menu

Różalski i Bieszczad odchodzą z Sandecji. Na ich mniejsce Tomasz Ptak?

27 czerwca 2012, 08:19 | Łukasz Madej / Gazeta Krakowska

- Zamierzałem zostać. Oni mnie jednak po prostu nie chcą - mówi Mariusz Różalski, który przez ostatnie trzy lata był bramkarzem Sandecji. Wczoraj grupa piłkarzy, z których pierwszoligowiec rezygnuje, spotkała się z władzami klubu.

Sandecja pożegnała się z Marcinem Różalskim
Sandecja pożegnała się z Marcinem Różalskim
fot. Michał Dominiec

- Przyszedł prezes i powiedział: "Tak ustalił trener. Ja tutaj nie mam za dużo do gadania". I tyle. To była cała rozmowa - opowiada "Róża". - Z trenerem rozmawiałem trzy tygodnie temu. Wczoraj już nie - dodaje.

Sandecja przygotowania do nowego sezonu rozpoczęła w poniedziałek. Z trzech bramkarzy, którzy zostali zgłoszeni do poprzednich rozgrywek, trenuje tylko Paweł Zwoliński. Gerard Bieszczad, który do Sandecji trafił zimą na rok z Lecha Poznań, także nie znalazł się w kręgu zainteresowań nowego szkoleniowca Jarosława Araszkiewicza.

- Jest nowy trener, który ma troszeczkę inną wizję składu. Rozglądamy się na rynku w poszukiwaniu bramkarzy. Nastąpiło duże przetasowanie całego zespołu - mówi Stanisław Bodziony, opiekun bramkarzy w Sandecji.

Na razie wiadomo, że w klubie na pewno zostanie Zwoliński. Pojawiła się natomiast informacja, że "biało-czarni" są zainteresowani są 20-letnim bramkarzem Jagiellonii Białystok Tomaszem Ptakiem. Bardzo możliwe, że młody golkiper wystąpi w najbliższych sparingach sądeczan. - Pada takie nazwisko. Jest to prawdopodobne. W tej chwili nie jestem w stanie nic więcej powiedzieć. Dopiero co rozpoczęliśmy treningi - ucina Bodziony.

Różalski długo na bezrobociu przebywać nie będzie. - Jeden, dwa kluby z pierwszej ligi się deklarowały, ale nie chcę jeszcze niczego przesądzać - mówi krótko.

Mariusz do Sandecji trafił przed trzema laty. Na początku miał pewne miejsce w składzie. Im jednak dłużej bronił barw drużyny z Nowego Sącza, tym rzadziej wchodził między słupki. - Marek Kozioł spisywał się tak dobrze, że mogłem tylko oglądać mecze z ławki - dodaje z uśmiechem.

Pochodzący z Krakowa były już bramkarz Sandecji przekonuje, że myślami będzie wracać do Nowego Sącza. - Pobyt w tym mieście będę dobrze wspominał. O wszystkim mogę mówić w samych superlatywach - zapewnia. - Kibice byli super, dopingowali cały czas. Trochę ludzi na mecze zawsze przychodziło.

Gazeta Krakowska