Ojrzyńskiego problemy z Koroną
Drwale z Kielc w ostatnich trzech kolejkach zawędrowali głęboko w las. Zamiast zwycięstwa, po ostatnim meczu przynieśli do szatni Leszkowi Ojrzyńskiemu drzewo... Nie jest duże, ale rosną na nim "ciężkie orzechy do zgryzienia". Czy trener Korony ma pomysł, w jaki sposób je rozgryźć i przepędzić widmo czwartej porażki z rzędu?
fot. Sylwester Wojtas
Kielecka drużyna z ambicją walczy o każdy centymetr boiska, ale też coraz bardziej traci dystans do peletonu w ligowej tabeli. Bilans po trzech meczach, to zero trafień i siedem straconych bramek. Czy tak wygląda kryzys w żółto-czerwonym wydaniu?
Przyczyna słabej postawy może być banalna. Żółto-czerwoni w poprzednim sezonie, często strzelali jako pierwsi. Pozwalało to piłkarzom narzucić swój styl gry i zazwyczaj przynosiło pożądany efekt. Jednak, na grającą od pierwszych minut wysokim pressingiem Koronę, obecnie przeciwnicy znaleźli sposób. Poza tym, w pierwszych dwóch spotkaniach, rywale w początkowej fazie, otwierali wynik po rzutach karnych - co dobrze wyglądającej ekipie z Kielc, skutecznie krzyżowało plany. Po trzech meczach może się wydawać, że w nowym sezonie sposób na ‘’Drwali’’ jest prosty - prowokować, strzelić szybko bramkę i kontrolować mecz. Dowód? Chociażby ostatnie spotkanie w Kielcach. Lechia w 9 minucie wyszła na prowadzenie i pomimo braku jednego zawodnika (dzięki mądrej postawie w obronie) dowiozła wynik do końca.
Ostatnie wyniki mają z pewnością wpływ na atmosferę która powoduje, że z każdym dniem rośnie presja. Jednak po mimo braku punktów, w drużynie nie ma mowy o podłamaniu.
Tak więc, pierwszym i największym orzechem do zgryzienia jest poprawienie obrony. Piłkarze popełniają proste błędy. W niektórych sytuacjach sprawiają wrażenie, jakby pomiędzy nimi panował brak komunikacji. Tadas Kijanskas w meczu z Legią, razem z Pavolem Stano, zawinił przy dwóch bramkach. Tydzień później, we Wrocławiu, potrafił kiepskim podaniem do bramkarza, wyłożyć na tacy rywalowi sytuację sam na sam. Na domiar złego, w meczu z Lechią, nie przerwał ostatniego podania, po którym Traore trafił do siatki.
Trener Ojrzyński stoi przed trudnym wyborem. Na pozycję środkowego obrońcy za bardzo nie ma kogo wystawić. Rezerwowi na tej pozycję to Krzysztof Kiercz oraz młodzieżowy reprezentant Polski, Piotr Malarczyk. Jednak młodzi piłkarze, jak na razie nie są na tyle pewni, żeby wnieść stabilność do gry defensywy.
Kolejnym problemem są napastnicy. Obecnie na tą chwilę, złocisto-krwiści nie posiadają rasowego egzekutora. Do klubu przyszedł doświadczony Marcin Żewłakow, który oprócz zaliczonej poprzeczki, nie pokazał nic szczególnego. Warto zaznaczyć, że w każdym meczu jest skutecznie pilnowany, a koledzy z drużyny jak na razie nie potrafią stworzyć napastnikowi dogodnej sytuacji. Oprócz tego, trzydziestoszeiścio letni zawodnik wygląda na takiego, co się jeszcze nie odnalazł w żółto-czerwonym trykocie. Z wypożyczenia wrócił Michał Zieliński, jednak nikogo w Kielcach nie przekonał. Jeżeli jest już na boisku to bardziej generuje zamieszanie, biegając niż strzelając. Wydaje się, że cała nadzieja w kontuzjowanym Macieju Korzymie. Zadziorny piłkarz, dopiero wczoraj wrócił do normalnych treningów i być może będzie mógł zagrać w następnym spotkaniu.
Najlepiej prezentująca się formacja Korony jest linia pomocy. Dobrą pracę wykonuje Paweł Sobolewski, który nie zapomniał formy z poprzedniego sezonu i w dalszym ciągu świetnie sobie radzi na lewej jak i prawej stronie boiska. Zawodnikiem godnym uwagi jest też, sprowadzony w tym sezonie, Tomasz Foszmańczyk. Były zawodnik Warty Poznań biegając momentami za dwóch, swoją postawą udowodnił, że jest w stanie grać na poziomie ekstraklasy. Na pewno linia pomocy w składzie: Sobolewski, Vuković, Jovanović i Foszmańczyk, może napsuć sporo krwi każdemu przeciwnikowi.
Jednak sami pomocnicy meczu nie wygrają. W Koronie brakuje solidnych rezerwowych. Trener Ojrzyński nie ma możliwości zastąpienia kogoś zawodnikiem o podobnych umiejętnościach. Przed sezonem, ze składu wypadli kontuzjowani Kuzera i Korzym, którzy stanowią część siły napędowej. W każdym meczu widać gołym okiem brak tych dwóch piłkarzy. Wydaje się, że trener musi ułożyć układankę od nowa…
Kielczanom będzie ciężko w tym sezonie złapać wiatr w żagle i powrócić na właściwy kurs. Spoglądając w kierunku następnego przeciwnika, nie ma żadnych obiecujących prognoz na to, żeby w następnej kolejce na pokładzie Korony powiało rześkim wiatrem.