menu

Słowa wsparcia dla Dariusza Dźwigały. Piłkarze Arki zawalczą o swój sztab szkoleniowy

20 września 2014, 23:36 | Adam Kamiński

Pomimo ultimatum dla trenera, być może w Arce nie dojdzie do zmian. Dariusz Dźwigała już pożegnał się zarówno z mediami, jak i swoimi piłkarzami, jednak teraz to zawodnicy biorą sprawy w swoje ręce i będą walczyć by trener pozostał na stanowisku. Sytuacja wyjaśni się w niedzielę.

To co działo się po meczu, nie było mniej interesujące niż boiskowe zmagania. Zaczęło się już na konferencji prasowej, gdzie trener gości wygłosił przemowę, w której chociaż nie mówił bezpośrednio o Arce, to apelował o spokój wśród działaczy i danie czasu trenerom.

Nie wiem jednak co się dzieje, że pierwszym do zwolnienia jest trener. Wiemy, że mamy bardzo odpowiedzialną pracę. Trener musi mieć jednak czas – pół roku czy rok, a tu od razu są jakieś naciski mediów. Trener musi mieć trochę spokoju, żeby pokazać swój warsztat. Krytyka uderza w nasz zawód i myślę, że tego jest trochę za dużo, dlatego pozwalam sobie na ten wywód.

- zakończył swoją wypowiedź Mariusz Pawlak.

W pewien sposób szkoleniowcowi gości wtórowali też piłkarze Arki. Jako pierwszy do wywiadów stanął młody Michał Nalepa, który jako pierwszy rzucił nowe światło na całe zamieszanie:

Trener już się z nami pożegnał, ale będziemy robić wszystko, żeby został, bo jak uważa cała drużyna, to nie jest całkowicie jego wina, stoimy za nim murem i powinien dostać o wiele więcej czasu niż daje mu zarząd.

O ile słowa młodego Nalepy mogły przejść bez echa, to potwierdził je wieloletni piłkarz Arki i dzisiejszy jej kapitan czyli Bartosz Ława. Gdzie upatruje winy? W osobie sędziego, który dzisiaj na pewno nie gwizdał pod Arkę:

Stoimy murem za trenerem Dźwigałą i współpracownikami. Wiemy o ultimatum, że tylko zwycięstwo może ich uratować. Jednak okoliczności w jakich zremisowaliśmy ten mecz nie pozwalają na to by z czystym sumieniem zwolnić szkoleniowców.(...) Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, by zdobyć 3 punkty. Nie pomógł nam arbiter, co dzisiaj było ewidentnie widoczne. Wiemy jak to wyglądało z naszej strony, ale robiliśmy wszystko co w naszej mocy by wygrać, graliśmy w 10, wybijaliśmy piłki i chcieliśmy przetrwać nawałnicę.(...) Prezesi muszą się nad tym głęboko zastanowić, my, piłkarze czujemy się bardziej odpowiedzialni, a trenerzy to są wspaniali fachowcy i ludzie, rozliczyć ich trzeba po rundzie, a nie teraz.

- podsumował kapitan Arki.

Już w niedawno opublikowanym wywiadzie, Łukasz Kowalski bronił sztab szkoleniowy twierdząc, że takich fachowców i dobrych ludzi, nie spotkał już dawno w swojej karierze.

Jakie kroki teraz podejmą piłkarze Arki? Bartosz Ława twierdzi, że należy udać się do prezesa:

Jutro mamy zajęcia na 9 rano, podejmiemy decyzję i kroki jako drużyna, pójdziemy do prezesa i zrobimy wszystko co w naszej mocy.

Faktycznie należy się zastanowić czy takie ultimatum jest rozwiązaniem dobrym. Czy gdyby Arka dzisiaj wygrała, nawet 1:0 po słabej grze, to na jak długi czas uratowałoby to Dźwigałę? 1 mecz? 5? Może kolejne 10 kolejek? Nie byłby to żaden wyznacznik formy zespołu, ani rzetelna ocena jego pracy. Podkreśla to też Dariusz Dźwigała w rozmowie z naszym portalem:

Rozumiem prezesa, bo widzę jakie miejsce zajmujemy w tabeli, nie miałbym do niego żalu, bo nie ma wyników. Jest to trochę przekłamane, że jedna decyzja sędziego może pozbawić kilka osób pracy.

- podkreślił szkoleniowiec, już niejako pogodzony ze swoim losem.

Co się teraz stanie? Decyzja ma zapaść w niedzielę. Prezes po meczu nabrał wody w usta i powiedział, że potrzebuje przespać się z tą decyzją i ochłonąć. Jednak być może Dźwigała w Gdyni pozostanie, przynajmniej na jakiś czas.