menu

Szaleństwo w Tychach! GKS wygrywa z Górnikiem po golu w ostatniej minucie!

14 sierpnia 2016, 20:03 | Sebastian Gladysz

Po raz pierwszy w historii GKS Tychy pokonuje Górnika Zabrze. I to w jakim stylu! Najpierw gola zdobył Świerczok, potem napastnik GKS-u zmarnował drugą jedenastkę. I gdy nikt już nie wierzył, że zabrzanie odrobią stratę - wyrównał Gergel. Górnik atakował w końcówce ale to GKS zadał ostateczny cios. Po rzucie wolnym w ostatniej minucie piłkę do siatki gości wbił Mańka.


fot. Anatol Chomicz

Trener Kamil Kiereś postanowił niczego nie zmieniać w wyjściowej jedenastce swojego zespołu w porównaniu do spotkania z Sandecją Nowy Sącz, natomiast Marcin Brosz namieszał trochę w zestawieniu Górnika – szansę występu od pierwszej minuty otrzymał Armin Cerimagić, co oznaczało że w składzie zabraknie Oleksandra Szeweluchina (obaj jednocześnie na boisku przebywać nie mogą). I rzeczywiście, szkoleniowiec Górnika wycofał do obrony Adama Dancha a obok Mariusza Przybylskiego w środku pomocy pojawił się Erik Grendel. Podobnie jak w meczu z Legią na „szpicy” zagrał Dawid Plizga.

Piorunujący początek tego spotkania zaliczyli piłkarze gospodarzy. Od pierwszej sekundy meczu rzucili się do gardeł zawodnikom z Zabrza i nie czekali długo na ich pierwszy błąd. Nim minęło dziewięćdziesiąt sekund tyszanie szybko rozegrali akcję na lewym skrzydle, Grzeszczyk ubiegł Dancha w polu karnym Górnika i dziubnął sobie piłkę. Kapitan zabrzan sekundę później wyciął pomocnika GKS-u równo z trawą. Decyzja nie mogła być inna, sędzia Wajda wskazał na wapno. Rzut karny na gola zamienił Świerczok, myląc kompletnie Kuchtę.

Nie był to koniec naporu gospodarzy, prawdę mówiąc cały pierwszy kwadrans należał zdecydowanie do zawodników Kamila Kieresia. Może nie tworzyli sobie wielu sytuacji, ale gdy już to robili, to Kuchcie musiało się robić gorąco. Źle w ten mecz wszedł duet środkowych obrońców Górnika – Danch popełnił fatalny błąd przy karnym, a Kopacz dwukrotnie dał się zaskoczyć przez kozłującą piłkę. Starał się to wykorzystać wszędobylski Świerczok, który niezaprzeczalnie miał dziś ochotę do gry. Zanim na zegarze wybiła piętnasta minuta, piłka po raz drugi dzięki niemu wpadła do siatki Górnika. Wynik się jednak nie zmienił, bowiem arbiter odgwizdał przewinienie napastnika GKS-u. Przy walce o górną piłkę Świerczok faktycznie odepchnął Przybylskiego.

Następne dwa kwadranse to monotonne i nieefektywne próby ataków w wykonaniu Górnika i rzadsze, ale zdecydowanie bardziej konkretne sytuacje dla gospodarzy. Dwukrotnie Kuchtę strzałem zza pola karnego postraszył Grzeszczyk – najpierw pomylił się o dobre kilka metrów, ale piłka przy drugiej próbie minęła spojenie słupka z poprzeczką jedynie o centymetry. Na lepsze okazje swoich ulubieńców kibice z Zabrza musieli poczekać do 40 minuty. Wtedy defensorom GKS-u urwał się Plizga i sprawdził czujność Florka przy długim słupku. Chwilę później dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego napastnika Górnika mógł i powinien zamienić na gola Danch, lecz jego uderzenie głową zdołał sparować na kolejny korner bramkarz gospodarzy.

