menu

Sebastian Dziedzic, były napastnik Resovii, ma za sobą pierwsze pół roku gry w Podhalu Nowy Targ. Za pół roku planuje wyjazd do Tunezji

2 stycznia 2018, 07:00 | Tomasz Ryzner

Wierzę, że wiosną zagramy o wiele lepiej, ja zacznę strzelać gole i jeszcze namieszamy w rozgrywkach – mówi Sebastian Dziedzic, wychowanek Resovii, były piłkarz JKS-u Jarosław, od pół roku piłkarz trzecioligowego Podhala Nowy Targ.

Sebastian Dziedzic z optymizmem podchodzi do drugiej części sezonu.
Sebastian Dziedzic z optymizmem podchodzi do drugiej części sezonu.
fot. Krzysztof Kapica

Trochę przesunęliśmy rozmowę w czasie, bo złapałem cię, kiedy akurat byłeś w drodze powrotnej z Paryża. Co tam porabiałeś?
Odwiedziłem rodziców, brata. Spędzaliśmy razem święta.

Kolacja wigilijna po polsku, czy z jakimiś wpływami kuchni francuskiej?
Zdecydowanie po polsku. Francuzi przygotowują na ten dzień inne potrawy, między innymi z indyka.

Ładnie jest w Paryżu?
Ładnie, ale ja tu przyjeżdżam właściwie co pół roku, więc nie jestem już pod nie wiadomo jakim wrażeniem.


Czym zajmują się rodzice?
Mama pracuje w hotelu, a ojciec prowadzi własną firmę.

W jakiej branży?
Hmm, jakby to powiedzieć, w pogrzebowej.

No to klientów nigdy mu nie braknie
(śmiech) Można tak to ująć.

A brat?
Próbuje zostać piłkarzem, zaczepić się w klubie. We Francji zawodowe są trzy pierwsze ligi. Brat na razie próbuje na niższym poziomie.

No to przenieśmy się na Podhale i do Podhala Nowy Targ. Jesienią strzeliłeś dla drużyny tylko jednego gola.
To nie była moja runda. Nie chcę się tłumaczyć, ale grałem na lewej pomocy. Średnio się tam czułem, choć szanowałem decyzję trenera i starałem się dawać z siebie sto procent. W pierwszym składzie zagrałem w jedenastu meczach. Gorzej miałem w końcówce rundy. Zmienił się trener, dwa razy na mnie postawił, potem wylądowałem na ławce.

Jak cię znam, to miałeś okazje na strzelenie więcej niż jednego gola.
Ja właściwie zawsze mam okazje bramkowe (śmiech). Gorzej bywa z ich wykorzystywaniem.

W Rzeszowie słyszałem, że Podhale chce się cię pozbyć.
Plotki. Zostaję w Nowym Targu. Na pewno do końca sezonu. Kontrakt mam dłuższy, ale co będzie za pół roku, tego nie wiem.

Nie szło Sebastianowi Dziedzicowi, ale nie szło też Podhalu. Miało bić się o awans, a zajmuje 10 miejsce w tabeli. Powody?
Nie chcę się mądrzyć, bo nie dałem drużynie tyle ile chciałem.

Graliście do przodu?
Pewnie, nieraz przeważaliśmy, ale nagle "dostawaliśmy gonga" i mecz uciekał. Potrafiliśmy ograć Motor Lublin, Resovię, zremisować ze Stalą Rzeszów, a jednocześnie przegrać u siebie 1:4 z Trzebinią, czy zremisować ze Spartakusem 3:3.

Jeśli się nie mylę, prowadziliście w tym meczu 3:0.
Gole traciliśmy w sytuacji, gdy Spartakus grał w dziesiątkę. Wszystko zaczęło się w 79 minucie. Koszmar

Odpadliście już walki o najwyższy cel?
Strata do lidera jest duża, dwanaście punktów, ale wierzę, jeszcze namieszamy, że wiosna będzie o wiele lepsza, a ja wrócę na swoją pozycję w ataku i zacznę trafiać do siatki.

W Nowy Targu powietrze jest nieco inne niż w Rzeszowie.
Miasto leży 700 metrów nad poziomem morza. To trochę czuć, ale ja z kondycją nie mam żadnych problemów.

W drużynie słychać gwarę góralską?
Słychać, ale na razie tym nie nasiąkam (śmiech)

Z Nowego Targu rzut beretem do Zakopanego. Byłeś ostatnio?
Wybrałem się latem i zdobyłem nawet Rysy.

To nie jest tak łatwa wyprawa jak na Giewont.
Oj nie. Wyjechaliśmy o siódmej, a wróciliśmy do domu o dwudziestej. Są trudne podejścia, dużo łańcuchów. Ale przynajmniej jest luźniej na trasie, o wiele mniej ludzi. Polecam takie wycieczki.

Wracając do klubu. Jest poukładany?
I to bardzo. Na nic nie mam prawa narzekać. Mamy świetne warunku, dobrą opiekę, przyjaznych ludzi dookoła, wypłaty oczywiście na czas. Organizacyjnie wszystko gra.

Zaczęliśmy od Paryża, ale chciałbym jeszcze wspomnieć o Tunezji, skąd pochodzi twój ojciec. Masz zamiar wybrać się za Morze Śródziemne?
Chodzi mi to po głowie. Może uda się latem. Tam też mam rodzinę. Czeka na mnie choćby babcia.


Polecamy