menu

Sevilla pokonała u siebie Barcelonę! Zespół Krychowiaka ma kryzys za sobą? [RELACJA, ZDJĘCIA]

3 października 2015, 17:57 | Grzegorz Ignatowski

Pierwsze zwycięstwo Unaia Emery'ego nad Barcą stało się faktem. Katalończycy aż 5 razy obijali obramowanie bramki Sergio Rico, który był absolutnym bohaterem Sevilli. Dla zespołu Grzegorza Krychowiaka to już druga wygrana z rzędu.

Już na początku spotkania obie drużyny oddały po jednym strzale ostrzegawczym. Na bramkę Sevilli uderzał Neymar, z kolei golkipera Barcelony, Claudio Bravo, nastraszył Kevin Gameiro. Efektu bramkowego nie było, ale te dwie akcje wydawały się być zapowiedzią tego, co czeka piłkarzy obu drużyn.

Zgodnie z zapowiedzą emocje rosły z każdą minutą. Szczytu sięgnęły w 24. minucie. Neymar podszedł wówczas do piłki ustawionej około 20 metrów od bramki i perfekcyjnie wykonał stały fragment gry. To co się stało po jego uderzeniu zasługuje na uwagę agentów z popularnego serialu "Archiwum X". Piłka najpierw odbiła się od lewego słupka, po czym odbiła się od pleców bramkarza i znów uderzyła w słupek, następnie potoczyła się po linii bramkowej i uderzyła w prawy słupek. Luis Suarez pędził już by dobić futbolówkę do pustej bramki, jednak w ostatniej chwili ubiegł go Benoit Tremoulinas, zażegnując tym samym niebezpieczeństwo.

Barcelona mogła jeszcze strzelić gola w 39. minucie, gdy Luis Suarez zdecydował się na strzał zza pola karnego. Wydawało się, że było to uderzenie na wiwat, ale piłka zatoczyła szeroki łuk i ku zaskoczeniu Sergio Rico trafiła w spojenie słupka z poprzeczką.

Kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy przekonaliśmy się ile warte są te wszystkie słupki i poprzeczki - zupełnie nic. W 53. minucie Gameiro popędził z piłką lewym skrzydłem, po czym dośrodkował ją w kierunku Michaela Krohn-Dehliego, a ten strzałem głową umieścił piłkę w bramce. Co z tego, że Barcelona przeważała, że częściej utrzymywała się przy piłce, że miała słupki i poprzeczkę. Liczy się to co wyląduje w siatce, a tam jako pierwsza trafiła Sevilla.

Pięć minut później Sevilla raz jeszcze ukąsiła mistrzów Hiszpanii. W roli głównej znów wystąpił Krohn-Dehli, ale tym razem wcielił się w rolę asystenta, a nie snajpera. Po jego dośrodkowaniu kapitalnym strzałem głową piłkę do siatki skierował Vicente Iorra i wydawało się, że losy tego spotkania są już rozstrzygnięte.

Barca po chwili ruszyła do huraganowych ataków, ale kolejne strzały Neymara i spółki z niewiarygodną skutecznością bronił Sergio Rico. Kto wie, czy przez te kilka minut nie zapracował on na miano piłkarza meczu. A przecież koledzy z drużyny postawili mu poprzeczkę bardzo wysoko, bo wyśmienicie spisywali się Tremoulinas czy wspomniany wcześniej Krohn-Dehli.

Jednak w 74. minucie stało się coś, co trudno wytłumaczyć bezstronnemu obserwatorowi. Próba strzału Neymara została zablokowana przez Tremoulinasa. Francuz wyraźnie dotknął piłkę ręką i sędzia podyktował rzut karny. Czy słusznie? Po pierwsze obrońca Sevilli znajdował się poza polem karnym, a po drugie nie zagrał ręką celowo, a zgodnie z przepisami tylko na takie zagrania powinien reagować arbiter. Sędzia popełnił błąd, w wyniku którego Neymar strzelił gola z rzutu karnego. Było więc 2:1 i mecz zupełnie zmienił swoje oblicze.

Aż trudno uwierzyć, że Barca w ostatnich minutach nie doprowadziła do wyrównania. Wszystko co szło w światło bramki trafiało w ręce Sergio Rico, a kiedy już doszło do sytuacji, w której bramkarz nie miał nic do powiedzenia, to Sandro zamiast wpakować piłkę do siatki trafił w słupek. Kibice Barcelony mogą się zastanawiać co by było, gdyby na boisku był Lionel Messi. No cóż, chyba wiedzieliśmy, że szybko za nim zatęsknią.


Polecamy