menu

Ranking FIFA a sprawa polska [KOMENTARZ]

6 lipca 2017, 12:18 | Bartłomiej Krawczyk

Stało się. FIFA opublikowała najnowszy ranking, a w nim jak byk stoi, że jesteśmy nad Chile, Francją czy Hiszpanią. W kraju nad Wisłą euforia, a przecież jest to ten sam ranking, z którego wszyscy się śmiali, gdy okupowaliśmy nieco niższe pozycje.

Reprezentacja Polski była skazana na awans w rankingu?
Reprezentacja Polski była skazana na awans w rankingu?
fot. Bartek Syta / Polska Press

Belgia liderem w rankingu FIFA? Litości, przecież to wywołuje salwy śmiechu! Kolumbia na trzecim miejscu? Mieli dobry mundial, ale nie przesadzajmy! Polska na szóstym miejscu, nad większością piłkarskich potęg? No ba, zasłużyliśmy, jesteśmy debeściaki, klękajcie narody. Śmieszna jest ta krótkowzroczność i przekonanie, że już w tej chwili należymy do ścisłej światowej elity. Bo nagle dla wielu ranking przestał być kompromitacją FIFA, tylko stał się odzwierciedleniem naszej wybitnej formy.

Nie chodzi mi tutaj o negowanie progresu, który nasza reprezentacja osiągnęła pod kierownictwem Adama Nawałki, o mówienie że ćwierćfinał Euro po wielu latach posuchy nie jest dobrym wynikiem. Nie zamierzam też negować korzyści, jakich można zaznać dzięki tak wysokiej pozycji, jak przede wszystkim losowanie z pierwszego koszyka, pozwalające na uniknięcie na mundialu najmocniejszych rywali, a także gospodarzy (Korea, pamiętamy!), czy też korzyści bardziej wymiernych, jak kasowanie przez PZPN potencjalnych chętnych za sparing z nami, aż po czysto prestiżowe – bo przecież jesteśmy w TOP10, i to wcale nie na jego obrzeżach.

Jednak zawsze pojawia się jakieś „ale”. W tym wypadku nawet więcej niż jedno. Można powiedzieć, że okej, jesteśmy na szóstym miejscu,

  • ale nie jest ono ani trochę bardziej realne od prowadzenia w rankingu Belgii,
  • ale za nami nadal znajdują się reprezentacje ze zdecydowanie mocniejszymi piłkarzami na niemalże każdej pozycji,
  • ale po skończonym niedawno Euro U-21 można mieć obawy, czy mamy realne zaplecze dla pierwszej kadry,
  • ale nadal nie gramy porywającego, radosnego futbolu (kwestia gustu),
  • ale nadal nie potrafimy grać w ataku pozycyjnym, a wypadałoby, jeśli chcemy zaistnieć na dłużej niż swego czasu Grecja,
  • ale nadal ogrywamy drużyny co najwyżej średniej klasy, a i to nieraz po dużych nerwach.

Odkąd selekcjonerem został Adam Nawałka wygrywaliśmy mecze z Norwegią, Mołdawią, Litwą, Gibraltarem, Niemcami, Gruzją, Irlandią, Islandią, Czechami, Serbią, Finlandią, Irlandią Północną, Ukrainą, Danią, Armenią, Rumunią i Czarnogórą. Nie licząc Niemców, są to drużyny w najlepszym wypadku drugiej klasy na Starym Kontynencie. Warto przypomnieć, że w eliminacjach Euro 2016 z czterech meczów z Irlandią i Szkocją wygraliśmy tylko jeden. Trzeba pamiętać, że Nawałka obejmował reprezentację z ósmej dziesiątki rankingu, a mając do dyspozycji takich piłkarzy, a za przeszkody takich rywali – mając już ułożoną koncepcję swojej drużyny, siłą rzeczy musiał awansować, i to wysoko.

Czy mamy do czynienia z najlepszą reprezentacją Polski od wielu lat, prawdopodobnie od lat osiemdziesiątych? Można tak powiedzieć. Ale czy jesteśmy w stanie już w tej chwili równać się z najlepszymi? Jeszcze nie. Najważniejszym atutem kadry Nawałki jest to, że potrafi ważnych meczów nie przegrywać – w ogóle od listopada 2013 przegraliśmy tylko jeden mecz o punkty, i to z aktualnymi mistrzami świata. Jednak między nieprzegrywaniem, a wygrywaniem jest kolosalna różnica, o czym przekonaliśmy się w trakcie francuskich mistrzostw Europy – niby z Portugalią nie przegraliśmy, a jednak odpadliśmy.

Na razie nasza reprezentacja jest w pięknej bańce – awansujemy w rankingu, odprawiamy z kwitkiem kolejnych rywali, choć nikt nie baczy na ich klasę, atmosfera jest świetna, łączy nas piłka, a kto wyrwie się przed szereg, ośmielając się powiedzieć gorsze słowo na naszą drużynę, ten jest zawistnikiem, który niczego w życiu nie osiągnął, nie ma prawa jej krytykować i najlepiej żeby w ogóle zamilkł.

O rzeczywistej sile naszej reprezentacji przekonamy się dopiero w trakcie rosyjskich mistrzostw świata, chyba że w międzyczasie uda się rozegrać sparing z kimś ze światowej czołówki – mówi się przecież o możliwych meczach z Urugwajem i Hiszpanią. I znów, biorąc pod uwagę poważnych sparingpartnerów kadry Nawałki, można wspomnieć jedynie mecz z Holandią, przegrany, ewentualnie także starcie z Islandią, wygrane zdecydowanie. Poszukiwanie jak najsilniejszych rywali powinno być priorytetem PZPN, nawet kosztem porażek czy utratą rekordowej pozycji w rankingu. Gramy w słabej grupie, w której notujemy tak dobre wyniki, że co poniektórzy już wkładają naszym piłkarzom na szyje medale za przyszłoroczny mundial.

Ja tylko przypomnę, że w XXI wieku była już taka reprezentacja Polski, która awans na mistrzostwa świata wywalczyła jako pierwsza w Europie, a na sam turniej jechała po złoto.

Idzie nowy ranking FIFA, idzie też lato, oby ciepłe. Co gorętszym głowom warto przypomnieć o Ice Bucket Challenge – wszak cel był słuszny, a i trochę lodu na rozgrzane głowy może się co niektórym przydać.

POLACY ZA GRANICĄ w GOL24


Więcej o POLAKACH ZA GRANICĄ

Pod Ostrzałem GOL24


WIĘCEJ odcinków Pod Ostrzałem GOL24;nf

TOP 10 duetów komentatorskich. Który najlepszy?


Polecamy