menu

Regionalny Puchar Polski. Soła Oświęcim, czyli dobre miejsce do szlifowania piłkarskich talentów [ZDJĘCIA]

23 listopada 2018, 11:28 | Jerzy Zaborski

Trzecioligowa Soła Oświęcim broni Regionalnego Pucharu Polski w oświęcimskim podokręgu. W ostatnich latach o Sole głośno było nie tylko w podokręgu, ale i kolejnych fazach, międzypowiatowej i wojewódzkiej. Jednak finałowe spotkanie przeciwko Niwie Nowa Wieś zostanie rozegrane dopiero wiosną 2019 roku. W Oświęcimiu wielką wagę przywiązują do pucharowej rywalizacji. To dlatego, że Soła, pozbawiona strategicznego sponsora, oparła kadrę na młodych zawodnikach, którzy są spragnieni sukcesu. Dla nich każda okazja do promocji jest bardzo ważna. W poprzedniej edycji pucharowej oświęcimianie dotarli do półfinału wojewódzkiego, w którym przegrali z Hutnikiem Kraków 2:6.

[b]Jesień 2017.[/b] Jakub Snadny z Pucharem Polski dla Soły w oświęcimskim podokręgu. Wtedy drużyna z Przecznej była naszpikowana doświadczonymi piłkarzami, nawet z ekstraklasową przeszłością.
fot. Fot. Jerzy Zaborski
Wiosna 2018. Soła Oświęcim wygrywa Puchar Polski w zachodniej Małopolsce już młodzieżowym składem z MKS Trzebinia 2:1. To był finał trzecioligowców, w którym faworytem była naszpikowana doświadczonymi graczami Trzebinia. Młodzież pokazała, że potrafi być nieobliczalna.
fot. Fot. Jerzy Zaborski
Jesień, 2018. Regionalny Puchar Polski w oświęcimskim podokręgu. Adrian Wójcik (w biało-czerwonej koszulce) strzela jedną z czterech pucharowych bramek.
fot. Fot. Jerzy Zaborski
[b]Adrian Wójcik[/b] lubi rozgrywać indywidualne pojedynki z bramkarzami.
fot. Fot. Jerzy Zaborski
Potrafi z nich wyjść zwycięsko...
fot. Fot. Jerzy Zaborski
[b]Adrian Wójcik [/b]i ...piłka w siatce bramki przeciwnika
fot. Fot. Jerzy Zaborski
Radość Adriana Wójcika. - Ja wam jeszcze pokażę - można wyczytać z gestu zawodnika
fot. Fot. Jerzy Zaborski
...bo trzeba umieć cieszyć się sukcesami, ale i porażkę przyjąć z pokorą
fot.
[b]Kamil Kuczak[/b] (z piłką) i [b]Adrian Wójcik[/b] (w tyle, z lewej), w 2014 roku sięgali razem po mistrzostwo Polski juniorów w Wiśle Kraków. Teraz, na trzecioligowych boiskach w Sole Oświęcim, szukają szansy przebicia się na szczebel centralny. Na boisku rozumieją się bez słów.
fot. Fot. Jerzy Zaborski
[b]Kamil Kuczak[/b] punktuje głównie asystami. Potrafi zagrać kolegom na "czubek nosa"
fot. Fot. Jerzy Zaborski
[b]Mateusz Duda[/b] reprezentuje w Sole Oświęcim śląską szkołę futbolu
fot. Fot. Jerzy Zaborski
[b]Mateusz Duda [/b]wygrywa pojedynki główkowe z potężniejszymi od siebie rywalami.
fot. Fot. Jerzy Zaborski
[b]Mateusz Duda [/b](z lewej) potrafi zgubić rywala na boisku, ale ten - jak widać - stosuje zasadę "wszystkie chwyty dozwolone".
fot. Fot. Jerzy Zaborski
[b]Mateusz Duda:[/b] - To nie centymetrami powinno się oceniać wartość piłkarza.
fot. Fot. Jerzy Zaborski
[b]Paweł Rogala,[/b] jeszcze 18-latek, ale w środku pola potrafi pociągnąć grę oświęcimian. Pochodzi z Będzina, ale wcześniej był w GKS Tychy.
fot. Fot. Jerzy Zaborski
[b]Paweł Rogala[/b] w GKS Tychy tworzył doskonale rozumiejący się w pomocy duet z [b]Mateuszem Dudą.[/b] W Sole Oświęcim ich rozdzielono. Duda przeszedł na lewą pomoc, gdzie bardzo dobrze sobie radzi.
fot. Fot. Jerzy Zaborski
[b]Patryk Skrzypniak [/b]to kolejny gracz Soły Oświęcim mający swoje korzenie w młodzieżowych drużynach Wisły Kraków.
fot. Fot. Jerzy Zaborski
[b]Patryk Skrzypniak[/b] pochodzi z odległych Gorlic. Mieszka w Krakowie, ale na razie jego drogi sportowe prowadzą do Oświęcimia.
fot. Fot. Jerzy Zaborski
[b]Eryk Ceglarz [/b](z piłką) pochodzi spod Oświęcimia, ale wszystkie szczeble młodzieżowego futbolu przeszedł w Cracovii.
fot. Fot. Jerzy Zaborski
[b]Eryk Ceglarz [/b]strzela gola Zgodzie Malec w pierwszej rundzie Regionalnego Pucharu Polski oświęcimskiego podokręgu w Malcu. Soła wygrała 9:0.
fot. Fot. Jerzy Zaborski
[b]Jesień 2018. Regionalny Puchar Polski, Oświęcim[/b]. Soła w półfinale wygrywa w Osieku z Brzeziną (8:1). Gola zdobywa Mateusz Stankiewicz.
fot. Fot. Jerzy Zaborski
[b]Eryk Ceglarz strzela gola w Osieku, w półfinale Regionalnego Pucharu Polski przeciwko Brzezinie, prezentując urozmaicony repertuar strzelecki.
fot. Fot. Jerzy Zaborski
W tym samym meczu [b]Eryk Ceglarz [/b]wygrywa pojedynek z bramkarzem Osieka Łukaszem Kulczykiem.
fot. Fot. Jerzy Zaborski
[b]Eryk Ceglarz [/b]jest łowcą goli, ale w Sole Oświęcim z konieczności grywa na boku pomocy.
fot. Fot. Jerzy Zaborski
Mecze ligowe Soły w Oświęcimiu ogląda wielu trenerów, czy menedżerów. Spotkanie przeciwko Wiśle Puławy obejrzał były trener reprezentacji Polski [b]Franciszek Smuda.[/b] W tyle prezes Soły Oświęcim [b]Krzysztof Pękala.[/b]
fot. Fot. Jerzy Zaborski
1 / 25

