menu

Dziesięć pytań przed czwartą kolejką Premier League

29 sierpnia 2015, 11:52 | Damian Wiśniewski

Już dzisiaj startuje czwarta kolejka Premier League, a my mamy dla Was kolejną serię najważniejszych pytań, na które odpowiadać będą nam piłkarze w Anglii.

„Sroki” w końcu powalczą z Arsenalem?

Bilans ostatnich meczów Newcastle z Arsenalem jest dla tej pierwszej drużyny bardzo słaby. „Kanonierzy” wygrali siedem ostatnich starć, strzelili 20 goli i stracili zaledwie sześć. W 28 poprzednich ligowych meczach, zespół z St. James Park wygrał tylko trzykrotnie. Teraz znów zdecydowanym faworytem będą podopieczni Arsene’a Wengera, którzy jak tlenu potrzebują punktów. To co prawda dopiero początek ligowych zmagań, ale cztery punkty po trzech kolejkach nie wyglądają najlepiej. Newcastle z kolei w poprzedniej kolejce urwali punkty Manchesterowi United i teraz chcą zrobić to samo z innym potentatem. Czy da radę to zrobić?

Czy na Villa Park padnie grad goli?

Zarówno Aston Villa, jak i Sunderland w środku tygodnia grały w drugiej rundzie Pucharu Ligi Angielskiej i w obu starciach kibice mogli oglądać dużą liczbę bramek. The Villans pokonali 5:3 Notts County, a „Czarne Koty” 6:3 Exeter City. Jeśli obie ekipy zachowają swoją świetną formę strzelecką i słabszą w defensywie, to w ich starciu możemy znów spodziewać się wielu goli. My nie mamy nic przeciwko temu.

Mniej nie znaczy gorzej?

Leicester o swoje kolejne ligowe punkty powalczy na boisku Bournemouth, a my będziemy mogli się przekonać, czy po raz kolejny mniej nie znaczy gorzej. W dotychczasowych trzech meczach podopieczni Claudio Ranieriego zdobyli siedem punktów, a w żadnym z tych pojedynków ich posiadanie piłki nie przekroczyło 45% czasu gry. Zobaczymy, czy „Lisy” znów będą potrafiły grać mądrze w momencie, kiedy futbolówką operuje przeciwnik.

Jak Mourinho uczci setny mecz u siebie?

Dzisiejsze ligowe starcie z Watfordem na Stamford Bridge będzie dla Jose Mourinho setnym przed własną publicznością w Premier League. Portugalczyk ma jak dotąd kapitalny bilans: 76 zwycięstw, 22 remisy i zaledwie jedna porażka. Teraz też trudno się spodziewać, aby przyjezdni byli w stanie zwyciężyć – The Blues mimo kiepskiego początku i czterech punktach na koncie w starciu z beniaminkiem są zdecydowanym faworytem

Do 43 razy sztuka?

West Ham bardzo dobrze, od zwycięstwa z Arsenalem, zaczął ten sezon, ale potem zaliczył dwie porażki. Liverpool jak dotąd zgarnął siedem oczek i jest wysoko w tabeli, ale jego styl gry często nie zachwycał. Na własnym boisku z „Młotami” nie przegrał jednak 42 poprzednich ligowych meczów, a ostatni przypadek zwycięstwa ekipy z Upton Park na Anfield miał miejsce we wrześniu 1963 roku. Czy ekipa prowadzona przez Slavena Bilicia przełamie tę kiepską passę?

Beniaminek przełamie obronę „Obywateli”?

Fantastyczny początek sezonu w wykonaniu Manchesteru City zwrócił uwagę wszystkich. Podopieczni Manuela Pellegriniego jako jedyni mają komplet punktów i strzelili rywalom już osiem goli. Co ciekawe, biorąc pod uwagę końcówkę poprzednich rozgrywek, w siedmiu ostatnich ligowych starciach zachowali dodatkowo czyste konto. Teraz można się spodziewać kolejnego takiego przypadku – Watford w trzech meczach tego sezonu dwukrotnie nie potrafili umieścić piłki w bramce przeciwnika.

Będzie pierwszy komplet punktów?

Na Britannia Stadium zmierzą się dwie drużyny, które jak dotąd nie wygrały ani jednego spotkania. Zarówno Stoke, jak i West Brom nie potrafiły jeszcze pokonać żadnego rywala i mają odpowiednio dwa oraz jeden punkt na koncie. Ci drudzy są zresztą na ostatnim miejscu w tabeli, ale za nimi już starcia z Manchesterem City i Chelsea. Faworytem wydają się być podopieczni Marka Hughesa, ale czy w końcu pokażą swoje możliwości?

Tottenham w końcu sprosta zadaniu?

Początek sezonu w wykonaniu ekipy Mauricio Pochettino jest delikatnie mówiąc nienajlepszy. Ekipa z północnego Londynu jak dotąd zremisowała ze Stoke oraz Leicester, a do tego przegrała z Manchesterem United. Evertonowi wiodło się niewiele lepiej, ale potrafił on choćby pokonać 3:0 Southampton na jego stadionie. Teraz jednak rywal jest chyba mocniejszy, a do tego zmotywowany chęcią pierwszego triumfu. Co ciekawe, Roberto Martinez (również jako trener Wigan) pokonał Spurs tylko dwa razy.

Przyszła najwyższa pora na przełamanie się Southampton?

Słaby początek sezonu w wykonaniu podopiecznych Ronalda Koemana jest niemałym zaskoczeniem. Kibice „Świętych” muszą być niezadowoleni, że ich zespół kiepsko radzi sobie w lidze, ale również faktem, że odpadł on w eliminacjach Ligi Europy. Kto wie, może w późniejszych rozrachunku okaże brak konieczności gry na wielu frontach okaże się to dla ekipy z St. Mary’s korzystne, ale w tej chwili potrzebuje przełamania. Czy „Kanarki” z Norwich są do tego odpowiednim rywalem? Jak dotąd przegrały tylko jeden mecz i odprawiły z kwitkiem Sunderland.

United przełożą formę strzelecką na ligę?

Siedem punktów w trzech meczach to całkiem niezły bilans, ale tylko dwa strzelone gole już tak dobrze nie wyglądają. Jedna z bramek dla Manchesteru United padła zresztą po tym, jak własnego bramkarza pokonał Kyle Walker, a to stawia podopiecznych Louisa van Gaala w jeszcze mniej korzystnym świetle. W Lidze Mistrzów w dwumeczu z Clubem Brugge strzelili oni aż siedem goli i teraz pytanie, czy będą potrafili to przełożyć na boiska Premier League. Rywal do łatwych nie należy, choć Łukasz Fabiański już trzy razy wyciągał piłkę z siatki. Czy zrobi to po raz kolejny?