Wygrana Sandecji po bramce w końcówce spotkania
Sądeczanie po zaciętym spotkaniu pokonali zespół z Polkowic 2:1. Wynik do ostatnich minut pozostawał sprawą otwartą. Trzy punkty gospodarzom zapewnił Marcin Makuch w doliczonym czasie gry.
fot. Mateusz Bobola
Od początku spotkania obie drużyny ruszyły do ataku. Już w 3. minucie wyśmienitą sytuację do strzelenia bramki zmarnował Kamil Majkowski. Pomocnik Sandecji nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem. W pierwszym kwadransie lekką przewagę uzyskali Sądeczanie, stwarzając kilka dogodnych sytuacji do wyjścia na prowadzenie. Goście odpowiedzieli kwadrans później, stwarzając pierwszą dogodną okazję do strzelenie bramki. Po strzale Damiana Piotrowskiego z 12 metrów, piłka minimalnie poszybowała nad bramką.
Akcje gości z czasem nabrały rozpędu. Po indywidualnych rajdach Janusa i Piotrowskiego zawodnicy gospodarzy wybijali piłkę za linię boczną. Polkowiczanie przeważali zwłaszcza w drugiej części pierwszej połowy. Wynik otworzył Grzegorz Kuświk w 34. minucie. Napastnik gości zdobył bramkę po dośrodkowaniu Bartkowa, a do przerwy więcej dogodnych okazji nie było.
Druga połowa rozpoczęła się pod dyktando gospodarzy. Sądeczanie chcąc odrobić straty, atakowali przeciwników już na ich połowie. Efekty przyszły bardzo szybko. W 55. minucie Aleksander wyrównał stan meczu.
W kolejnych minutach byliśmy świadkami ostrej gry i walki o każdy fragment boiska. W konsekwencji żółtymi kartkami został ukarany Szczepański i Zlatohlavy. Kilka minut później doskonałą szansę do objęcia prowadzenia zmarnował Damian Piotrowski. Pomocnik gości nie potrafił jednak pokonać Różalskiego, który wykazał się w tej sytuacji ogromnymi umiejętnościami, przerywając akcję sam na sam.
W końcówce spotkania drużyna z Polkowic wyraźnie opadła z sił. Sandecja miała kilka wyśmienitych sytuacji do objęcia prowadzenia, jednak nie przyniosły one skutku. Dopiero w doliczonym czasie gry, rzutem na taśmę Marcin Makuch, po doskonałym podaniu Bartosza Szeligi zdobył bramkę.
Spotkanie nie zachwyciło. Przeważała walka w środku pola. Obie drużyny prowadziły grę na podobnym poziomie, a tylko detale zadecydowały o zwycięstwie gości. Warto pochwalić postawę sędziego Michała Zająca, który doskonale panował nad całym widowiskiem.