W Oświęcimiu wielką wagę przywiązują do pucharowej rywalizacji. To dlatego, że Soła, pozbawiona strategicznego sponsora, oparła kadrę na młodych zawodnikach, którzy są spragnieni sukcesu. Dla nich każda okazja do promocji jest bardzo ważna. W poprzedniej edycji pucharowej oświęcimianie dotarli do półfinału wojewódzkiego, w którym przegrali z Hutnikiem Kraków 2:6.

Wyzwanie nie tylko sportowe, ale i sprawdzian charakteru

- Mamy w zespole zawodników – może nadużyciem byłoby z mojej strony użycie słowa „niechcianych” - ale takich, którym nie udało się „załapać” do seniorskich kadr w markowych klubach – tłumaczy Krzysztof Pękala, prezes Soły. - Mamy zawodników z Tychów, czy Wisły Kraków, z juniorskiej drużyny mistrza Polski 2014. Niektórzy próbowali swoich sił już na szczeblach centralnych. Tam jednak zaliczali epizody. W Oświęcimiu grywają całe spotkania ligowe, do tego jeszcze mają mecze o Puchar Polski, a zawodnicy wchodzący w dorosłą piłkę potrzebują przede wszystkim grania.

[przycisk_galeria]


Prezes oświęcimian podkreśla, że właśnie kluby borykające się z problemami finansowymi są dla zdolnej młodzieży doskonałym miejscem do szlifowania swojego talentu. W topowych klubach, gdzie ważny jest wynik, trenerzy niezbyt chętnie stawiają na młodych. W Oświęcimiu oparcie kadry na młodzieży jest dla Soły jedyną szansą przetrwania. Klub z Przecznej zdecydowanie prowadzi w swojej grupie III ligi w projekcie Pro Junior System, mając szansę zdobycia 400 tys. zł. Musi się jednak utrzymać w trzecioligowym towarzystwie, a na półmetku rozgrywek zamyka tabelę.

