"Rewolucja zimowa" jak na razie nie przynosi efektu. Radomiak wciąż zawodzi [KOMENTARZ]
Pierwsze dwie kolejki rundy rewanżowej grupy wschodniej 2. ligi były dla piłkarzy i kibiców Radomiaka jak zderzenie ze ścianą. Pojedynki z Wigrami Suwałki i Siarką Tarnobrzeg zakończyły się porażkami, a statystki mówią same za siebie - aż sześć straconych goli i tylko jeden zdobyty to wynik wręcz fatalny.
fot. Jakub Hereta/Kurier Lubelski
Machina o nazwie "Radomiak", która kierowana przez trenera Marcina Jałochę miała wiosną rozjeżdżać wszystko, co spotka na swojej drodze, jak dotąd nie funkcjonuje najlepiej. Wypadałoby w zasadzie nazwać rzecz po imieniu - o ile Zieloni w Suwałkach pokazali nawet niezły futbol, o tyle tydzień później na własnym boisku zagrali jeden z najgorszych meczów w najnowszej historii klubu. Nie przypominam sobie, by kiedykolwiek było mi dane widzieć wychodzących kibiców ze stadionu przy ul Struga 63 już w przerwie meczu i to w pierwszym spotkaniu "u siebie" w rundzie.
Nadal jestem przekonany co do tego, że Radomiak dysponuje mocniejszą kadrą niż jesienią. Może przyczyną sobotniej porażki jest brak zgrania, może presja, która przecież "zeżarła" niejednego zawodnika debiutującego przy Struga... Personalna krytyka na niewiele się dziś zda, podobnie jak podważanie taktyki, a raczej całkowitego braku jej realizacji. Na efekty "rewolucji zimowej" musimy więc jeszcze zaczekać. Pytanie tylko, czy nie będzie za późno?
Przy okazji sobotniego meczu z Siarką zwróciłem uwagę na coś jeszcze. Szarość, nijakość, nuda - te słowa kieruję do osób odpowiedzialnych za organizację widowiska. Przy całym szacunku dla wkładanej przez wielu ludzi pracy, mecze Radomiaka są atrakcyjne już chyba jedynie dla najzagorzalszych kibiców klubu. Wystarczy spojrzeć nawet na naszych ligowych rywali. W Siedlcach zawodnicy wychodzą na mecz w rytmie klubowego hymnu, a wyprowadza ich machająca flagą maskotka. W Mielcu drużyna zrobiła sobie sesję zdjęciową z helikopterem Black Hawk. W Tarnobrzegu też od kilku tygodni mają swoją maskotkę. W Suwałkach podczas prezentacji zespołów na środku boiska powiewa wielka, okrągła flaga klubu na wzór Ligi Mistrzów, a spiker po każdej bramce krzyczy "gooool" przez kilkanaście sekund. Można by tak wymieniać i wymieniać...
A na Radomiaku? No właśnie... szarość, nijakość, nuda. Brak pomysłu na cokolwiek. I tylko wciąż ten sam doping puszczany z głośników na prezentacji zespołów, tak jakbyśmy nie mieli najlepszych kibiców w lidze. Doceniam duży wkład pracy, jaki wykonują choćby ludzie dbający o stan murawy, albo redakcja oficjalnej strony klubowej, która świetnie pracuje na dobry wizerunek klubu. Niestety, minęły już czasy, kiedy do Radomia przyjeżdżała czołówka tabeli z marzeniem urwania choćby punktu. Szkoda, bo nie tak to wszystko powinno wyglądać...
Obserwuj autora na Twitterze.