Śląsk odarty ze złudzeń przez Hannover. Grad goli we Wrocławiu
Śląsk Wrocław po raz trzeci z rzędu uległ w europejskich pucharach przed własną publicznością. Tym razem, mimo ambitnej walki, po błędach w końcówce spotkania przegrał z Hannoverem 96 aż 3:5!
Choć przegrany, to był to najlepszy występ Śląska w tym sezonie. Skazywani na ścięcie piłkarze Oresta Lenczyka długimi fragmentami toczyli wyrównaną walkę z czołową drużyną Bundesligi i przy odrobinie szczęścia mogli pokusić się o nawet remis. Skończyło się honorową porażka 3:5, która w praktyce i tak przesądza o losach awansu do fazy grupowej Ligi Europy.
Zaczęło się bardzo źle, bo już po siedmiu minutach Śląsk musiał odrabiać straty. Po ładnej akcji i dośrodkowaniu Stevena Cherundolo bramkę precyzyjnym strzałem w dalszy róg zdobył Leon Andreasen. Na szczęście to nie spętało nóg wrocławianom, którzy szybko się otrząsnęli i prowadzili grę. Ale to nie oni strzelali w tym fragmencie gry bramki. Przyczajony Hannover, gdy tylko włączał piąty bieg, stwarzał sobie dogodne okazje w polu karnym. Tej z 25. minuty nie zmarnowali. Dla odmiany piłka zagrywana była z lewej strony, a w roli egzekutora wystąpił Jan Schlaudraff. Już wtedy wydawało się, że jest już po zawodach.
Nadzieja ożyła, gdy kontaktowego gola zdobył głową Tomasz Jodłowiec, jednak już po pięciu minutach goście zadali kolejny cios. A dokonali tego na spółę Schlaudraff z Larsem Stindlem, którzy przed polem karnym Śląska wymieniali się piłką jak na treningu. Akcję zakończył ten drugi i na Miejskim znów zapanowało przygnębienie. W to, że wrocławianie się podniosą wierzył mało kto. A jednak...
Drugą połowę Śląska zaczął z wielkim animuszem. Nie minęło dziesięć minut, a było już tylko 2:3. W roli głównej wystąpił tym razem Sylwester Patejuk. Skrzydłowy gospodarzy pokazał te atuty, którymi skradł serca kibiców Podbeskidzia Bielsko-Biała, czyli szybkością i precyzją strzału. Wrocławianie szli za ciosem i w końcu go zadali. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego najwyżej do główki skoczył Kaźmierczak. A mogło być jeszcze lepiej, gdyby sędzia dostrzegł zagranie ręką jednego z piłkarzy Hannoveru we własnej szesnastce.
Gdy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, goście znów przyspieszyli. W 82 minucie kapitalnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Andreasem, a kilka minut później wynik ustalił Manuel Schmiedebach.








