menu

Stomil pokonał Sandecję. Dwa gole Kowala, debiut wychowanka Barcy

15 listopada 2014, 17:55 | Krzysztof Rosłoński

Stomil w wyjazdowym meczu z Sandecją Nowy Sącz sięgnął po komplet punktów. Wygraną zapewniły olsztynianom dwie bramki Wołodymyra Kowala. Debiut w ekipie biało-czarnych zaliczył Kameruńczyk Armand Ella Ken, który sześć lat spędził w "La Masii".


fot. KOW / Polskapresse

Przed samym spotkaniem wzrosło zainteresowanie zespołem gospodarzy. Wszystko za sprawą wychowanka FC Barcelony, Kameruńczyka Armanda Elia Kena. Trener Sandecji, Piotr Stach zaskoczył wystawieniem do pierwszej jedenastki "fałszywej dziewiątki" Rudolfa Urbana, który zastępował chorego Mouhamadou Traore. Mirosław Jabłoński mógł po przymusowej pauzie, spowodowanej kontuzją, skorzystać z Ukraińca Wołodymira Kowala.

Od początku spotkania emocje były na najwyższym poziomie. Już w 24. sekundzie po strzale Kowala w lewy dolny róg bramki Łukasza Radlińskiego zawodnicy Stomilu objęli prowadzenie. W kolejnych minutach gospodarze imponowali grą krótką piłką po ziemi, jednak nie przynosiło to oczekiwanego skutku. Piłkarze Stomilu próbowali atakować skrzydłami, ale ich zamiary właściwie odczytywali gospodarze. W okolicach 15. minuty, strzałami z dystansu szczęścia próbowali Matej Nather i Łukasz Grzeszczyk, ale ich próby kończyły się niepowodzeniem. Swoje akcje raz za razem marnowali goście. Najpierw, po zagraniu Karola Żwira swojego szczęścia muśnięciem głową futbolówki szukał Piotr Darmochwał, zaś po kilku minutach, po przebojowym rajdzie dobrą okazję zmarnował Kowal.

W okolicach 30. minuty, chwilę przebłysku mieli biało-czarni, czego skutkiem było groźne uderzenie głową Bartkowa. Wylądowało one jednak w rękach Skiby. 37 minuta przysporzyła miejscowym fanom sporo nerwów, ponieważ po dośrodkowaniu Igora Skoby bliski pokonania własnego bramkarza był Dawid Szufryn. Jednak to podopieczni Mirosława Jabłońskiego mogli się cieszyć z drugiej bramki. Kowal uderzeniem z rzutu wolnego z 30 metrów trafił w samo okienko. To był gol z cyklu "stadiony świata".

Przed gwizdkiem Tomasza Wajdy rozpoczynającym drugą połowę, na boisko wszedł wyczekiwany przez fanów Armand Ella Ken. Kameruńczyk już na początku pobytu na placu gry popisał się niebywałymi umiejętnościami technicznymi, ale również pewną grą w defensywie. Pięć minut po wznowieniu gry, świetną okazję miał Maciej Bębenek, jednak jego strzał w polu karnym zablokowali obrońcy. W 57. minucie Fabian Fałowski strzałem z pięciu metrów po dośrodkowaniu Grzeszczyka z rzutu wolnego pokonał golkipera olsztynian. Ten sam zawodnik spróbował z tej samej pozycji wyrównać wynik spotkania 180 sekund później, jednak futbolówka poszybowała ponad bramką.

W drużynie gospodarzy aktywny był Łukasz Grzeszczyk. W 78. minucie uderzeniem bezpośrednim z rzutu wolnego pomocnik Sandecji próbował zaskoczyć Skibę, ale ten sparował piłkę, wykazując się niebywałą czujnością. Na kilka minut przed końcem, szansę na trzeciego gola dla Stomilu zmarnował Michał Trzeciakiewicz. W doliczonym czasie gry gsopodarze wykonywali rzuty rożne, a pod bramką Stomilu znalazł się nawet Radliński. Wynik spotkania nie uległ jednak zmianie.


Polecamy