menu

Sandecja nie zatrzymała Zagłębia Lubin. "Miedziowi" coraz bliżej Ekstraklasy

9 maja 2015, 19:50 | Krzysztof Rosłoński, mgs

Zagłębie Lubin nie zawiodło i w meczu 29. kolejki 1. ligi zgodnie z planem zdobyło trzy punkty pokonując Sandecję Nowy Sącz 1:0, umacniając się na pozycji lidera rozgrywek. Gola na wagę zwycięstwa "Miedziowych" strzelił Adrian Błąd.

Zagłębie Lubin wygrało z Sandecją 1:0
Zagłębie Lubin wygrało z Sandecją 1:0
fot. ARKADIUSZ LAWRYWIANIEC/POLSKA PRESS

Przed rozpoczęciem spotkania większość kibiców zespołu z Małopolski nie wróżyła niczego dobrego zespołowi Dariusza Wójtowicza. Zespół gospodarzy przystąpił do meczu z liderującym Zagłębiem Lubin bez pauzującego za kartki Mateusza Bartkowa oraz kontuzjowanych Armanda Elli Kena i Kamilów: Słabego i Hempela. Z nieobecności w.w. graczy skorzystali Marcin Makuch i Matej Nather, którzy mogli walczyć już od pierwszego gwizdka z liderem pierwszoligowej tabeli. "Miedziowi" zaś wystąpili w Nowym Sączu osłabieni wyłącznie brakiem doświadczonego Aleksandra Kwieka, tak więc wysłali do Nowego Sącza niemal najmocniejszy skład.

Od pierwszych minut pojedynek zapowiadał się na naprawdę niezłe show, które w 1. minucie rozpoczęły dwie akcje, będące zagrożeniem dla obrony obydwu zespołów. Najpierw piłkę w polu karnym próbował przejąć po podaniu na dobieg Bartłomiej Dudzic, jednak w tym wypadku Forenc wyczuł zamiary i przeciął to zagranie. A za kilka chwil nieporadność obrońców i bramkarza Sandecji mógł wykorzystać Cotra, oddając uderzenie wolejem po serii kilku kiksów, jednak Kozioł nie popełnił błędu. Do 15. minuty trwała naprawdę solidna nawałnica okazji z obu stron, a tymi godnymi zainteresowania były szanse Kuźmy i Sobotki z 6. i 12. minuty spośród graczy Sandecji, zaś po stronie "Miedziowych" warto odnotować genialne uderzenie zza pola karnego Adriana Błąda z 11. minuty. Tylko szczęście uratowało sądeczan przed stratą gola.

Później pojedynek przypominał typowe pierwszoligowe zmagania - akcja toczyła się w środku pola, a zawodnicy nie oszczędzali swoich rywali w myśl zasady, że piłka może przejść, a zawodnik nie. Bywały oczywiście momenty porywu z obu stron. Najpierw w 25. minucie dogodną okazję zmarnował Maciej Bębenek, wykonując jeden zwód za dużo w polu karnym Zagłębia. Po 180 sekundach podopieczni Piotra Stokowca objęli prowadzenie. Arkadiusz Woźniak zagrał z prawego skrzydła piłkę do środka, gdzie był niepilnowany Adrian Błąd, po czym były gracz m.in. Zawiszy Bydgoszcz przebiegł kilka metrów pod pole karne i uderzył w długi słupek niemal nie do obrony. Sennie było aż do 41. minuty, kiedy to strzał w polu karnym oddał Łukasz Janoszka, jednak tym razem Kozioł wyszedł zwycięsko z tego pojedynku.

O drugiej połowie można powiedzieć głównie tyle, że... odbyła się. Obraz gry wyglądał niemal identycznie jak to, co można było zobaczyć przez wcześniejsze pół godziny. Na pierwszą naprawdę dobrą okazję należało czekać aż do 59. minuty. Wtedy to z lewego skrzydła piłkę dośrodkował Djordje Cotra, następnie w jej posiadaniu znalazł się Krzysztof Piątek, próbujący wślizgiem zmieścić Brazukę w siatce, jednak ta poleciała kilka centymetrów obok lewego słupka bramki. Kolejną ciekawą próbę widzowie mogli obejrzeć w 72. minucie za sprawą Łukasza Piątka i jego próby pokonania golkipera Sandecji w polu karnym, jednak i tym razem zabrakło kilku centymetrów.

Od tego momentu tempo gry nieco się rozkręciło, a Sandecja nie składała broni, czego dowodem był gol, zdobyty kilkadziesiąt sekund po strzale Piątka, po świetnym rajdzie Dudzica z prawego skrzydła i zagraniu do nabiegającego Fałowskiego, który to pokonał Forenca. Na szczęście dla gości, sędzia liniowy uznał, iż rezerwowy napastnik gospodarzy był na pozycji spalonej. 5 minut później swojego szczęścia spróbował Bębenek, jednak jego precyzyjny strzał zablokował na 10. metrze jeden z defensorów "Miedziowych".

Sandecja miała swój moment, bowiem gracze zespołu gości łapali kartkę za kartką, co gospodarze skrzętnie próbowali wykorzystać. Zwieńczeniem działań mogła być kolejna okazja Dudzica, który zrobił sobie małe kółko z pola karnego na 17. metr, a później uderzył tak, że fani znowu rozkładali ręce - zabrakło naprawdę niewiele, by pokonać Forenca. W doliczonym czasie Zagłębie przypomniało o sobie za sprawą Łukasza Janoszki i strzału prosto w ręce Kozioła, zaś kilkadziesiąt sekund po tej akcji mecz został zakończony. Zagłębie sięgnęło po kolejne 3 punkty, które dają mu umocnienie na pozycji lidera. Sandecja musi jeszcze powalczyć, by utrzymać swój ligowy byt.


Polecamy