3 liga piłkarska. Trwa świetna passa Stali Brzeg
Po golu Bartłomieja Kulczyckiego w 92. min zespół Krystiana Pikausa zapewnił sobie trzy punkty nad BKS-em Stalą Bielsko-Biała. U siebie jest dotychczas niepokonany.
Ostatnie minuty sobotniego meczu kibice z Brzegu oglądali rozemocjonowani. Gospodarze stracili w 81. min bramkę na 1-1 i w końcówce zaryzykowali, chcąc wywalczyć pełną pulę. Omal nie skończyło się to stratą kolejnego gola i punktu. Goście wyszli bowiem z groźną kontrą, ale źle ją rozegrali i brzeżanie nadal mieli nadzieję na zwycięstwo.
Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry stanęli przed idealną szansą. Wyróżniający się Wojciech Jurek wycofał piłkę na jedenasty metr do Bartłomieja Kolanki, który, choć miał naprawdę dużo miejsca i czasu, uderzył wprost w bramkarza i zaprzepaścił okazję. Fani tylko jęknęli z zawodu i chyba już nieliczni wierzyli w wygraną. Tuż po tej akcji na boisku pojawił się Bartłomiej Kulczycki. 21-letni skrzydłowy naszego zespołu zastąpił napastnika Dawida Lipińskiego i zaliczył prawdziwe wejście smoka.
W 92. min po dograniu Jurka „Kula” podał do Dominika Bronisławskiego, który bez wahania uderzył. Futbolówkę po rykoszecie sparował przed siebie Damian Ziarko, dopadł do niej Kulczycki i umieścił w siatce. Zawodnicy brzeskiej Stali czekali jeszcze, czy sędzia boczny nie zasygnalizuje spalonego, ale gdy tylko spostrzegli, że chorągiewka nie jest uniesiona, pospieszyli z gratulacjami do strzelca bramki. Na trybunach zapanowała euforia, a Kulczycki długo nie mógł dojść do siebie.
- Jestem w szoku i naprawdę nie wiem, co powiedzieć - komentował na gorąco. - Myślałem, że jest spalony, jednak po prostu zamknąłem oczy, uderzyłem i wpadło. Bardzo się cieszę.
Kulczycki w ostatnich tygodniach przeżywał trudne chwile. W rundzie jesiennej poprzedniego sezonu był motorem napędowym swojej drużyny, ale wiosną grał coraz mniej, a w obecnych rozgrywkach notował zwykle epizodyczne występy.
- Chciałem się wreszcie odkuć i się podbudować - tłumaczył Kulczycki. - Pewności siebie trochę mi ostatnio brakowało. Gdy wchodziłem na murawę, to zbyt pewnie się nie czułem. Liczę na częstszą grę i dojście do wysokiej formy.
Nasza Stal miała ostatecznie powody do radości, ale rywal postawił jej bardzo trudne warunki. Drużyna BKS-u była dobrze zorganizowana, starała się rozgrywać piłkę, zamiast tylko wybijać ją na oślep. W pierwszej połowie przeważała. Nie stworzyła sobie wielu klarownych okazji, lecz i tak więcej od gospodarzy, a po strzale Kamila Karcza była bliska szczęścia. Instynktowną reakcją wykazał się jednak Amin Stitou.
W drugiej części mecz znacznie się ożywił. Stało się to głównie dzięki lepszej postawie w ataku miejscowych, którzy pierwszą groźną sytuację mieli w 59. min. Wtedy w polu karnym odnalazł się Lipiński, ale trafił, po interwencji Ziarki, jedynie w słupek. Wykonywany w konsekwencji rzut rożny zakończył się już bramką dla brzeżan, po tym jak nieudolnie interweniujący obrońcy gości nie pokryli Michała Sikorskiego, który płaskim uderzeniem pokonał Ziarkę.
- W przerwie zastosowaliśmy zmianę w ustawieniu i dwóch zawodników przestawiliśmy na pozycję numer osiem - wyjaśniał szkoleniowiec gospodarzy Krystian Pikaus. - Kamil Zalewski zagrał bliżej obrońców, z kolei Marcin Nowacki został przesunięty nieco wyżej, w stronę Dominika Bronisławskiego. Oni mieli odciąć od podań doświadczonych graczy przeciwników: Mariusza Sobalę i Marcina Czaickiego.
- Uspokoiliśmy też grę - dodawał Jakub Żmuda. - W przerwie nie było krzyków czy mocnych słów. Nastawialiśmy się na to, żeby zmniejszyć liczbę strat i popełniać jak najmniej błędów.
Miejscowym przytrafił się jednak moment nieuwagi. Zostawili miejsce Czaickiemu, który prostopadłym podaniem uruchomił Karcza, a pomocnik bielszczan nie pomylił się w sytuacji sam na sam ze Stitou.
- To się zdarza, zwłaszcza w spotkaniach z tak wymagającymi ekipami - powiedział Żmuda. - Potrafiliśmy się jednak podnieść i zdobyć gola na wagę trzech punktów. Czasem trzeba je najzwyczajniej wydrzeć. Nie wszystkie mecze układają się, jak byśmy sobie życzyli.
Zespół z Brzegu odniósł piąte zwycięstwo w szóstym starciu, dzięki czemu wciąż zasiada w fotelu lidera. Kolejne sukcesy powodują, że apetyty rosną.
- To jakaś masakra - mówił uradowany trener Pikaus. - Nikt by nie przypuszczał, że z dotychczas rozegranych meczów możemy wygrać ich aż tak dużo, szczególnie przy niezwykle wyrównanej i silnej lidze. Mam nadzieję, że cieszy to nie tylko nas, jako zespół, ale też wszystkich kibiców, bo niedaleka przeszłość pokazała, że nie każdy wynik przyjmuje się na naszych trybunach z zadowoleniem.
Stal Brzeg - BKS Stal Bielsko-Biała 2-1 (0-0)
1-0 Sikorski - 60., 1-1 Karcz - 81., 2-1 Kulczycki - 90.
Stal: Stitou - Jurek, Sikorski, Pożarycki, Żmuda - Szymkowiak (68. Maj), Zalewski, Nowacki, Bronisławski, Gajda (73. Kolanko) - Lipiński (89. Kulczycki). Trener Krystian Pikaus.
BKS: Ziarko - Radomski, Kareta, Pieczur, Zakrzewski - Jarnot (46. Dzionsko), Sobala, Czaicki, Karcz - Ferfecki (79. Klama), Caputa (73. Czekański). Trener Dariusz Mrózek.
Sędziował Mateusz Maj (Wrocław). Żółta kartka: Dzionsko. Widzów 600.
TOP Sportowy24
[wideo_iframe]//get.x-link.pl/dc656d35-943c-2695-87cf-21ac3e28a02d,7ee9276e-bed1-ecc4-cc5e-f8cccaa69d3e,embed.html[/wideo_iframe]