- Nie było w naszej grupie III ligi drugiego takiego zespołu, który w defensywie miałby trzech młodzieżowców – zwraca uwagę prezes Pękala. - O ile jeszcze w Pucharze Polski, na lokalnych szczeblach, nie odbiło się to na naszych wynikach, bo młodzież z markowych krakowskich klubów, czy po szkółkach piłkarskich wiele już potrafi, to jednak w lidze każdy juniorski błąd, a takie nam się zdarzały, był przez rywali bezlitośnie wykorzystany. Wciąż jednak w ligowej tabeli strata do bezpiecznych miejsc nie jest zbyt duża. Zimą pomyślimy na korektami w składzie, a i trener o takim autorytecie jak Łukasz Surma, który przejął zespół na sześć kolejek przed końcem jesieni, powinien z zespołu wydobyć drzemiące w nim rezerwy. Naprawdę chłopcom należą się wielkie słowa uznania. Grają za niewielkie pieniądze, za które wielu nie chciałby kopać w czwartej lidze czy w klasie okręgowej. Znam dobrze okoliczny rynek, więc wiem, że niektóre niżej notowane kluby płacą swoim doświadczonym graczom średnie trzecioligowe stawki. Tymczasem nasi chłopcy poza piłką uczą się lub pracują, więc po swoich prywatnych obowiązkach muszą dojechać nawet kilkadziesiąt kilometrów na trening. Do domów wracają późną nocą. Rano idą do szkoły lub pracy. Gra w trzeciej lidze to dla nich nie tylko sportowe, ale i organizacyjne wyzwanie. Do gry w Sole po prostu trzeba mieć charakter.

Młodzi, ale mentalnie już bardzo dojrzali

Sami zawodnicy mają jednak świadomość tego, że – chcąc w przyszłości zaistnieć w futbolu na wyższym poziomie – muszą ciężko pracować. Mają świadomość tego, że jednostki treningowe w klubie nie wystarczą. Trenują sami. Zdeterminowany w podnoszeniu swoich umiejętności jest Adrian Wójcik, który z Wisłą Kraków zdobył mistrzostwo Polski juniorów. Przez trzy miesiące trenował z pierwszym zespołem „Białej Gwiazdy”, gdy jej trenerem był Franciszek Smuda. Kilka razy był nawet w kadrze meczowej pierwszego zespołu. Jednak nigdy nie dostał szansy. Potem był w Sokole Ostróda, ale tam też nie grał tyle, ile oczekiwał. Oferta z Oświęcimia była w sam raz dla niego. - Od ponad dwóch lat mam też trenera mentalnego, Dawida Piątkowskiego, który otworzył mi oczy na wiele spraw. Chcąc coś osiągnąć w futbolu, trening nie może ograniczać się tylko do zajęć na boisku. Do tego dochodzi siłownia, oczywiście nie w takim stopniu, jak to robią kulturyści (śmiech). Od tego jest właśnie trener, żeby pilnował, aby nie przesadzić z treningiem siłowym. To właśnie u niego pracowałem nad szybkością. Do tego dochodzi jeszcze dieta. Trzeba dostarczyć organizmowi odpowiedniego „paliwa”. Ważna jest też psychika. Trzeba umieć się cieszyć sukcesami i nie załamywać się porażkami. One mają dopingować do pracy – podkreśla Adrian Wójcik, który jesień na trzecioligowych boiskach zamknął 7 golami, a w Pucharze Polski w trzech meczach w oświęcimskim podokręgu zaliczył cztery trafienia.

Młody zawodnik ma świadomość pewnych braków. Jego głównym atutem jest szybkość. - Odziedziczyłem ją po tacie, który w latach szkolnych wygrywał wszystkie zawody biegowe. Jednak nie można wszystkiego pozostawić genom. Muszę przyznać, że ostatnio dzięki intensywnemu treningowi poprawiłem szybkość. W pierwszych 5 metrach zszedłem z 0,960 s na 0,893, a z kolei na 30 m z 4,033 na 3,960 sek. Z liczbami się nie polemizuje. Czuję, że mam jeszcze rezerwy. Dzięki szybkości potrafię sobie poradzić z obrońcami w indywidualnych pojedynkach, choć może warunków fizycznych nie mam jak typowy napastnik. Muszę poprawić także inne elementy. Na wszystko potrzeba cierpliwości – dodaje Adrian Wójcik, który tymi słowami pokazuje piłkarską dojrzałość.

