menu

Szacunku się nie nabywa, szacunek się ma [KOMENTARZ]

12 listopada 2013, 20:58 | Dawid Kwika

Autorytet. Co dziś oznacza to słowo w polskim futbolu? Kto jest dziś wzorem? Kto przykładem? Od dłuższego czasu autorytety w polskiej piłce odstawione są na dalszy tor. W klubie rządzą prezesi i działacze i to oni często ustalają skład. W szatni mało który trener ma posłuch, piłkarze czują się lepsi od niego, wytykają mu błędy i czekają na potknięcia. Pytanie: dlaczego?

Dziś w Polsce trener Ekstraklasy, który powie, że jego drużyna zagrała fatalnie, bez ładu i składu, że połowa zawodników to amatorzy, nawet jeśli jest to bardzo często prawdą, jest skończony. Taki szkoleniowiec, który powie prawdę w oczy, wyrzucany jest na bruk w trybie natychmiastowym. To prezes ma rządzić, a trener ma być mu podległy, bez względu na wszystko, nie może mieć swojego zdania. Niewolnictwo.

Ale czy piłkarsko normalny jest kraj, w którym zdolni i radzący sobie całkiem nieźle trenerzy, czytaj: Ojrzyński i Mroczkowski, są bezpodstawnie zwalniani? W chwili opuszczenia klubów przez obu szkoleniowców, byli lubiani, mieli realne wyniki, a przede wszystkim szanowali ich piłkarze. Ojrzyński został zwolniony, chociaż między nim, a piłkarzami wytworzyła się wyjątkowa chemia. Działacze klubu z Kielc sami nie wiedzieli za co zwalniają Ojrzyńskiego, bo mimo słabego początku sezonu, był uwielbiany. W oficjalnym komunikacie władze Korony nie wydusiły jednego sensownego zdania.

W przypadku tego drugiego sytuacja jest paradoksalna. Widzew zwolnił trenera, by nadal płacić mu pensję i zatrudnić kogoś bez doświadczenia, bo nie było pieniędzy, by zapłacić komuś lepszemu. Czyli błędne koło. Młodzi, gniewni, zdolni z charakterem, trzeba ich zwolnić. Działanie ludzi zarządzających polskimi klubami jest przerażające.

Racjonalne również nie jest to, że Dariusz Dudka, wybitny reprezentant Polski, chciał grać za darmo dla Lecha, a jego propozycja została odrzucona. W Polsce nie szanuje się autorytetów, mocnych charakterów, ludzi z charyzmą. Bądźmy szczerzy, po kilku tygodniach treningu, tak uniwersalny piłkarz przydałby się każdemu polskiemu klubowi, może poza Legią. Przecież bracia Brożkowie byli w identycznej sytuacji.

Najbardziej groteskowy jest fakt, że miesiąc później działacze Lecha chcieli ściągnąć na Bułgarską Williama Gallasa, który jak wiemy gra na tej samej pozycji, co Dudka. Powodem, dla którego Mariusz Rumak nie zdecydował się na zatrudnienie obrońcy, były oczywiście kwestie finansowe. Mimo 36 lat na karku, Gallasowi za sezon gry trzeba zapłacić około miliona euro. Ale sam pomysł, biorąc pod uwagę ww. argumenty. był po prostu idiotyczny.

Za nami wybór na selekcjonera kadry, a ja się zastanawiam, który polski trener jest szanowany w środowisku piłkarskim? Smuda? Wiadomo, Euro. Fornalik? Bez charyzmy. Lenczyk? Trudny. Kasperczak? Kłótliwy. Janas? Kontrowersyjny. Czy naprawdę wszyscy są źli, czy to z naszymi piłkarzami jest coś nie tak? Zdecydowanie, to drugie.

Najgorsze jest to, że polscy piłkarze wszystko wiedzą najlepiej, są najmądrzejsi, nie słuchają nikogo. Nie jest tak zawsze, ale przeważnie. Nie słuchają tego, co ma do powiedzenia trener, a patrzą na liczbę osiągniętych sukcesów. Kiedy do polskiej, piłkarskiej szatni wejdzie zagraniczny szkoleniowiec, jest od razu wielbiony. Wszyscy są zachwyceni. Tylko dlatego, że mówi w innym języku.

Autorytet buduje się przez charyzmę, odpowiednie podejście do piłkarzy. Gabriel Batistuta powiedział kiedyś, że trener musi cały czas utrzymywać piłkarzy w stanie między strachem, a zachwytem. To najlepsza definicja szkoleniowca, jaką słyszałem. Trenerów idealnych nie ma. Są tylko mity. W Polsce jednak każdy piłkarz ma się za pępek świata, czuje się najważniejszy, nie zna swojego miejsca w szeregu.

Mam już serdecznie dość przedszkola, bandy rozkapryszonych grajków, z brakiem szczęścia, nierówną murawą, przeszkadzającym deszczem. Mam już serdecznie dość klonów. ludzi, którzy nie mogą w kadrze powiedzieć swojego zdania, a każdy ma mówić to samo. Mam nadzieję, że Nawałka wejdzie z przytupem do kadry, uderzy ręką w stół i w prostych żołnierskich słowach przekaże zawodnikom, czym jest reprezentacja.

Problem autorytetu jest tematem rzeka. Wina, jak zawsze leży po środku. I piłkarzy i działaczy i trenerów. W przypadku Fornalika, o szacunku nie było mowy, choć nikt tego głośno nie powie. Bo jak mawia Fabio Capello, szacunku się nie nabywa, szacunek się ma.


Polecamy