menu

Aleksander: W mojej seniorskiej karierze, Arka jest pierwszym klubem, do którego wracam

2 lipca 2013, 11:26 | Janusz Woźniak/Dziennik Bałtycki

- Grałem w Arce dość dawno temu, ale dobrze zachowałem w pamięci ten okres. Zarówno jeżeli chodzi o samo miasto, atmosferę w drużynie, kibiców, jak i generalnie dobry klimat dla futbolu - mówi Arkadiusz Aleksander, nowy napastnik Arki Gdynia.

Nowe twarze na treningu Arki
Nowe twarze na treningu Arki
fot. Tomasz Bołt/Polskapresse

Night Power 2013 Grand Prix. Legalne wyścigi uliczne w Słupsku [ZDJĘCIA]

Rok nie wyrok. Dlaczego akurat na jeden sezon podpisałeś kontrakt w Gdyni?
Zobaczymy, jak mi pójdzie, jak będzie grała cała drużyna. W kontrakcie jest opcja o przedłużeniu mojego pobytu w Gdyni na następny sezon. To wygodne rozwiązanie dla mnie i klubowych działaczy. Jak obie strony będą zadowolone, to dłuższego pobytu w Arce przecież nie wykluczam.

Czy pobyt w Arce w sezonie 2003/2004 miał teraz jakieś znaczenie? Lubisz wracać w te same miejsca?
Grałem w Arce dość dawno temu, ale dobrze zachowałem w pamięci ten okres. Zarówno jeżeli chodzi o samo miasto, atmosferę w drużynie, kibiców, jak i generalnie dobry klimat dla futbolu. To wszystko miało wpływ na moją decyzję, że obecną propozycję z Arki uznałem za najbardziej interesującą. Wróciłem więc nad morze i muszę zaznaczyć, że w mojej seniorskiej przygodzie z piłką jest to pierwszy klub, do którego wracam.

Odchodząc z Gdyni trafiłeś do Zabrza. 41 spotkań i 15 goli dla Górnika to był twój najlepszy okres w karierze?
Bez wątpienia tak i duża w tym zasługa Arki. Bo w Gdyni podano mi rękę, kiedy byłem po kontuzji. Tu się odbudowałem na tyle, że zmieniając klub potrafiłem błysnąć w ekstraklasie. Nie ukrywam, że z sentymentem wspominam swoje występy w Zabrzu.

A półroczne występy w cypryjskiej ekstraklasie - z niezłą statystyką 5 goli w dziewięciu meczach - to był taki przedłużony urlop w dobrym klimacie?
Można tak powiedzieć (śmiech). Na klimat na Cyprze nie narzekałem, ale klubowy futbol na tej pięknej wyspie ma jedną wadę. Seryjne kłopoty finansowe. Odczułem to na własnej skórze i musiałem stamtąd wyjechać. Do Nowego Sącza, gdzie może klimat nie był tak przyjazny, ale Sandecja była klubem lepiej zorganizowanym, niż ten mój z Cypru. I muszę nie bez satysfakcji powiedzieć, że z Sandecją dwa razy byłem blisko awansu do ekstraklasy. W pierwszym przypadku zabrakło nam punktu.

Realia naszej pierwszej ligi znasz doskonale. Jaki zatem cel stawiasz sobie w gdyńskim klubie?
Jeżeli spodziewa się pan deklaracji w stylu: zdobędę 10, 15 czy 20 goli i awansuję z Arką do ekstraklasy, to raczej pana rozczaruję. Na pewno, jeżeli tylko zdrowie dopisze, to będę chciał grać najlepiej jak potrafię. Zdobywać bramki, jak będę miał okazję, ale liga to wiele spotkań, a tabela kształtuje się dopiero na koniec sezonu. Nie będę więc wróżył z fusów, bo to nie moja specjalność.

Czy któregoś z gdyńskich piłkarzy znasz bliżej niż tylko z ligowej rywalizacji?
Z żadnym z obecnych piłkarzy Arki nie grałem w jednej drużynie. A znamy się jedynie z rywalizacji na boisku.

Dziennik Bałtycki


Polecamy