menu

Siła stabilizacji w Nowy Sączu przyniosła efekty

17 sierpnia 2014, 15:02 | Andrzej Matusik

Sandecja pokonała wczoraj Widzew Łódź 2:0. Trener Jozef Kostelnik postawił na graczy sprawdzonych i świetnie ze sobą współpracujących. Skorzystał z dokładnie tej samej czternastki zawodników, którzy pojawili się tydzień temu na boisku w Gdyni. Jak widać przyniosło to efekty.

Arka Gdynia - Sandecja Nowy Sącz 1:1
Arka Gdynia - Sandecja Nowy Sącz 1:1
fot. Piotr Kwiatkowski

W porównaniu do remisowego starcia z Arką, w pierwszej jedenastce nastąpiła tylko jedna zmiana. Mateusza Bartkowa zastąpił Marcin Makuch, ale ostatecznie obaj z Widzewem wystąpili, gdyż Bartków pojawił się na placu w drugiej połowie. Dzięki cierpliwości Kostelnika zespół spisuje się coraz lepiej. Dobrze uzupełniają się środkowi obrońcy Dawid Szufryn i Robert Cicman.

Aktywne są też skrzydła, zwłaszcza strona lewa, gdzie Maciej Bębenek często robi miejsce pracowitemu Adrianowi Frańczakowi. Bocznych obrońców świetnie asekurują pomocnicy, którzy właściwie od ponad roku występują w podobnym ustawieniu. W poprzednich meczach brakowało jedynie skuteczności, którą z Widzewem błysnął ich były piłkarz – Łukasz Grzeszczyk. Jego dwie bramki dały zwycięstwo i podcięły skrzydła ambitnej, ale mało doświadczonej drużynie z Łodzi.

- Wygrał zespół bardziej dojrzały piłkarsko i ten, który wykorzystał błędy przeciwnika. My natomiast kompletnie straciliśmy skuteczność – potwierdził szkoleniowiec gości Włodzimierz Tylak. Rafał Augustyniak, Mariusz Rybicki i Eduards Višņakovs rzeczywiście mieli swoje okazje, ale pudłowali lub zatrzymywał ich bramkarz Sandecji - Marek Kozioł.

Kostelnik zwrócił natomiast uwagę, że jego podopieczni mogli mieć jeszcze w nogach i w głowach pucharową porażkę z liderem ekstraklasy. - Dzisiaj graliśmy przeciwko drużynie, w której są młodzi, dynamiczni zawodnicy. Pokazali też, że potrafią grać w piłkę. Dla nas to nie było łatwe, bo mieliśmy w nogach środowy mecz z Bełchatowem, w którym ostatnie 20 minut mieliśmy jednego piłkarza mniej. Występowaliśmy wtedy i dziś na ciężkim boisku, ale nasi zawodnicy dali do gry serce i walczyli. Wykorzystaliśmy szanse, które mieliśmy. Cieszymy się, że pierwszy raz zagraliśmy z tyłu na zero i sprawiliśmy radość naszym kibicom.

Za tydzień zespół z Nowego Sącza ponownie może zagrać w podobnym składzie. Z Widzewem czerwoną kartkę otrzymał Szufryn, ale była ona konsekwencją dwóch żółtych, więc nie spowoduje wymuszonej pauzy. Po pierwsze wyjazdowe zwycięstwo Sandecja uda się do Legnicy. Miedź słabo rozpoczęła sezon, więc podopieczni Kostelnika nie stoją na straconej pozycji.


Polecamy