menu

Trener Sokoła Aleksandrów zadowolony po zwycięstwie. "ŁKS to znana marka"

23 kwietnia 2015, 15:30 | Monika W.

Łódzkiemu Klubowi Sportowemu z dawnych czasów świetności nie pozostało zbyt wiele. Nadal jednak, mimo gry na dopiero czwartym poziomie rozgrywek, pozostał znaną marką, czego nie ukrywają jego rywale. Podkreślał to także po środowym meczu Michał Bistuła, trener Sokoła Aleksandrów, zadowolony ze zwycięstwa swoich podopiecznych na jak się wydawało trudnym terenie.

Sokół Aleksandrów pokonał Łódzki Klub Sportowy przy al. Unii 2.
Sokół Aleksandrów pokonał Łódzki Klub Sportowy przy al. Unii 2.
fot. Paweł Łacheta / PolskaPresse

Przed środowym pojedynkiem aleksandrowianie z pewnością nie byli jego faworytami. Nie dość, że mieli zmierzyć się z łodzianami przed ich własną publicznością, gdzie ci wiosną nie dali się jeszcze pokonać, a na jesień ulegli rywalom zaledwie raz, to jeszcze gra samych zielono-białych pozostawiała ostatnio wiele do życzenia. Mylili się jednak ci, którzy przyjezdnych spisywali na straty. Biało-czerwono-biali zawiedli bowiem w każdym elemencie, co pozwoliło zawodnikom Sokoła na wywiezienie z Miasta Włókniarzy kompletu punktów.

- Przyjechaliśmy z nożem na gardle, bo ostatnio nie wiodło nam się najlepiej. Wreszcie pokazaliśmy charakter, którego nam brakowało w poprzednich spotkaniach - cieszył się po ostatnim gwizdku sędziego trener gości, Michał Bistuła, podkreślając, że udało im się wygrać z zespołem spod znanej marki, który kilka dni wcześniej zapunktował z samym liderem. - Cały czas wierzyłem i wierzę w chłopaków. Jestem przekonany, że jeśli tylko w ich głowach będzie takie nastawienie jak w środę, to będzie coraz lepiej. Jestem z nich bardzo dumny - chwalił swoich podopiecznych.

Rzeczywiście zawodnicy Sokoła Aleksandrów zaprezentowali się lepiej niż wcześniej na tle bardzo słabych tego dnia gospodarzy. Z początku spokojni i jakby wycofani, po stracie pierwszej bramki wzięli się do pracy i szybko przejęli inicjatywę, co pozwoliło im wymusić na rywalach błędy w obronie, doprowadzić do wyrównania i chwilę później wyjść na prowadzenie. - ŁKS grając u siebie początkowo trochę nas przycisnął, ale z każdą minutą zaczynaliśmy powoli grać swoją piłkę. Zawodnicy wymieniali się na pozycjach, byli aktywni w ofensywie, dużo biegali i to przeważyło na naszą korzyść - zauważył Bistuła, dodając, że choć drużyna "przespała" poprzedni pojedynek z Ursusem, tym razem pokazała na co ją stać.

Zwycięstwo z Łódzkim Klubem Sportowym pozwoliło aleksandrowianom awansować o jedną pozycję w tabeli. Teraz plasują się na jedenastym miejscu.

Obserwuj

Polecamy