Komentarze po meczu Górnik Łęczna - ROW 1964 Rybnik
Po efektownym zwycięstwie 4:1 nad ROW-em 1964 Rybnik, piłkarze oraz sztab szkoleniowy Górnika Łęczna nie kryli radości z udanego występu w ostatnim tegorocznym meczu ligowym przed własną publicznością. Prezentujemy opinie przedstawicieli łęczyńskiej drużyny oraz trenera gości po sobotnim spotkaniu.
fot. fot. K. Kurzępa
Patryk Szysz (napastnik Górnika):
Jesteśmy zadowoleni, bo graliśmy ładną piłkę, wykorzystaliśmy swoje szanse i zwyciężyliśmy 4:1. Niestety nie wygraliśmy tydzień wcześniej na ciężkim terenie w Częstochowie, ale udało się w Łęcznej. Cieszę się, że dołożyłem kolejną bramkę i liczę na następne trafienia.
Jacek Trzeciak (trener ROW-u):
Gratuluję Górnikowi wygranej. Uważam, że przez większą część spotkania byliśmy w tym spotkaniu równorzędnym partnerem do gry. Stworzyliśmy sobie kilka bardzo dobrych okazji, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Dobrze weszliśmy w mecz, a w najmniej spodziewanej sytuacji straciliśmy bramkę, a potem kolejną. Tuż po wyjściu z szatni gospodarze zadali nam kolejny cios. Straciliśmy animusz do gry, ale mimo to mieliśmy jeszcze szanse na zdobycie bramek. Nasza przegrana była nieco za wysoka, a przy odrobinie szczęścia mogliśmy tutaj ugrać więcej.
Marcin Broniszewski (trener asystent Górnika):
Rywale mieli swoje sytuacje tuż po rozpoczęciu meczu. Nam udało się nie stracić bramki, a przy pierwszej naszej okazji od razu trafiliśmy do siatki. To nie był dla nas łatwy mecz. Staramy się tę drużynę nauczyć czegoś nowego – utrzymywania przy piłce i wykorzystywania sytuacji. Przeciwko zespołowi z Rybnika były i sytuacje i gole, a tydzień temu w Częstochowie właśnie wykończenia brakowało. Cieszymy się, że pożegnaliśmy się ze swoimi kibicami schodząc z boiska z trzema punktami, bo obejrzeli dobre widowisko. Dopisujemy je do głównego rozrachunku, który w przyszłości będzie dla nas bardzo istotny. Były fragmenty gry kiedy udało nam się rozegrać kilka fajnych akcji, ale wiemy gdzie leżą nasze mankamenty i co trzeba poprawić. Staramy się je wyeliminować, żeby grać jeszcze lepiej. Zespół atakował i to jak układało się spotkanie sprawiło, że drużyna dążyła do zdobycia kolejnych bramek.
Paweł Sasin (kapitan Górnika):
Bardzo chcieliśmy wygrać. Zwłaszcza po ostatnim zwycięstwie u siebie z Gryfem Wejherowo 2:1, gdy tak naprawdę zagraliśmy słabe spotkanie i nie ma co tego ukrywać. W sobotę chcieliśmy pokazać, że to wszystko idzie w dobrym kierunku. Już w meczu ze Skrą Częstochowa przed tygodniem nasza gra wyglądała fajnie, a tym razem doszła skuteczność. Pamiętamy trenera Smudę z okresu, w którym poprzednio nas prowadził. Graliśmy wtedy efektownie i zdobywaliśmy dużo bramek. Z ROW-em też trafialiśmy i cieszymy się, bo dawno nie strzeliliśmy czterech goli w meczu, a mieliśmy nawet jeszcze więcej sytuacji. Trener Smuda preferuje taką grę, w której każdy na boisku musi dużo się ruszać i szukać piłki, a wtedy okazje bramkowe się stwarzają. Szkoleniowiec powiedział nam, że musimy próbować pojedynków 1 na 1 i tworzyć przewagi na bokach. Wiadomo, że straty się zdarzają i dzisiaj też przez to rywale strzelili nam bramkę na 1:1. Jednak graliśmy konsekwentnie, ryzykowaliśmy, a to ryzyko przyniosło efekty. Cieszę się, bo ofensywny styl gry i system trenera nam służą. Mam nadzieję, że krok po kroku będziemy szli do przodu i osiągniemy upragniony cel, jakim jest awans do I. ligi.