Umiejętności sportowych zawodnika nie mierzy się centymetrami

Zderzenie z seniorskim futbolem sprawia, że w Oświęcimiu są zawodnicy, którzy musieli się przekwalifikować i w Sole grają na innych pozycjach niż w swoich macierzystych klubach. Bardzo dobrze na tym wyszli. Najlepszym tego przykładem jest Mateusz Duda, który w Tychach występował w środku pomocy, w młodzieżowych ekipach. Trenował z seniorami GKS Tychy, jak był drugiej i pierwszej lidze. Przez kontuzję jednak w „jedynce” dotąd nie zagrał. Jak twierdzi, w grupach młodzieżowych doskonale uzupełniał się z Pawłem Rogalą, także obecnie występującym w Sole. Jednak „Rogal” gra na swojej pozycji natomiast „Dudi” został lewym obrońcą.

Mimo, że nie ma idealnych warunków fizycznych, imponuje bardzo dobrym timigiem, potrafiąc wygrać pojedynki główkowe w potężniejszymi od siebie. Nigdy nie mija się z piłką. - Wiosną przygodę w Sole zaczynałem na boku pomocy, ale na początku jesieni, jak kontuzję złapał Maciej Skiba, trafiłem na lewą pomoc i tak już zostało. Wypada się cieszyć, że – mimo młodego wieku – trenerzy w Oświęcimiu obdarzają mnie zaufaniem, tak było za Tomasza Świderskiego i tak było jesienią, którą rozpoczęliśmy pod okiem Wojciecha Skrzypka i to on mnie ustawił na obronie i tak było za Łukasza Surmy – mówi Mateusz Duda. - Dobry timing nie jest dziełem przypadku. Od dwóch lat po dwa razy w tygodniu jeżdżę do Pszczyny na specjalistyczne zajęcia, na których mogę poprawić szybkość, dynamikę i wyskok. Teraz są takie możliwości, że grzechem byłoby z nich nie skorzystać.

Mimo zaledwie 175 cm wzrostu na boisku nie daje sobą pomiatać. Od początku przygody z futbolem musiał się nauczyć walczyć o swoje. - Odkąd zacząłem grać w piłkę nożną, często słyszałem od trenerów, że jestem do futbolu zbyt mały. Myślę jednak, że swoją postawą, nie tylko w Sole, ale także poza boiskiem, udowadniam, że to nie centymetry powinny być miarą możliwości i umiejętności piłkarza. Im częściej słyszałem takie uwagi, tym bardziej mnie one mobilizowały. Ktoś kiedyś powiedział, że małe jest wielkie i zarazem piękne, więc tego się trzymam. Na pewno żadnego osiłka na boisku się nie przestraszę, choć muszę przybrać trochę masy ciała – przyznaje Mateusz Duda. - Mimo wielu obowiązków, bo jestem w klasie maturalnej, a gra w trzeciej lidze wiąże się ze sporymi wyrzeczeniami, bo wiadomo, że czasem na mecze trzeba jechać na drugi koniec Polski, mam oparcie w rodzicach i dziewczynie i za to im dziękuję.

Optymizm, bo pasjonatów w Sole łączy przecież piłka...

Trener Łukasz Surma ma świadomość tego, że podjął się ciężkiego zadania utrzymania Soły w trzecioligowych rozgrywkach i dotarcia przynajmniej do finału wojewódzkiego w Pucharze Polski, w którym Soła już raz wystąpiła, trzy lata temu. Wtedy, mając doświadczony zespół, przegrała z Garbarnią Kraków 1:2. - Przychodząc do Soły przeżyłem małe deja vu ze swojej piłkarskiej przygody z czasów występów w Ruchu Chorzów. Pamiętam, że - jak Ślązacy byli zamknięci w sobie - wyniki były różne, ale jak zaczęli się otwierać na krakowskich zawodników, udało się stworzyć bardzo ciekawą przenikającą się mieszankę stylów śląskiego i krakowskiego. Mówię o tym dlatego, że w Sole też są zawodnicy z Krakowa i ze Śląska, więc – mam nadzieję – że właśnie w Oświęcimiu, położonym na granicy dwóch województw, stworzymy taką mieszankę, która potrafi zaskoczyć rywali nie tylko Pucharze Polski, ale także w ligowych zmaganiach, które są dla nas priorytetem. Na czym opieram swój optymizm. W Oświęcimiu wszyscy podchodzą z pasją do swoich obowiązków. Mówiąc wprost, łączy nas piłka – zakończył szkoleniowiec, który jako zawodnik rozegrał 559 spotkań w ekstraklasie.

REGIONALNY PUCHAR POLSKI w SPORTOWY24.PL

Wszystko o Regionalnym Pucharze Polski - newsy, ciekawostki, wyniki i tabele!