menu

Sandecja wreszcie zacznie zwyciężać?

3 kwietnia 2013, 15:09 | Daniel Weimer/Gazeta Krakowska

To już nie ta sama drużyna Sandecji, która męczyła się w rundzie jesiennej - taka opinia przeważała wśród sądeckich kibiców po zwycięskim meczu "biało-czarnych" z Polonią Bytom.

Sandecja w meczu z Polonią zagrała efektowny i skuteczny futbol
Sandecja w meczu z Polonią zagrała efektowny i skuteczny futbol
fot. Mateusz Bobola

Krakowski bokser zmierzy się z Davidem Hayem?

Rywalem podopiecznych trenera Mirosława Hajdy był co prawda zespół zamykający stawkę pierwszoligowców, niemniej strzelenie mu trzech goli musi napawać optymizmem. Nie zawiedli napastnicy, ale i z korzystnej strony zaprezentowała się formacja defensywna, będąca wcześniej piętą achillesową drużyny. Bez zarzutu spisywała się nowa para środkowych obrońców Arkadiusz Czarnecki - Sebastian Duda, a po skrzydłach "hulali" Marcin Makuch i Adam Mójta. Obydwaj zapisali asysty przy pierwszym i trzecim trafieniu swych kolegów z ataku. Odnieść natomiast można było wrażenie, że grząskie boisko nie sprzyja liderowi ekipy Pawłowi Nowakowi. Jednak w miarę upływu czasu zaczął królować w środku pola.

- Od czasów Rudolfa Urbana Sandecja nie miała tej klasy rozgrywającego - słusznie zauważył jeden z kibiców. Zadowoloną minę miał po meczu Mirosław Hajdo. Nie omieszkał mimo to wytknąć swym podopiecznym trudno wytłumaczalną nerwowość, z jaką rozpoczęli spotkanie.

- Przez pierwszy kwadrans bytomianie dominowali na boisku, a moi zawodnicy nie potrafili jakoś złapać właściwego rytmu - opowiadał szkoleniowiec. - W miarę upływu czasu przejmowali inicjatywę, a na końcowe rozstrzygnięcie duży wpływ miała bramka strzelona "do szatni" przez Jozefa Certika. W drugiej połowie nie było już wątpliwości, kto tworzy lepszą ekipę.

Wyróżniającym się graczem sądeczan był w sobotę Marcin Makuch, któremu przed meczem wręczony został puchar za zajęcie 7. miejsca w plebiscycie "Gazety Krakowskiej" na najlepszego pilkarza Małopolski w 2012 r. "Maki" zrewanżował się za to wyróżnienie: nie tylko powstrzymywał ofensywne zapędy przeciwników, ale i sam inicjował ofensywne rajdy prawą flanką.

- Nie wyglądało to źle. Ze swej postawy mogę być chyba zadowolony. Ale prawdziwym sprawdzianem naszej wartości będzie wyjazdowy mecz z Olimpią Grudziądz - mówił doświadczony obrońca. - Czujemy, że forma idzie w górę. Z meczu na mecz nowa drużyna powinna się coraz lepiej rozumieć.

Żeby nie było za pięknie, odnotować należy zamieszanie i bałagan zaistniałe przy sprzedaży biletów. Wprowadzenie elektronicznego systemu kontroli widowni sprawiło, że przed kasami tworzyły się wielometrowe kolejki rozwścieczonych kibiców. Niektórzy weszli na stadion już po rozpoczęciu meczu.

- Odstałem przed bramą przeszło trzy godziny - żalił się Andrzej Griński, kiedyś piłkarz Sandecji i futbolowy sędzia. - Na dodatek zostałem później "obmacany" przez porządkowych. Ja, 60-letni facet! A trzeba było słyszeć, ile inwektyw padło pod adresem Bogu ducha winnych pań w kasach.

- Mogę tylko przeprosić kibiców za zaistniałą niedogodność, chociaż poprzez media apelowałem o nabywanie biletów w przedsprzedaży - powiedział prezes Sandecji Andrzej Danek.

Gazeta Krakowska

Twitter


Polecamy