menu

Trzy mecze w Pradze, czyli czeski futbol pivem i klobasą płynący

16 maja 2017, 15:42 | Tomasz Dębek

Wszechobecne piwo i kiełbaski oraz spokojny doping - tak w kilku słowach można podsumować kulturę kibicowską naszych zachodnich sąsiadów. Nie oddaje to jednak sprawiedliwości specyficznemu - i bardzo sympatycznemu - klimatowi tamtejszej piłki. Po weekendzie majowym skorzystaliśmy z okazji zobaczenia czterech praskich drużyn grających w I lidze: Dukli, Bohemians, Slavii i Sparty.

Derby Pragi Bohemians - Slavia (1:3)
fot. www.slavia.cz
Derby Pragi Bohemians - Slavia (1:3)
fot. Tomasz Dębek
Derby Pragi Bohemians - Slavia (1:3)
fot. Tomasz Dębek
Derby Pragi Bohemians - Slavia (1:3)
fot. Tomasz Dębek
Derby Pragi Bohemians - Slavia (1:3)
fot. Tomasz Dębek
Dukla Praga - 1. FK Przybram (3:1)
fot. Tomasz Dębek
Dukla Praga - 1. FK Przybram (3:1)
fot. Tomasz Dębek
Dukla Praga - 1. FK Przybram (3:1)
fot. Tomasz Dębek
Pomnik legendy Dukli Josefa Masopusta
fot. Tomasz Dębek
Sparta Praga - Slovan Liberec (1:0)
fot. Tomasz Dębek
Sparta Praga - Slovan Liberec (1:0)
fot. Tomasz Dębek
Sparta Praga - Slovan Liberec (1:0)
fot. Tomasz Dębek
200-tysięczny stadion Strahov
fot. Tomasz Dębek
200-tysięczny stadion Strahov
fot. Tomasz Dębek
1 / 14

Pierwsze skojarzenie po wejściu na stadiony Dukli (Juliska) i Bohemians (Ďolíček) to powrót do przeszłości. Obu obiektom daleko do nowoczesnych aren, jakie ma większość klubów Lotto Ekstraklasy. Są jednak kameralne i klimatyczne. Juliska jest pięknie położona na jednym z praskich wzgórz, a z głównej, stromej trybuny rozlega się wspaniały widok na miasto. Po przeciwległej stronie betonowa trybuna z miejscami stojącymi nie przesłania malowniczej panoramy.

Ďolíček z kolei wybudowano w 1932 r., a mimo dwóch modernizacji zachował przedwojenną duszę. Podobnie jak na Dukli z jednej strony ma trybunę główną, a po drugiej niższą, w połowie przeznaczoną dla gości. Zza niej widać kolorowe kamienice. Szczęśliwcy mogą wygodnie oglądać mecze „Kangurów” z własnego balkonu, a derby ze Slavią kibice, którzy nie dostali biletów, obserwowali nawet z dachów i kominów.

Najbardziej nowoczesnym (choć otwartym w 1917 r., później przeszedł jednak wiele modernizacji) obiektem dysponuje Sparta. Generali Arena nie porywa może architekturą, ale jest sporym (prawie 21 tys. miejsc) i funkcjonalnym obiektem, a boisko z każdej strony otaczają dwupoziomowe trybuny.

[przycisk_galeria]

Na Sparcie najlepiej wygląda też frekwencja. Na ważniejszych meczach pojawia się kilkanaście tysięcy kibiców, słabsi rywale zapełniają około połowy stadionu. Podobnie jest na Slavii (która w ten weekend grała akurat na wyjeździe). Derbowe spotkania niemal wypełniają 20-tysięczny stadion, na pucharowe przychodzi ok. 5000.

Groundhopperzy odwiedzający Pragę mogą być spokojni o bilety na Duklę. Na jej meczach nie ma zagrożenia kompletu, zwykle przychodzi na nie 1000-1500 kibiców (miejsc jest 18 800). Ďolíček po ostatniej modernizacji ma pojemność 5000 miejsc. Na większość spotkań ostatnie bilety można kupić w dniu meczu, derby ze Slavią były jednak wyprzedane dwa tygodnie przed spotkaniem. Nam na stadion udało się wejść dzięki uprzejmości rzecznika prasowego Tomáša Mutinský’ego. Szybko wyjaśniła się też tajemnica sprzedanych na pniu wejściówek. Jeden z sektorów trybuny głównej zajęli kibice gości. Przez pierwszych kilkanaście minut było spokojnie, jednak gdy zaintonowali przyśpiewkę obrażającą Bohemians, w ruch poszły kubki z piwami i pięści. Awantura z udziałem kilkunastu kibiców trwała niespełna minutę, sytuację szybko opanowały jednak służby porządkowe.

