Sandecji znów grozi zamknięcie stadionu. Kibice po raz kolejny się nie popisali
Kibice Sandecji Nowy Sącz poirytowani słabymi wynikami swojego zespołu narozrabiali po meczu z Ruchem Radzionków. Trzeba jednak dodać, że prowokacji nie ustrzegli się piłkarze i trenerzy z Radzionkowa.
fot. Mateusz Bobola
Od dawna wiadomo, że kibice Sandecji to dwunasty zawodnik swojej drużyny. Fanatyczny wręcz doping w Nowym Sączu i obecność najzagorzalszych fanów w najdalszych zakątkach Polski o tym najdobitniej świadczyły. Ale wydarzenia wczorajszego wieczoru nie powinny chyba pozostać bez echa.
Całe zamieszanie z kibicami rozpoczęło się w momencie podyktowania rzutu karnego dla Ruchu Radzionków i wyrzuceniu Mariusza Różalskiego z boiska. Wtedy to miejscowi kibice zaczęli „rzucać” obelgi pod adresem arbitra. Niestety do najgorszych ekscesów doszło po zakończeniu spotkania. Rozgoryczeni, po porażce swojego zespołu, kibice Sandecji rzucili w kierunku sędziego i piłkarzy Ruchu kilka plastikowych butelek. Ich zachowanie można usprawiedliwić tym, że zostali sprowokowani przez Idrissa Cisse (pokazał sądeckim piłkarzom język i środkowy palec) i trenera Artura Skowronka (ironicznie przyklaskiwał fanom „biało-czarnych”).
Czytaj koniecznie: Skowronek: Nie powinienem był prowokować kibiców Sandecji
Delegat PZPN natychmiast zajął się sprawą, wypytując pracowników obu klubów o zajście, które miało miejsce. Funkcjonariusze policji sprawdzili zapisy z monitoringu, by ustalić sprawców przestępstw. Dla klubu najlepiej byłoby gdyby sprawcy dobrowolnie przyznali się do zarzucanych im czynów i poddali się karze (prawdopodobnie zakazy stadionowe). W innym przypadku policja wraz z PZPN wystosują wniosek o zamknięcie stadionu w Nowym Sączu.
Wydaje się, że to co stało się po meczach z Pogonią Szczecin i Ruchem Radzionków w jakiś sposób mogło zmienić opinię o kibicach Sandecji. Takie zachowanie z pewnością chluby kibicom Sandecji nie przynosi, a do tego konsekwencje może ponieść klub.