menu

Regionalny Puchar Polski. Historia Marcina Nowackiego zatoczyła koło. Z Brzegu wyruszył „na salony”, ale po latach do niego wrócił

21 marca 2019, 10:27 | Wiktor Gumiński

Marcin Nowacki jest aktualnie kapitanem oraz drugim trenerem swojego macierzystego klubu - Stali Brzeg. W ciągu 17 lat występów poza tą drużyną (1999-2016), stał się bardzo rozpoznawalnym piłkarzem na ogólnopolskiej arenie.


fot. Oliwer Kubus

fot. Oliwer Kubus

fot. Oliwer Kubus

fot. Oliwer Kubus

fot. Oliwer Kubus

fot. Oliwer Kubus

fot. Oliwer Kubus

fot. Oliwer Kubus

fot. Oliwer Kubus

fot. Oliwer Kubus

fot. Oliwer Kubus

fot. brak

fot. brak

fot. brak

fot. Oliwer Kubus

fot. Oliwer Kubus

fot. brak

fot. brak

fot. brak

fot. brak

fot. Oliwer Kubus

fot. brak

fot. brak

fot. Oliwer Kubus

fot. Oliwer Kubus

fot. brak

fot. Oliwer Kubus

fot. Oliwer Kubus

fot. Oliwer Kubus

fot. brak

fot. brak

fot. Oliwer Kubus

fot. brak

fot. brak

fot. Oliwer Kubus

fot. brak

fot. brak

fot. brak

fot. brak

fot. brak

fot. brak

fot. brak

fot. brak

fot. Oliwer Kubus

fot. brak

fot. brak

fot. Oliwer Kubus

fot. Oliwer Kubus

fot. brak

fot. brak

fot. brak

fot. brak

fot. brak
1 / 53

Zaglądając do sportowego CV tego obecnie 38-letniego filigranowego pomocnika (168 cm wzrostu), w oczy rzuca się przede wszystkim jeden występ w pierwszej reprezentacji Polski. Nowacki, który wcześniej grywał w młodzieżowych drużynach narodowych, dostąpił zaszczytu gry w dorosłej kadrze 21 lutego 2004 roku, kiedy to zagrał 45 minut w wygranym przez biało-czerwonych 6:0 meczu towarzyskim z Wyspami Owczymi.

Samemu jednak podkreśla, że jest inne wspomnienie, które wywołuje u niego większe ciarki.

- Częściej niż do występu w pierwszej reprezentacji wracam myślami do gola, jakiego strzeliłem dla Ruchu Chorzów w „Wielkich Derbach Śląska” z Górnikiem Zabrze w 2008 roku - mówi Nowacki. - Na trybunach Stadionu Śląskiego zasiadło wówczas ponad 40 tysięcy kibiców, a potyczka ta miała otoczkę marketingową i medialną podobną do tej, jakie towarzyszą meczom kadry narodowej. Poza zdobytą bramką, generalnie zanotowałem wówczas bardzo udany występ, a mój zespół zwyciężył 3:2.

Reprezentacyjny niedosyt

Nawiązując do przytoczonej wypowiedzi, kiedy dziś rozmawiamy z Nowackim o jego przygodzie z pierwszą reprezentacją Polski, w głosie zawodnika wyczuwalny jest pewien żal.

- Oczywiście, był to jak najbardziej pozytywny epizod w mojej karierze, lecz nieco żałuję, że mój związek z dorosłą kadrą trwał tak krótko - zaznacza pierwszy w historii reprezentant Polski pochodzący z Brzegu. - Z perspektywy czasu uważam, że zbyt pochopnie podjąłem decyzję o przenosinach z Odry Wodzisław Śląski do Groclinu Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski. W tym drugim klubie sporo czasu spędzałem bowiem na ławce rezerwowych i kolejne powołanie już nie nadeszło. Gdybym został w Odrze, w której grałem regularnie, prawdopodobnie ówczesny selekcjoner Paweł Janas dałby mi jeszcze jakąś szansę.

Mimo że na froncie reprezentacyjnym Nowacki nie czuje się do końca spełniony, wielu polskich piłkarzy chciałoby zajść tak daleko jak on w piłce klubowej. W latach 1999-2016, kiedy przebywał poza Brzegiem, reprezentował on barwy kilku ekip z dużym tradycjami. Obok wymienionych już Odry, Groclinu czy Ruchu, były nimi Korona Kielce, Wisła Płock, Miedź Legnica czy MKS Kluczbork.