Poza niezłą końcówką pierwszej połowy ciężko było za coś pochwalić podopiecznych Marcina Brosza. Ani nie imponowali pewnością w defensywie, bo boczni obrońcy dawali się ogrywać skrzydłowym rywali, ani nie potrafili stworzyć wielu okazji pod bramką tyszan. Jak na poziom pierwszoligowy, zabrzanie zgromadzili naprawdę sporą jakość w linii pomocy, ale zupełnie nie było tego widać na boisku. Dominowały podania do tyłu i w poprzek, brakowało jakichkolwiek zagrań na większym poziomie ryzyka. Wszystkie próby prostopadłych podań kończyły się fiaskiem. Odwrotnie było w ekipie z Tychów. Nie bawili się oni w dużą ilość podań, ale każde ofensywne wyjście większą ilością piłkarzy wyglądało do defensorów Górnika groźnie.

Zabrzanie w drugą połowę weszli nieźle, wykrzesali z siebie po powrocie z szatni pokłady agresji i zaangażowania i mieli swoje szanse. Główkował nad bramką Cerimagić a potem z woleja prosto w bramkarza strzelał Gergel. Angażowanie większej ilości zawodników w akcje ofensywne miało jednak swoje wady – tyszanie częściej mieli bowiem okazje do kontr.

W 63 minucie jedna z takich akcji przyniosła gospodarzom drugiego karnego w meczu. Do przeciągniętego dośrodkowania dobiegł Kowalski i uciekał w kierunku linii końcowej, gdzie został podcięty przez Cerimagicia. Sędzia nie wahał się ani chwili bo i przewinienie było ewidentne. Dodatkowo, przy tym faulu urazu nabawił się Cerimagić i musiał zejść z boiska. Do piłki znów podszedł Świerczok i… tym razem uderzył źle, słabo i w róg, gdzie czekał Kuchta. Młody golkiper Górnika łapiąc futbolówkę przedłużył nadzieje swojego zespołu na jakiekolwiek punkty w tym spotkaniu.

Goście otrzymali drugie życie w tym meczu, ale wciąż nie potrafili stworzyć większego zagrożenia pod bramką Florka. Wprowadzony po przerwie Angulo po dobrym dośrodkowaniu Przybylskiego oddał strzał wprost w golkipera GKS-u, poza tym brakowało konkretów w poczynaniach zabrzan. Gospodarze co prawda cofnęli się, ale i tak potrafili napędzić Kuchcie strachu. Po jednej z takich kontr i dobrej wrzutce z prawego skrzydła przed fantastyczną okazją stanął Świerczok, którego strzał z woleja sobie tylko znanym sposobem obronił Kuchta.

I właśnie wtedy, gdy już wydawało się że Górnik nie zdobędzie dzisiaj żadnego gola, padła bramka wyrównująca. Jednym z największych atutów Górnika są dośrodkowania Plizgi. Ten zawodnik potrafi wrzucić piłkę bardzo precyzyjnie i z idealną siłą. Tak właśnie stało się w 86 minucie, kiedy piłka spadła wprost na głowę niepilnowanego Gergela. Słowak z piątego metra dopełnił formalności i umieścił futbolówkę w siatce Florka, podwyższając nieco swoją ocenę za ten mecz, bowiem do tego momentu był jednym z najgorszych zawodników na boisku.

Spotkanie w tym momencie dopiero się jednak otworzyło. Oba zespoły walczyły o pełną pulę. Dwoić i troić musiał się w bramce Florek broniąc uderzenia z dystansu Urynowicza i Dancha, ale to z drugiej strony nadszedł ostateczny cios. W pozornie niegroźnej sytuacji po lewej stronie boiska niepotrzebnie faulował rywala Kopacz. Ostatnia minuta doliczonego czasu, rzut wolny z boku boiska, Górkiewicz uprzedza Kuchtę i przedłuża dośrodkowanie, a na długim słupku akcję zamyka Mańka, który z metra wbija piłkę do siatki. Eksplozja, szaleństwo na trybunach w Tychach. GKS Tychy po raz pierwszy w historii wygrywa z Górnikiem Zabrzem. Wygrywa w niesamowitych okolicznościach, po meczu który długimi momentami zawodził, ale emocjonująca końcówka wynagrodziła wszystkich kibicom poprzednie minuty.

<script type="text/javascript" src="http://widget.ekstraklasa.net/js/w.js#scorebox.html?mecz_id=5770ee9ee1e17d72616a75bf&c=2&h=314&w=715"></script>


Polecamy