menu

Robert Majewski (Motor Lublin): Wszystko jeszcze przed nami

12 listopada 2018, 11:15 | KK

Rozmawiamy z Robertem Majewskim, obrońcą trzecioligowego Motor Lublin. W miniony weekend drużyna 22-letniego zawodnika zremisowała przed własną publicznością z Wólczanką Wólka Pełkińska 1:1.

Robert Majewski (z prawej) rozegrał w tym sezonie w barwach Motoru 642 minuty w dziewięciu meczach III ligi
Robert Majewski (z prawej) rozegrał w tym sezonie w barwach Motoru 642 minuty w dziewięciu meczach III ligi
fot. Krzysztof Kapica

Jak ostatni mecz wyglądał z twojej perspektywy?
Mieliśmy dużą przewagę, ale nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji. To nasza słabsza strona. Daliśmy sobie pierwsi strzelić bramkę po błędzie indywidualnym. Żałujemy straty dwóch punktów. To na pewno nie był zwycięski remis.

Po spotkaniu w szatni była ciężka atmosfera?
Wszyscy byli zdenerwowani. Było chyba widać na boisku, że chcieliśmy to wygrać. Jesteśmy źli sami na siebie, bo graliśmy u siebie i w takich sytuacjach zawsze liczy się na trzy punkty, ale nic z tego nie wyszło.

Zremisowaliście drugi mecz z rzędu, a rywale w tabeli uciekają...
– Spokojnie jest dopiero połowa sezonu, więc wszystko jeszcze przed nami. Nie ma co od razu mówić, że już inne drużyny nam uciekają. Jest jeszcze sporo kolejek. A do tego teraz przeciwnicy z góry "łapią się" między sobą, więc spokojnie.

Przyszedłeś do Motoru latem tego roku. Na początku grałeś mało, ale odkąd wskoczyłeś do składu w 10. kolejce, to już w nim się zadomowiłeś...
Trochę czekałem, ale końcu się doczekałem, bo z powodu urazu kolegi wskoczyłem do zespołu. Chyba można powiedzieć, że wykorzystałem okazję, skoro trener teraz na mnie stawia. Bardzo się z tego powodu cieszę i cały czas staram się udowadniać, że postawienie na mnie nie było błędem.

W ostatniej kolejce zremisowaliście z Wólczanką, a tydzień wcześniej z Podhalem Nowy Targ, po golu straconym w doliczonym czasie gry. Dwa podziały punktów z rzędu was nie satysfakcjonują?
Na pewno. Zawsze jest szkoda, kiedy dostaje się gola w ostatnich minutach, a przez to traci się punkty. Gdybyśmy wygrali w Nowym Targu, to przed spotkaniem z Wólczanką bylibyśmy liderem. Liczyliśmy na wygraną z Wólczanką, ale znowu się nie udało. Za tydzień mamy następny mecz i koncentrujemy się już tylko na tym, żeby, jak najlepiej wypaść w tym ostatnim spotkaniu rundy jesiennej. Dlatego pojedziemy tam walczyć o swoje.

Z powodu tych dwóch remisów będzie podwójna mobilizacja na mecz z Wiślanami?
Zawsze jest najwyższa mobilizacja, bez względu na to, z kim gramy. Przed każdym spotkaniem staramy się, jak najlepiej do niego przygotować. Staramy się przewidywać, jak rywal może wyjść na nas, czy jak my mamy się temu przeciwstawić.