menu

Jacek Kazimierski: Z Gruzją niespodzianki nie przewiduję [WYWIAD]

11 czerwca 2015, 16:25 | Tomasz Biliński/Polska The Times

Kuba od lat gra w Bundeslidze. Zawsze jest ogromnym wzmocnieniem. Nie wierzę, żeby nie zagrał z Gruzją - ocenia Jacek Kazimierski, trener w kadrze Franciszka Smudy, a także były reprezentant Polski i bramkarz Legii.

Jacek Kazimierski
fot. Bartek Syta/Polskapresse
Jacek Kazimierski
fot. Bartek Syta/Polskapresse
1 / 2

(MECZ POLSKA - GRUZJA) Największa gwiazda reprezentacji Gruzji siedzi na ławce trenerskiej

Bierze Pan pod uwagę inny scenariusz w meczu z Gruzją niż zwycięstwo Polski?
Nie może być inaczej. Oczywiście, dziś każdy jest groźny i może spłatać figla mocniejszej drużynie. Ale w sobotę niespodzianki nie przewiduję. Gruzini są ambitni, ale mają swoje problemy. Głównie pozaboiskowe, zmienił się u nich trener. Jeżeli Polacy wzniosą się na wyżyny… Choć gdzie tam na wyżyny, po prostu zagrają dobry mecz, uważnie taktycznie, to z Gruzinami powinni wygrać i wciąż mieć dobrą pozycję wyjściową przed kluczowymi meczami ze Szkocją i Irlandią w październiku.

Łukasz Fabiański jest teraz naszym bramkarzem numer jeden?
Mecz z Irlandią w Dublinie [1:1 – red.] pokazał, że dalej powinien bronić. Trudno tak co spotkanie skakać z jednego na drugiego bramkarza. Łukasz miał świetny sezon w lidze angielskiej, bronił dobrze w kadrze, nie popełnił poważnych błędów. Adam Nawałka nie ma zatem co kombinować.

Selekcjoner jednak wciąż nie powiedział, kto jest pierwszym bramkarzem reprezentacji. Ta hierarchia powinna być jasno określona?
Każdy ma na ten temat swoje zdanie. Na przestrzeni roku nie mieliśmy takiej 100 proc. „jedynki”, odbiegającej od pozostałych. Między Łukaszem, Arturem Borucem, Wojtkiem Szczęsnym i Przemkiem Tytoniem są bardzo małe różnice w umiejętnościach. Może i jest to jakiś problem, ale bardziej traktuję to jako kłopot bogactwa. Trudno powiedzieć, kto przez następne dwa, trzy lata będzie podstawowym bramkarzem. Jest z kogo wybierać. I dobrze.

Nawałka powołał czterech uznanych bramkarzy, a nie dał szansy np. Bartłomiejowi Drągowskiemu. Piłkarz Jagiellonii Białystok został najlepszym bramkarzem i największym odkryciem minionego sezonu T-Mobile Ekstraklasy.
Jeśli dalej będzie się tak rozwijał, to prędzej czy później trafi do kadry. Nie mam wątpliwości. Oglądałem go w meczach i na rozgrzewkach. Bardzo dobry, zdolny chłopak. Jeden z lepszych jakich widziałem w ostatnich latach.

Doradzałby mu Pan transfer za granicę czy pozostanie w Polsce?
W pierwszym przypadku zrobiłby większy postęp. Z drugiej strony nie ma się co spieszyć. Ma czas. Jeśli zostanie w Jagiellonii, zobaczymy, jak mu pójdzie. Nie można na podstawie jednego sezonu oceniać, czy to już jest na tyle dobry bramkarz, by wyjechać z kraju. Ale sam pomysł wyjazdu jest dobry. Może jeszcze po tym sezonie. Tyle że wszystko zależy do jakiego klubu i w jakiej roli.

Brak Kamila Glika, który nie zagra z Gruzją za kartki, to duża strata?
Przede wszystkim niewiadoma. Glik bardzo dobrze gra w klubie i w kadrze. Duże wyzwanie dla jego zastępcy i siłą rzeczy osłabienie. Choć rywalem jest Gruzja. Z cały szacunkiem, ale nie to drużyna typu Szkocja czy Irlandia. Kto by nie zagrał, czy to będzie Michał Pazdan lub ktoś inny, musi sobie poradzić.

Do kadry wrócił Jakub Błaszczykowski, ale na razie zanosi się na to, że nie zagra w pierwszym składzie z Gruzją.
Ja w to nie wierzę. To zawodnik na co dzień grający w Bundeslidze, i to od kilku ładnych sezonów. Wiadomo, że wszystkich meczów nie zagra na najwyższym poziomie, ale jest podstawowym graczem. Jego powrót powinien być ogromnym wzmocnieniem. Mentalnym i jakościowym. Gdyby nie zagrał, byłoby to osłabienie zespołu. Co prawda to trener jest z nim na treningu, rozmawia z nim, wie najlepiej, ale uważam, że Kuba powinien wystąpić od początku.

Wracając do zakończonego sezonu. Legia Warszawa Pana rozczarowała?
Robi to od dawna. Powinna grać o wiele lepiej. Zgodnie z oczekiwania tych, którzy ją obserwują i jej kibicują. Od takiego klubu powinno się wymagać więcej. Tymczasem Legia nie idzie do przodu, jeśli chodzi o styl gry, piłkarską jakość. Przez zespół przewinęło się wielu piłkarzy, którzy mieli być gwiazdami ligi. Zamiast tego odchodzą, jak Helio Pinto, Dossa Junior, nie wiadomo co z Orlando Sa.

Zostaje za to trener Henning Berg.
Nie widzę w nim potencjału trenerskiego. Jak dla mnie, to on nie ma pomysłu na Legię. Nie wie jak ją uzdrowić. Wiadomo, że na dziesięć meczów można zagrać dwa słabiej, ale pozostałych osiem dobrze, a przynajmniej poprawnie. Natomiast jest tak, że jeden mecz wyjdzie dobry, a dziewięć słabych. A nawet bardzo słabych.

Legia przegrała mistrzostwo czy Lech je zdobył?
Tak i tak. W przekroju całego sezonu Legia i Lech miały lepsze i gorsze momenty. Rywalizacja mogła się podobać, była imponująca, ale sam poziom rozgrywek był słaby. Liczyła się ta końcówka. Lech w niej przycisnął, był bardziej ofensywny. Należało mu się.


Polska The Times


Polecamy