Przybycie do „nowego” świata

To właśnie z tego ostatniego zespołu powrócił do swojego rodzinnego miasta. Kiedy to uczynił, przyszło mu już występować i trenować w zupełnie innych warunkach niż pod koniec lat 90., gdy do 18. roku życia szlifował swoje piłkarskie rzemiosło w klubie zwanym wtedy BTP Brzeg.

- Gdy wyjeżdżałem z Brzegu, przy stadionie było więcej boisk, ale ówczesnego i obecnego obiektu głównego nie ma nawet co porównywać, bo to jak „niebo a ziemia” - wyjaśnia Nowacki. - W 1999 roku na trybunach było pięć rzędów plastikowych ławek, które w dodatku często jeszcze były połamane. Teraz mamy bardzo ładny, kameralny stadion, na poziomie 1 ligi.

Sportowo aktualnie Stal występuje o dwa szczeble niżej. W poprzednim sezonie do końca liczyła się w grze o awans do wyższej klasy rozgrywkowej, ale w obecnym idzie jej znacznie gorzej i marzenia o wejściu do 2. ligi musi odłożyć w czasie. Wciąż jednak ma szansę na zdobycie wojewódzkiego Pucharu Polski, ponieważ jest już w półfinale tych rozgrywek.

- W lidze już na pewno nie powtórzymy wyniku sprzed roku. Musimy spokojnie dokończyć sezon i już myśleć nad budową drużyny na przyszły rok - deklaruje Nowacki. - Z obecnym składem stać nas na miejsce w pierwszej „ósemce”, ale by myśleć o czołowych lokatach musimy latem ściągnąć kilku doświadczonych zawodników. Uważam bowiem, że miasto Brzeg spokojnie stać na to, by miało zespół na przyzwoitym, 2-ligowym poziomie.

Więcej niż piłkarz

Najsłynniejszy w historii wychowanek Stali dba już teraz o jej dobro nie tylko od strony czysto piłkarskiej. Od kilku lat realizuje się bowiem także w roli trenera.

- Gdy wracałem do klubu w 2016 roku, poprosiłem zarząd o uczynienie mnie drugim szkoleniowcem, by liczył mi się już staż trenerski - opowiada. - U trenerów Sebastiana Sobczaka i Krystiana Pikausa miałem kilka obowiązków, np. prowadzenie rozgrzewek bądź nawet zajęć pod ich ewentualną nieobecność. Z Grzegorzem Podstawkiem oraz Piotrem Jackiem uznaliśmy jednak, żebym w chwili obecnej bardziej skupił się jeszcze na graniu.

Na brak obowiązków szkoleniowych Nowacki jednak zdecydowanie nie narzeka. Jest bowiem odpowiedzialny za prowadzenie grupy młodzików.

- Praca z dziećmi jest najbardziej wymagająca, jeżeli chodzi o trenerkę - nie ukrywa. - Potrzeba do niej naprawdę dużo cierpliwości, ponieważ dzieci traktują piłkę bardziej jako zabawę. Dużo trudniej jest u nich podtrzymać należytą koncentrację niż u juniorów czy seniorów, ale to zupełnie normalne w tak młodym wieku.

Syn idzie w ślady ojca

Co ciekawe, jeszcze do niedawna jednym z podopiecznych Nowackiego w młodzikach Stali był ... jego starszy syn, Szymon. Przejawia on inklinacje ku temu, by na boisku pełnić podobną rolę co tata.

- Szymon był jednym z członków grupy z rocznika 2005, w którym widzę naprawdę duży potencjał - przyznaje. - Początkowo wystawiałem go w ataku, na przysłowiowej „dziewiątce”. Ale sam z siebie powiedział mi, że nie czuje się w tej roli zbyt komfortowo, więc zdecydowałem się go cofnąć do pomocy. Teraz jest typowym rozgrywającym, z dobrym przeglądem pola i nieźle jak na swój wiek rozwiniętą umiejętnością gry obiema nogami.

Futbolówka jest jednak przyjacielem nie tylko starszego, ale i młodszego potomka najsłynniejszego brzeskiego piłkarza - Filipa (rocznik 2008). Czy zatem któryś z nich zrobi w przyszłości przynajmniej porównywalną karierę jak ojciec?

- Synowie z mojej strony nigdy nie czuli, ani nie będą odczuwać żadnej presji na to, by zawodowo grać w piłkę - podsumowuje Nowacki. - Aktualnie jestem zadowolony, że tak dobrze się rozwijają, ale z czasem to oni samemu wybiorą drogę, jaką zechcą w życiu podążać.

REGIONALNY PUCHAR POLSKI w SPORTOWY24.PL

Wszystko o Regionalnym Pucharze Polski - newsy, ciekawostki, wyniki i tabele!