menu

Fortuna 1 Liga. Domowy kłopot GKS Katowice. Sabala trafił dla Podbeskidzia za trzy

21 lipca 2018, 19:58 | red, Rafał Musioł

Fortuna 1 liga. Inauguracja nie dla GKS Katowice. Przy Bukowej zespół Jacka Paszulewicza przegrał z Podbeskidziem Bielsko-Biała 0:1 (0:1). Jedyną bramkę zdobył Valerijs Sabala.


fot. Lucyna Nenow / Polska Press
GKS Katowice - Podbeskidzie 0:1
fot. Lucyna Nenow
1 / 2

Rewolucja w szatni GKS-u Katowice, jakiej dokonali trener Jacek Paszulewicz i dyrektor sportowy Tadeusz Bartnik, w pierwszym meczu nowego sezonu nie przyniosła pozytywnego efektu. Zespół z Bukowej w starciu z Podbeskidziem wyglądał słabo i poniósł zasłużoną porażkę.

O wyniku zadecydowała akcja z 21 minuty, gdy Łukasz Sierpina pognał lewym skrzydłem i dośrodkował w pole karne, gdzie Valerijs Sabala mocnym strzałem głową pokonał Mariusza Pawełka. Na trybunach zajmowanych przez fanów gospodarzy mocno się zagotowało, ale po kilkudziesięciu sekundach doping wrócił do normy.

Nie można tego samego powiedzieć o piłkarzach Paszulewicza. Brak klasowego napastnika był widoczny jak na dłoni, podobnie jak brak zgrania pomiędzy poszczególnymi formacjami. Podbeskidzie potrafiło to wykorzystać prowadząc spokojną grę i czekając na swoje okazje. Na przedpolu katowiczan szczęścia szukał Grzegorz Goncerz, którego z Katowic pozbyto się bez skrupułów, za to przed sobotnim meczem wręczono mu pamiątkową koszulkę z numerem 59, odzwierciedlającym liczbę strzelonych przez niego dla GKS-u goli.

W 40 minucie mogło być już 2:0 dla Górali. Kacper Kostorz znalazł się sam na sam z Pawełkiem, ale młodzieżowiec bielszczan przegrał ten pojedynek z mającym ekstraklasowe doświadczenia golkiperem.

Po przerwie gospodarze podjęli większe ryzyko, motywowani częściowo z trybun niedwuznacznymi wezwaniami do wysiłku. Podbeskidzie dało się zepchnąć do defensywy, ale piłkarze z Katowic poprawiali przede wszystkim statystyki niecelnych strzałów. Paszulewicz szukał nowych rozwiązań dokonując zmian, a na murawie dochodziło do spięć, wynikających w dużej mierze z nieuzasadnionej agresji katowiczan wyładowujących w ten sposób frustrację.

Im bliżej było końca spotkania tym wyraźniej bielszczanie oczekiwali na końcowy gwizdek sędziego, a katowiczanie bezskutecznie próbowali skruszyć ich mur, nie posiadając właściwie żadnej siły ognia. Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie, chociaż wrocławski sędzia doliczył aż sześć minut, podczas których Bartosz Jaroch dostał żółtą kartkę za ostentacyjne przedłużanie wyrzutu piłki z autu. Piłkarz gości wziął ją po pachę i... sięgnął po bidon, z którego zaczął pić. W ostatniej akcji meczu bielszczanie nie wykorzystali natomiast kontry na pustą bramkę, którą opuścił Pawełek, wbiegając przy rzucie wolnym w pole karne rywali na polecenie trenera. Okazało się jednak, że katowiczanie nie mieli przygotowanego na taką okoliczność żadnego schematu.

Piłkarz meczu: Łukasz Sierpina
Atrakcyjność meczu: 5/10

W Katowicach coraz częściej iskrzy na murawie@GKSKatowice_eu @TSP_SA 0:1 pic.twitter.com/YNQ4Xxvs1t— Rafał Musioł (@rafal_musiol) 21 lipca 2018

1. LIGA w GOL24


Więcej o 1. LIDZE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy

TOP 10 polskich piłkarzy do wzięcia za darmo

[wideo_iframe]//get.x-link.pl/173883ae-b6a2-c02e-8e70-d220d5ead325,b3f00b7c-bacc-b39c-98b7-17caedccdaeb,embed.html[/wideo_iframe]


Polecamy