Poza tą sytuacją żadnej agresji na czeskich stadionach nie uświadczyliśmy. Najlepiej zresztą podsumowało ją zachowanie jednego z kibiców Bohemki. Pan po 50-tce wchodził akurat na sektor, gdy zadyma trwała w najlepsze. Bez żadnych emocji przeszedł obok wymieniających ciosy kibiców, mocniej ścisnął trzy piwa, które niósł w rękach i wymownie pokręcił głową, zmierzając w stronę swojego miejsca.

Piwo dla Czechów jest nieodłącznym elementem kultury kibicowania. O ile w Polsce piwo na stadiony wróciło przed Euro 2012 (w kubkach 0,4 litra, o maksymalnej zawartości 3,5 proc. alkoholu, do tego nie sprzedaje się go podczas meczów podwyższonego ryzyka), to u naszych południowych sąsiadów nie ma takich ograniczeń. Pół litra złocistego napoju kosztuje ok. 30 koron (4,80 zł), pije je większość pełnoletnich kibiców. Do piwa obowiązkowa niemal jest klobasa, bo tak w Czechach nazywa się naszą „giętą”. Klasyczna, w bułce, biała, pikantna - do wyboru, do koloru. Z kapitalnych kiełbasek w całych Czechach słynie Bohemians (w zeszłym roku były klub Stanislava Levy’ego wygrał plebiscyt „Klobasova liga” jednego z tablo-idów). Nieźle jest też na Dukli, słabo wygląda na tle rywali Sparta. Ceny? Około 50 koron.

Czescy kibice to jednak nie tylko zjadacze kiełbasy popijający piwo. Ruch ultras, choć nie tak mocno rozwinięty jak w Polsce, również tam jest popularny. Na derby ze Slavią fani Bohemians przygotowali oprawę ze świecami dymnymi, stroboskopami i serpentynami. Gości odpalili kilkanaście rac, zarówno na swoim sektorze, jak też na trybunie „Kangurów”. Po ich pokazach pojawiał się zresztą znajomy komunikat o zakazie używania pirotechniki na stadionach.

Jeśli chodzi o doping, rewelacji nie ma. Na derbach obie grupy kibicowały przez cały mecz, długimi momentami poziom decybeli mocno jednak spadał. Podobnie było na Sparcie, która nie musiała się mocno wysilać, by przekrzyczeć kilkudziesięcioosobową grupę wyjazdowiczów Slovana Liberec. Gospodarze najgłośniej reagowali na czarnoskórego zawodnika rywali oraz Milana Barosa, który wszedł na murawę w końcówce meczu. Mobilizowali się też, pozdrawiając swoich idoli, Davida Lafatę i Tomáša Rosický’ego (nie gra przez kontuzję). Z kolei gniazdo Dukli zagłuszyłoby większość kibiców naszych drużyn z III ligi.

Dla kibiców z chęcią poznania czegoś nowego Czechy powinny być ciekawą alternatywą. Tanie bilety (Dukla 150 koron, Sparta 190 - w sektorze za bramką, Bohemians 150 lub 230), dobre piwo i jedzenie, poziom nieodbiegający mocno od naszego, choć trochę bardziej „radosny”... Będąc w Pradze, warto też odwiedzić legendarny Strahov, którego trybuny gościły niegdyś 200 tys. osób. Dziś wewnątrz betonowego kolosa mieści się osiem boisk treningowych, na których grają drużyny juniorskie oraz kobieca Sparty. Żądni gorącej atmosfery powinni zdecydować się raczej na Bałkany i słynne derby Belgradu. W Czechach może być dla nich zbyt spokojnie.

#TOPSportowy24 - SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU


[wideo_iframe]//get.x-link.pl/e0129fab-d2a5-65aa-1916-f1cc78be88b2,7d2dff34-6fd1-a232-3c04-75eb49ea4c8a,embed.html[/wideo_iframe]