Remis Motoru z Resovią w ostatnim meczu w tym roku
Piłkarze lubelskiego trzecioligowca zremisowali przed własną publicznością z Resovią 1:1. Dla żółto-biało-niebieskich była to ostatnia ligowa konfrontacja w 2016 roku.
W pierwszej połowie kibice zgromadzeni na Arenie Lublin nie zobaczyli dobrej gry w wykonaniu gospodarzy. Podopieczni Jacka Magnuszewskiego nie nawiązali do dyspozycji z końcówki zeszłotygodniowego meczu z Orlętami Radzyń Podlaski, gdy w trakcie ostatnich 10 minut strzelili trzy gole. Miejscowym brakowało pomysłu na stworzenie zagrożenia bramce rywali z Podkarpacia.
Goście wykorzystali słabą postawę lublinian i do przerwy zasłużenie prowadzili jednym trafieniem. W 38. minucie po pięknym uderzeniu Dawida Pałysa-Rydzika z ponad 20 metrów, futbolówka odbiła się od słupka i wpadła do bramki obok interweniującego Pawła Sochy.
Po zmianie stron, gra „Motorowców” wyglądała lepiej. Trener Magnuszewski zdecydował się dokonać dwóch roszad w składzie od początku drugiej połowy. Na murawie zameldowali się Patryk Szysz i Damian Szpak, którzy ożywili poczynania lubelskiego zespołu.
W 78. minucie po centrze Arkadiusza Staszczaka z rzutu rożnego Mirosław Baran fatalnie spudłował głową z 6 m. Gospodarze szybko wznowili grę i gdy Damian Szpak wpadał na dużej szybkości w pole karne faulem ratował się Przemysław Żmuda. Goście tak ostro protestowali, że Bartłomiej Makowski musiał przedwcześnie udać się do szatni, a Artur Gieraga pewnie uderzył z karnego.
– „Maka” protestował, bo kilka sekund wcześniej noga napastnika Motoru była na wysokości jego czoła a gwizdek arbitra milczał – opowiadał trener Resovii Szymon Szydełko. Choć jego zespół grał w dziesiątkę Motor nie potrafił wykorzystać gry w przewadze.
- Przeciwnik zdominował nas fizycznie. Wygrywali z nami pojedynki w powietrzu. Nie potrafiliśmy się przeciwstawiać. Zabrakło trochę walki w pierwszej połowie. W przerwie przestawiliśmy zespół. Wielokrotnie zdarza nam się w meczach u siebie, że bez presji oddajemy piłkę, co wprowadza nerwowość. Od 60 minuty graliśmy lepiej. W końcówce zabrakło trochę spokoju, żeby stworzyć sytuacje pod bramką rywali. W naszej grze było wiele mankamentów, przez co nie udało nam się wygrać. Chciałbym pochwalić za debiut Piotrka Kożuchowskiego, przed którym duża przyszłość. Do pozostałych zawodników mam dużo uwag – podsumował spotkanie Jacek Magnuszewski, trener Motoru.
Rzeszowianie tracąc gole w końcówce przegrali wyścig z lokalnym rywalem o miejskie wsparcie. - Czujemy ogromny niedosyt, bo zagraliśmy bardzo dobre zawody i stworzyliśmy dużo sytuacji. Po naszym błędzie sędzia podyktował karnego. Do tego momentu kontrolowaliśmy mecz. Byliśmy blisko wywiezienia trzech punktów – mówił Szymon Szydełko, szkoleniowiec Resovii.
Motor – Resovia 1:1 (0:1)
Bramki: Gieraga 81 (rzut karny) - Dawid Pałys-Rydzik 38
Motor: Socha – Kożuchowski, Tadrowski, Gieraga, Dykij, Stachyra (46 Szpak), Tymosiak, Piekarski, Kaczmarek, Michota (46 Szysz), Zaniewski. Trener: Jacek Magnuszewski.
Resovia: Pietryka – Baran, Makowski, Żmuda, Staszczak, Barszczak, Kaliniec (70 Domoń), Kmiotek, Pałys-Rydzik, Dziedzic, Buczek (82 Świst). Trener: Szymon Szydełko.
Czerwona kartka: Makowski (80 min, Resovia, za dwie żółte).
Widzów: 1784.