menu

Kamil Zapolnik: Ten gol to efekt konsekwentnej pracy

1 grudnia 2018, 23:32 | Kaja Krasnodębska

26-letni Kamil Zapolnik w Lotto Ekstraklasie debiutował dopiero we wrześniu tego roku. Sprowadzony pod koniec sierpnia z GKS-u Tychy zawodnik ma za sobą dziesięć meczów na najwyższym polskim poziomie rozgrywkowym. Swoją debiutancką bramkę zdobył dopiero w sobotę. W 42. minucie otworzył wynik wygranego przez Górnika 4:0 meczu z Wisłą Płock.


fot. Marzena Bugala- Azarko / Polska Press

Wygrana z Wisłą jest dopiero Waszą trzecią w tym sezonie. Pierwszy raz pokonaliście przeciwnika tak wysoko.

Tych zwycięstw trochę brakuje w tym sezonie, wszyscy o tym wiemy. Ciężko pracowaliśmy, bo tylko tak mogliśmy się obronić. Właśnie ona pozwoliła nam odnieść dzisiejsze zwycięstwo. Warunki były jakie były, dla obu drużyn takie same. Nie będę więc na nie narzekał. Przed meczem zresztą powiedzieliśmy sobie, że sukces rodzi się w bólach. Prosty slogan, lecz nam najwyraźniej pomógł. Pokazaliśmy kolektyw i wygraliśmy.

Do Twojej bramki wszystkie statystyki przemawiały na korzyść Wisły.

Wisła mogła mieć optyczną przewagę, ale my też mieliśmy swój pomysł na ten mecz. Od początku nie chcieliśmy się za bardzo odkrywać, czekaliśmy na tę akcję, który pozwoli nam otworzyć wynik. W miarę dobrze realizowaliśmy swoje założenia, chociaż zawsze jest coś do poprawy. Po przerwie wyszliśmy skoncentrowani i moim zdaniem wygraliśmy zasłużenie.

Przed meczem powiedziałbyś, że możecie wygrać w Płocku tak wysoko?

Wierzyliśmy w zwycięstwo, gdyby tak nie było, nie wychodzilibyśmy na boisko. Najważniejsze, że zdobyliśmy trzy punkty, przerwaliśmy też serię spotkań bez wygranej. A końcowy wynik? Każda wygrana cieszy tak samo, ale takie okazałe potrafią dodatkowo podbudować.

Ta wygrana da impuls na resztę rundy jesiennej?

Głęboko wierzę w to zarówno ja jak i cały zespół. Przed nami w tym roku jeszcze trzy mecze: jeden pucharowy w Katowicach, później dwa Lotto Ekstraklasy, oba rozgrywane na naszym stadionie. Zrobimy wszystko, aby wyciągnąć z tych starć maksimum.

Masz 26 lat, za Tobą dziesięć meczów w ekstraklasie i dopiero pierwszy gol w tych rozgrywkach. Dłużyło się już czekanie na to trafienie?

Trochę musiałem się napracować, żeby zdobyć tę bramkę. Konsekwentna praca musi w końcu przynieść efekty. Gram teraz na nieco innej pozycji niż zazwyczaj, ale wciąż staram się robić to samo. Wreszcie się udało i bardzo się cieszę, że mogłem pomóc drużynie.

Na początku sezonu kontuzje wykluczyły kilku kluczowych graczy. Teraz wreszcie gracie w optymalnym składzie.

To prawda. Chłopaki wracali po dosyć ciężkich kontuzjach. Mnie jeszcze nie było, kiedy je odnosili, ale widziałem ich walkę o powrót na boisko. To nie było łatwe, ale teraz są już gotowi na sto procent. Mogą grać dla Górnika, pomagać zespołowi. Dla nas ich powrót jest sporym wzmocnieniem i mam nadzieję, że trener Brosz jak najdłużej będzie miał do dyspozycji taki szeroki skład.

W czwartek prawie w samo południe (o 12:15) czeka Was mecz Pucharu Polski z Rozwojem Katowice. Formalność?

Mecz w Legionowie pokazał nam, że starcia z zespołami z niższych poziomów wcale nie są proste. Takie drużyny często cały rok czekają na możliwość gry z kimś z ekstraklasy i dodatkowo motywują się do lepszych występów. W składzie Rozwoju jest wielu młodych chłopaków, którzy nie mieli okazji jeszcze zmierzyć się z rywalem z najwyższej klasy rozgrywkowej. Dla nich to ostatnie spotkanie w tym roku, możliwe że najważniejsze. Na pewno nam nie odpuszczą, zostawią serce na boisku. To na nas ciąży większa presja. My wygrać po prostu musimy.

W sobotę mierzyliście się z wyżej ocenianą Wisłą, a teraz w czwartek starcie z zespołem, który plasuje się w strefie spadkowej drugiej ligi. Do którego z nich trudniej się zmotywować?

Podejście do każdego meczu powinno być takie samo. Nie można ani przesadnie bać się rywala, ale też go zlekceważyć. Obojętnie z kim gramy, trzeba dać z siebie wszystko. Nie odpuścimy zarówno z Rozwojem, czy też później w domu z Miedzią Legnica i Arką Gdynia. O wygraną zawalczymy także w ostatniej kolejce w Gdańsku.


Polecamy