menu

Tadeusz Pawłowski: Liczyliśmy na więcej

22 lutego 2016, 20:50 | Filip Kliber

„Biała Gwiazda” wreszcie zdobyła punkt, lecz nikt w Wiśle chyba się z niego nie cieszy. Widmo spadku nadal wisi nad krakowianami, mimo że w obecnej chwili znajdują się nad strefą spadkową.

Tadeusz Pawłowski, Wisła Kraków
Tadeusz Pawłowski, Wisła Kraków
fot. Andrzej Banaś/Polska Press

Antybohaterem spotkania został Alan Uryga, który nie upilnował przy bramce dla Górnika Krzysztofa Danielewicza. Również szkoleniowiec „Białej Gwiazdy” uważa, że pomocnik Wisły musi się sporo nauczyć.

- Uważam, że zaczęliśmy dobrze, szczególnie skrzydłami – oznajmił po meczu Tadeusz Pawłowski. - Szybko objęliśmy prowadzenie, jednak później za mało utrzymywaliśmy się przy piłce i za szybko ją traciliśmy. Chciałem, aby gra przez środek pola była płynniejsza i dzięki temu mieliśmy podwyższyć wynik. Liczyliśmy zdecydowanie na więcej, a jedynym pocieszeniem jest ten punkt po wszystkich porażkach – dodał z uśmiechem szkoleniowiec Wisły.

Po raz pierwszy od kilku lat Wisła wystawiła dwóch napastników. Według Pawłowskiego w takim przypadku jest ważny środek pomocy.

- Jeżeli gramy dwoma napastnikami to w środku pola powinni grać piłkarze defensywni, którzy będą ich asekurować. Nie widziałem problemu w grze Cywki, to nie on zawinił przy straconej bramce – przyznał Pawłowski.

Bardzo groźnie wyglądał uraz Guerriera, który boisko opuszczał na noszach. Na tę chwilę nie ma jeszcze wielu informacji na temat jego zdrowia, jednak wstępne diagnozy nie są pesymistyczne.

- Guerrier jest w szpitalu na badaniach, lecz z tego co wiemy wszystko jest w porządku. Możliwe, że zostanie na noc na badania.

Dwóch zawodników, którzy są nominalnymi środkowymi obrońcami, wypadli na następne spotkanie z Podbeskidziem.

- Od jutrzejszego treningu będziemy szukać rozwiązań, co do środka obrony. Być może zagra Sadlok, być może Uryga. Od jutro będziemy szukać rozwiązania tego problemu.

Alan Uryga nie zdołał upilnować przy straconej bramce Krzysztofa Danielewicza. Nie był to pierwszy błąd pomocnika krakowskiej Wisły.

- Uryga jeszcze nie wyczuwa dystansu, często jest spóźniony. Musi się jeszcze dużo nauczyć – powiedział Pawłowski.

Mimo teoretycznie tragicznej sytuacji w tabeli, szkoleniowiec „Białej Gwiazdy” jest zdania, że nie wszystko zostało stracone. Wkrótce jego podopieczni mogą się odbić od dna.

- Nadal uważam, że jest mała różnica punktów między zespołami w dolnej części tabeli i nie wszystko jest przesądzone. Mamy dodatni bilans bramek, w związku z czym przy dwóch-trzech zwycięstwach możemy się wspiąć w tabeli – zakończył Pawłowski.


Polecamy