menu

"Szczęsny mógł zrobić niewiele albo nic". Właściciel Romy dumny po porażce z Realem

18 lutego 2016, 11:04 | Tomasz Biliński (AIP)

AS Roma zagrała świetnie, jestem dumny z naszych piłkarzy. Z Luciano Spallettim możemy być tylko coraz lepsi - przyznał po środowym meczu 1/8 Ligi Mistrzów właściciel włoskiego klubu James Pallotta. Mimo że jego rzymianie przegrali z Realem Madryt 0:2.

- Mecz był wyrównany, wiedzieliśmy, że nie możemy zagrać otwartego futbolu. Wiedzieliśmy, jak by to się mogło skończyć - stwierdził w rozmowie z Canal+ Sport Wojciech Szczęsny. - Trudno cieszyć się po porażce, ale graliśmy z jedną z najlepszych drużyn świata i wyszło nam to całkiem dobrze. Mieliśmy tyle szans, co oni, ale to oni je wykorzystali - ocenił bramkarz reprezentacji Polski.

Szczęsny w pierwszej połowie nie musiał się wysilać, żaden z graczy Realu nie oddał celnego strzału. Podobnie zresztą jak gracze gospodarzy. O wiele lepsza była gra po przerwie. Polaka pokonał Cristiano Ronaldo (piłka odbiła się jeszcze od nogi obrońcy Romy Alessandro Florenziego), dla którego było to 12. trafienie w tym sezonie (drugi jest Robert Lewandowski - 7). W 86. minucie bramkę na 2:0 zdobył Jese Rodriguez. - Strzał Ronaldo po zejściu do środka można obronić, ale jeśli jest rykoszet, to nie ma na to szans - Szczęsny komentował bramkę Portugalczyka z 57. minuty.

Włoskie media o pierwszego ani o drugiego gola nie mają pretensji do 26-letniego bramkarza. "W obu przypadkach mógł zrobić niewiele albo nic" - napisano we włoskim dzienniku "La Gazzetta dello Sport". Większość serwisów zaznacza też, że Polak niczym specjalnie się nie wyróżnił, bo i nie musiał. Stąd jego występ został oceniony na "5" i "6" w 10-stopniowych skalach.

Poza tym włoscy dziennikarze chwalą Romę za odwagę i że zagrała z Realem jak równy z równym. Z kolei hiszpańskie media chwalą "Królewskich" za solidną grę i za wykonanie zadania, jakim było zwycięstwo w pierwszym meczu. "Droga wolna!" - pisze "AS", podkreślając pierwszą wyjazdową wygraną w Lidze Mistrzów pod wodzą Zinedine'a Zidane'a.

Więcej o LIDZE MISTRZÓW


Polecamy