menu

Śląsk w T-Mobile Ekstraklasie z Pawelcem i bez Pawelca [ANALIZA]

1 maja 2014, 14:33 | Oktawian Jurkiewicz

Kiedy zimą pojawiła się informacja, że Mariusz Pawelec opuści przygotowania do nowej rundy, nikt nie przypuszczał, że miną aż cztery miesiące, kiedy jego powrót stanie się realny. I chociaż wciąż nie można być pewnym kiedy obrońca Śląska znajdzie się w pierwszym składzie, jego nieobecność dostarczyła szerokiego materiału do analizy.

Mariusz Pawelec słusznie był wyróżniany jesienią?
fot. Polskapresse
Mariusz Pawelec słusznie był wyróżniany jesienią?
fot. Polskapresse
Mariusz Pawelec słusznie był wyróżniany jesienią?
fot. Polskapresse
Mariusz Pawelec słusznie był wyróżniany jesienią?
fot. Polskapresse
1 / 4

Jesienią był ostoją defensywy, zbierał bardzo pochlebne recenzje, a razem z Adamem Kokoszką stworzyli znakomity duet stoperów. Chociaż wstępne diagnozy przy jego urazie mówiły o zaledwie dwóch miesiącach nieobecności, mija właśnie czwarty, i w końcu Pawelec może wrócić do składu. Wypadałoby jednak zapytać: Czy Śląsk go teraz potrzebuje? Czy robił rzeczywiście taką różnicę?

Sprawdziliśmy to w najprostszy sposób: porównując liczby. Mówi się, że statystyki są jak spódniczki mini: wiele pokazują, ale zakrywają najważniejsze. Być może coś w tym jest, jednak wciąż lepiej odkryć część prawdy, niż całkowicie temat pominąć.

Jesienią 2013 roku Mariusz Pawelec wystąpił łącznie w 24. meczach pierwszego zespołu, jednak w ekstraklasie zagrał tylko w 16. spotkaniach. Ponieważ wiosną Śląsk Wrocław nie brał już udziału ani w Pucharze Polski, ani w Lidze Europy, pominęliśmy te rozgrywki i wyliczyliśmy tylko jego udział przy meczach ekstraklasowych.

We wszystkich 16 spotkaniach rozegrał łącznie 1410 minut i złapał 8 żółtych kartek. W tym czasie Śląsk Wrocław stracił łącznie 21 goli. Najwięcej, bo po trzy, w meczach z Górnikiem, Wisłą i Jagiellonią, która zdołała wrocławskiemu zespołowi dwa razy w tym sezonie władować trzy gole: w drugiej oraz siedemnastej kolejce.

To nam daje straconą bramkę średnio po nieco ponad 67. minutach, w meczach w których Mariusz Pawelec przebywał na boisku.

W czasie jego absencji klub rozegrał dziesięć kolejek w ekstraklasie. Dwie ostatnie – bardzo udane. Dwa zwycięstwa bez straconej bramki. Wcześniej jednak piłkarze stracili między innymi aż trzy bramki Podbeskidziem czy Ruchem Chorzów. We wspomnianych dziesięciu meczach Śląsk Wrocław stracił 13 bramek, czyli średnio co... ponad 69. minut. Wynik więc jest lepszy niż w rundzie jesiennej z Pawelcem w składzie.

Różnica jednak jest na tyle minimalna, że wręcz niezauważalna, a solidne interwencje blondwłosego obrońcy uwadze obserwatorów z całą pewnością nie umknęły i chociaż wiosenne liczby są lepsze, to sprawdza się sentencja z początku tekstu. Liczby wiele pokazują, ale najważniejsze zakrywają.

Obserwuj autora na Twitterze: Oktawian Jurkiewicz @OJurkiewicz


Polecamy