Hajdo: Chcemy zająć bezpieczne miejsce w środku tabeli
- Myślę, że zaczyna się formować trzon zespołu. W bramce Marcin Cabaj, w obronie Marcin Makuch, zapewne Adaś Mójta z Warty Poznań - o personalnych wzmocnieniach Sandecji Nowy Sącz opowiada jej nowy trener Mirosław Hajdo.
fot. kow/Gazeta Krakowska
Zobacz koniecznie: Eugen Polanski zmienił klub! Będzie walczył o utrzymanie z Hoffenheim
Czym przekonali Pana do swego klubu działacze Sandecji?
Samą ich propozycję potraktowałem jako wyzwanie. Pomyślałem sobie, że w klubie nastąpiła stabilizacja i pojawia się szansa na zbudowanie silnego zespołu. Nie kryję, że do przyjęcia oferty przekonał mnie Jano Frohlich, z którym znam się jeszcze z pracy w Stróżach. Pozytywną opinię o mnie wydał także znany przedsiębiorca Kazimierz Duda, silnie kiedyś związany z Sandecją.
Negocjacje nie były łatwe.
To prawda. Wstępne rozmowy rozpoczęliśmy w grudniu. Później pozostawaliśmy w stałym kontakcie. Przy stole zasiedliśmy ponownie w połowie stycznia. I jakoś doszliśmy do porozumienia.
Ością niezgody była ponoć osoba Pańskiego asystenta. Prezesi obiecali ją dotychczasowemu trenerowi seniorskiej drużyny Sandecji Januszowi Świeradowi. Pan natomiast upierał się przy innym kandydacie i postawił na swoim.
Słyszał pan, żeby pierwszy trener zostawał asystentem swojego następcy? To tak, jakby drugim po Waldemarze Fornaliku selekcjonerem kadry narodowej mianowano Franciszka Smudę. To byłby niezdrowy układ, ewenement na skalę światową. Proszę mi wierzyć, że mam wielki szacunek dla Janusza Świerada, ale pozostawienie go w sztabie szkoleniowym byłoby niekomfortowe, zarówno dla niego, jak i dla mnie. Poza tym nowy trener zwykle przyprowadza swoich ludzi.
Rozumiem, że takim Pańskim człowiekiem jest Marian Tajduś. Pracowaliście już kiedyś razem?
Nie, ale znamy się ze studiów trenerskich, darzymy wzajemną sympatią i zaufaniem. Marian pracował już zresztą w Sandecji i świetnie zna panujące tutaj zwyczaje.
Wiosną będzie więc Pan improwizował?
Tak bym tego nie określił. Myślę, że zaczyna się formować trzon zespołu. W bramce Marcin Cabaj, w obronie Marcin Makuch, zapewne Adaś Mójta z Warty Poznań. Kontrakty z Sandecją podpisali pomocnicy Paweł Nowak i Maciek Bębenek, blisko tego jest napastnik Piotr Giel, trenuje z nami Patryk Tuszyński. Do zespołu dołączył Hiszpan Ruben Sanchez Montera. Uzupełnią ich młodzi. Spokojnie, musimy być mocni.
Mimo tej mnogości nazwisk utrzymuje Pan, że przydałyby się dalsze wzmocnienia.
Wszystko zależeć będzie od zamożności Sandecji, ale chciałbym mieć jeszcze w kadrze młodzieżowego bramkarza, obrońcę, środkowego pomocnika, który w nagłym przypadku mógłby zastąpić Pawła Nowaka, no i jeszcze jednego napastnika. Jeśli uda się takowych ściągnąć, będę ukontentowany. Jeśli nie - zadowolę się dotychczasowym stanem posiadania.
Domyślam się, że celem, jaki postawił przed Panem zarząd klub, jest utrzymanie Sandecji w I lidze?
To zadanie doraźne, na teraz. Chcemy zająć bezpieczne miejsce w środkowej strefie ligowej tabeli, grać bez zbędnej nerwowości. A od jesieni starać się o wyższe cele.
Kibice sądeccy tęsknią za ofensywnym stylem gry swych ulubieńców. Takowy prezentowali, kiedy prowadził ich trener Dariusz Wójtowicz. Później ta oparta na ataku opcja jak gdyby się gdzieś rozmyła. Pan znany jest z upodobania do tzw. futbolu na tak. Mogą zatem fani Sandecji liczyć na efektowne akcje "biało-czarnych"?
Mogą. Na pewno nie będę zwolennikiem futbolu zasadzającego się na 60-, 70-metrowych podaniach. Przygotuję zgrany zespół, którego siła ma się opierać na technicznych, ofensywnych przedsięwzięciach.
Sandecja znajduje się obecnie w trakcie zgrupowania dochodzeniowego. Nad czym głównie pracujecie?
Nad siłą i wytrzymałością. Rozgrywamy mecze sparingowe. Później trenować będziemy na własnych obiektach, a na dwa tygodnie przed startem rundy wiosennej planujemy wypad na 5-dniowe zgrupowanie.
Jakie są największe osiągnięcia trenera Mirosława Hajdy?
Wie pan, że nie zastanawiałem się nad tym? Serio. O Kolejarzu wspomniałem. Miło wspominam pracę w Resovii. Jednego punktu zabrakło nam, by awansować do I ligi. Jako szkoleniowiec juniorów starszych Cracovii sięgnąłem z nimi po brązowy medal mistrzostw Polski. Przez jakiś czas samodzielnie prowadziłem "Pasy" w ekstraklasie.