paś. Gdyby nie bramkarz ROW-u jego koledzy mogliby zapomnieć o gonieniu wyniku.

Kilka chwil potem nastąpił zwrot. Wspaniałą akcją popisał się Szymon Jary, który podał futbolówkę do Dawida Gajewskiego. Ten położył obrońcę i mocnym, precyzyjnym strzałem pokonał Kosa. Był to gol rodem z boisk ekstraklasy, o ile nie ładniejszy.

W 79. minucie na czystą pozycję wychodził Gajos, lecz został sfaulowany przez Cieślaka, który za to przewinienie został usunięty z boiska. - Czerwona kartka dla zawodnika ROW-u była jak najbardziej słuszna. Maciek Gajos wychodził na czystą pozycję i gdyby obrońca go nie sfaulował, to Maciek miałby sam na sam z bramkarzem. Także uważam, że za takie sytuacje sędzia zawsze powinien pokazywać czerwone kartoniki - stwierdził Radosław Werner, obrońca częstochowskiego zespołu. Do piłki podszedł sam poszkodowany, a po jego uderzeniu i rykoszecie piłka wpadła do siatki i Raków prowadził 3:2.

W Rybniku zostało już tylko dziesięć minut do zakończenia emocjonującego spotkania. Kropkę nad "i" postawił nie kto inny, jak Maciej Gajos i po wzorowej kontrze skompletował hat-tricka.
W 92. minucie meczu Marek Gładkowski próbował jeszcze zmniejszyć rozmiary porażki, ale jego trudy na nic się nie zdały i Raków odniósł pierwsze wyjazdowe zwycięstwo od marca 2011 roku!

- Raków pokonał nas dzisiaj mądrością piłkarską - powiedział strzelec pierwszej bramki w meczu, Jarosław Wieczorek. - Myślę, że z każdym najbliższym spotkaniem będziemy grali o pełną pulę - optymistycznie zadeklarował 25-letni pomocnik Energetyka.

Z jego słowami zgadzał się również ojciec-trener. - Raków był po prostu od nas skuteczniejszy. Uważam, że na drugoligowe warunki mecz był bardzo dobry. Było wiele czynników, przez które przegraliśmy spotkanie. Straciliśmy bramkę na 2:1 i goniliśmy wyniku, lecz nie udało się wyrównać. Otrzymaliśmy też czerwoną kartkę i to na pewno miało wielki wpływ na końcowy rezultat - oznajmił szkoleniowiec zielono-czarnych. - Nie załamujemy się. Jesień pokaże na kogo możemy liczyć wiosną - dodał Ryszard Wieczorek.

Co zrozumiałe w dobrych nastrojach do szatni schodzili goście, którzy na obcym terenie zdołali aż cztery razy umieścić piłkę w siatce rywala. - Od początku nasza gra nie wyglądała tak, jak powinna, ale na szczęście przebudziliśmy się i od tej pory graliśmy w miarę dobrze. Boisko było śliskie, warunki były dziś ciężkie do gry - przyznał Radosław Werner. - ROW do 30. minuty grał bardzo dobrze. Byłem zaskoczony tym poziomem. Na szczęście dla nas skończyło się to tak, jak się skończyło, bo po bramce, którą straciliśmy mecz mógł potoczyć się różnie. Ale wygraliśmy i nic tylko się cieszyć - uśmiecha się obrońca zwycięskiego Rakowa.

Energetyk ROW Rybnik - Raków Częstochowa 2:4 (1:1)

1:0 Wieczorek 17'
1:1 R. Czerwiński 37'
1:2 Gajos 49'
2:2 Gajewski 75'
2:3 Gajos 80'
2:4 Gajos 89'

Energetyk ROW Rybnik: Paś - Cieślak, Grolik, Wrześniak, Kasprzak, Wieczorek, Jary, Bonk (72' Gajewski), Kostecki, Mościcki (59' Szatkowski), Gładkowski.

Raków Częstochowa: Kos - Mastalerz, Hyra, Łysek (46' Werner), Pluta, Napora (77' Orzechowski), Kowalczyk, Kmieć (87' Nocuń), R. Czerwiński, Gajos, Pląskowski (64' Rokosa).

Żółte kartki: Kasprzak (ROW) - Kowalczyk (Raków).
Czerwona kartka: Cieślak (ROW).
Sędzia: Zbigniew Zych (Lublin).


Polecamy