menu

Rocki: W Kolejarzu można coś zwojować. Trzeba wszystko dopieścić i ruszyć z kopyta

4 lipca 2013, 12:25 | Łukasz Madej/Gazeta Krakowska

- Warszawa, Zabrze? Tam są korki. Mnie najlepiej mieszkało się w Grodzisku Wielkopolskim. Spokój, cisza, bez korków, pośpiechu. Na Śląsku rodzinę będę odwiedzać często - mówi Piotr Rocki, nowy piłkarz Kolejarza Stróże.

Piotr Rocki odszedł z GKS-u Tychy
Piotr Rocki odszedł z GKS-u Tychy
fot. Arkadiusz Gola / Polskapresse

Wisła Kraków przegrała z Lechem Poznań [ZDJĘCIA]

Znudził się Panu śląski krajobraz i teraz postanowił podziwiać Beskid Sądecki?
Hmm, czasem widać stąd nawet Tatry (śmiech). A poważnie mówiąc, jest to moje drugie podejście do Kolejarza. Tym razem skuteczne. Ofertę dostałem praktycznie od razu po zakończeniu sezonu. A w Tychach zwlekali.

Dla człowieka urodzonego w Warszawie, mającego za sobą grę w Polonii, Legii czy nawet Górniku Zabrze, małe Stróże nie są właśnie za... małe?
Warszawa, Zabrze? Tam są korki. Mnie najlepiej mieszkało się w Grodzisku Wielkopolskim. Spokój, cisza, bez korków, pośpiechu. Na Śląsku rodzinę będę odwiedzać często. Zresztą, teraz mieszkać będę w Nowy Sączu. W Kolejarzu mamy ciekawy zespół. I tylko pod tym kątem patrzyłem. Trener jest impulsywny. Nie lubi przegrywać. Drużyna jest wzmacniana. Można coś tutaj zwojować. Zawodnicy, którzy przyszli, nie są z łapanki. Teraz trzeba wszystko dopieścić i ruszyć z kopyta.

W debiucie, w sparingu z Okocimskim Brzesko, nie wykorzystał Pan rzutu karnego.
Mogłem zostać bohaterem, a zostałem antybohaterem. Szkoda, bo - jak trener - nie lubię przegrywać. Nawet w sparingach.

Złe miłego początki?
Niech to będą pierwsze śliwki robaczywki (śmiech). Jestem w nowym zespole, przede mną nowe wyzwania. Mam nadzieję, że dalej będzie już wszystko w porządku.

Zamierza Pan do szatni Kolejarza wprowadzić "cieszynki" [Rocki lubi w nietypowy sposób cieszyć się z bramek - red.]?
Czas pokaże. Jestem z zespołem dwa dni, ale już mogę powiedzieć, że atmosfera jest fajna. Na obozie szatnia na pewno się zwiąże. Trzeba zbudować fundament, potem następne piętra. A ja jestem takim człowiekiem, że potrafię się wkomponować. Najważniejsze, żeby pracować z uśmiechem na twarzy.

Młodzi piłkarze będą mówić per "pan" czy "ty"?
Na "pana" trzeba mieć wygląd i pieniądze (śmiech). A ja jestem "Rocky". A tak serio, to młodzież daje mi kopa, żeby nie być gorszym. A jeśli będę mógł w czymś jej pomóc, to pomogę.

Trener Przemysław Cecherz powiedział jasno: Kolejarz stracił Macieja Kowalczyka, najlepszego strzelca zaplecza ekstraklasy, a pozyskał Rockiego, czyli najlepszego pierwszoligowego piłkarza w ogóle.
Nie uważam się za gwiazdę. Przychodzę jako normalny zawodnik. Wymagania wobec mnie są duże i jeśli zdrowie dopisze, a chęci nigdy mi nie zabrakło, to będzie dobrze.

W Tychach był Pan królem asyst.
Za mną fajny sezon. Wypadałoby podwyższyć sobie poprzeczkę, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie. W każdym razie życzyłbym sobie większej liczby asyst i bramek. To nie jest jednak najważniejsze. Jedziemy z chłopakami na jednym wózku.

Denerwują Pana powtarzające się pytania o wiek?
W kalendarz nikomu nie należy zaglądać. Furtkę często zamyka się już komuś, kto ma 33 czy 34 lata [Rocki ma 39 - red.]. Piłka ciągle mnie cieszy. Gdybym patrzył na swój wiek, dawno zawiesiłbym buty na kołu i oglądał sobie właśnie młodzież.

Ciągłe, związane z zawodowym sportem, wyjazdy jeszcze Pana nie znudziły?
Kiedy jestem na urlopie, to właśnie tego najbardziej mi brakuje (śmiech). Szatni, gdzie można przyjść się pośmiać. Jeśli się kocha piłkę, to się gra w nią jak najdłużej. Ja zawsze lubiłem przebywać w gronie ludzi, z którymi można pogadać o różnych sprawach. I teraz się boję, że kiedy skończę przygodę z piłką, to będzie mi tego brakować. No, ale zawsze są oldboje.

Którego klubu? W CV uzbierał Pan trochę zespołów.
Jak ktoś zadzwoni i rzuci pomysł, to ja nigdy gry nie odmawiam.

Szczerze: myślami jest Pan już jednak przy końcu kariery?
Nie. Zamierzam jeszcze powalczyć. Na razie chciałbym z kolegami pokazać, że w takiej małej miejscowości jak Stróże też można zrobić coś fajnego.

A co potem? Polityka? Senator Stanisław Kogut pomoże.
No... Spokojnie. Jestem instruktorem piłki nożnej. Dwóch spraw się nie pogodzi (śmiech) . Wychowałem się na futbolu i raczej to trzeba będzie dalej kontynuować. Jakiś kierownik, trener, dyrektor? Na razie gram jeszcze zawodowo i o tym nie myślę. Bo ja nie lubię łapać dwóch srok za ogon.

Gazeta Krakowska