menu

Raków Częstochowa - Radomiak Radom 3:0

11 września 2016, 08:49 | WŁ

W meczu ósmej kolejki piłkarskiej drugiej ligi, Raków Częstochowa pokonał na własnym boisku 3:0 Radomiaka Radom. Wygrana Rakowa jak najbardziej zasłużona. Podopieczni trenera Marka Papuszuna byli pod każdym piłkarskim względem lepszym zespołem.

Fragment meczu, Raków - Radomiak.
Fragment meczu, Raków - Radomiak.
fot. radomiak.pl

Raków - Radomiak 3:0 (2:0),

1:0 Adam Czerkas 2,

2:0 Lukas Duriska 30,

3:0 Tomasz Margol 47.

Raków: Loska - Oziębała, Margol, Petrasek, Góra, Malinowski (89’ Siedlik), Kowalczyk (62’ Zaradny), Duriska, Figiel, Mizgała (29’ Szymański), Czerkas (73’ Płonka).

Radomiak: Szady - Kucharski (46’ Brągiel), Grudniewski, Gurzęda, Sulkowski, Stąporski (53’ Agu), Bemba (77’ Śliwiński), Kościelny, Kwiek, Filipowicz (46’ Spychała), Cupriak.

Sędziował: Sylwester Rosmus z Torunia. Widzów: 1771.

Jeszcze na dobre nie rozpoczął się mecz Rakowa z Radomiakiem, a już legł w gruzach, jeżeli w ogóle był na to spotkanie, plan taktyczny sztabu szkoleniowego radomskiej drużyny. Plan był taki, żeby zaatakować wysokim pressingiem drużynę z Częstochowy i przejąć inicjatywę. Żeby taki plan można realizować, to trzeba mieć do tego piłkarzy, którzy wiedzą o co chodzi w tej grze. Dużo o takiej grze wie Chinosno Agu, ale tego piłkarza na boisku nie było.

Dlaczego Chinonso Agu grzał ławę?

Niestety największy walczak zielonych, Nigeryjczyk Chinonso Agu po raz kolejny zamiast grać, grzeje ławę. Nie rozumiem dlaczego ten piłkarz nie wybiegł w podstawowym składzie, zwłaszcza, że nie mógł zagrać Brazylijczyk Rossi Leandro z powodu kontuzji. Przytoczę tylko dwa suche fakty z tego spotkania. Od kiedy na boisku pojawił się Chinonso Agu, a było to w 52 minucie (w ogóle nie wiadomo, czy by wszedł na plac gry, gdyby nie wymuszony uraz Mateusza Stąporskiego) Radomiak nie stracił gola, a sam Agu oddał dwa strzały. Za pierwszym razem trafił piłką w słupek, a za drugim razem bramkarz Rakowa Tomasz Loska sparował futbolówkę na słupek. Zdarzały się też i błędy Agu, ale kto ich będąc na boisku nie popełnia.

Zakręcony jak słoik

Jeden z najlepszych piłkarzy w wygranym 3:2 przez Radomiaka meczu z Kotwicą Kołobrzeg, Karol Kucharski po ... dwóch minutach gry nadawał się do zmiany. Już w pierwszej akcji graczem zielonych zakręcił jak słoikiem, Piotr Malinowski i dobrze, że skończyło się stratą bramki. Raków kolejną akcję ponowił radomską prawą stroną i niestety już było 1:o dla gospodarzy.

Karol Kucharski złamał linię krycia, nie zdążył do Adama Czerkasa, a ten weteran nie zmarnował dogodnej okazji do strzelenia gola. I tak bardzo długo Karol Kucharski przebywał na placu gry, ale tylko dlatego, że nie było reakcji ze strony sztabu szkoleniowego, który nie zdecydował się na zmianę.

Nie było Radomiaka na boisku

W pierwszych 45 minutach nie było na boisku podopiecznych trenera Vernera Liczki. Nie rozumiem w ogóle gry radomian górnymi piłkami. Dwaj środkowi obrońcy Tomasz Margol i Tomas Petrasek, defensywny pomocnik Lukas Duriska i napastnik Adam Czerkas mają ponad 190 wzrostu, a sam Petrasek aż 199. Gdzie był sens gry górnymi pikami? W ogóle warunkami fizycznymi Raków ... górował nad Radomiakiem. Tak się buduje zespół na awans.

Przyzwoite 30 minut gry

Radomiak wziął się do gry, ale dopiero wtedy, jak już mecz był przegrany. Ostatnie 30 minut było dość przyzwoite w wykonaniu naszego zespołu. Duża w tym zasługa jak już wcześniej wspominałem, Chinonso Agu. Radomiak stworzył sobie kilka okazji (poza strzałami Nigeryjczyka w słupek) i może było się pokusić o zdobycie chociaż honorowej bramki. Takie okazje mieli, Kamil Cupriak czy Przemysław Śliwiński.

Radomiak musi się szybko podnieść z kolan i pokazać swój zielony charakter.

Zdaniem trenerów

Marek Papszun, Raków Częstochowa: - Zagraliśmy bardzo agresywnie, zdecydowanie, konsekwentnie i mądrze. Byliśmy lepsi jako zespół. Gratuluję drużynie zwycięstwa z takim rywalem jak Radomiak, który nie ukrywa swoich ambicji. Przed nami jednak jeszcze sporo pracy.

Verner Liczka, Radomiak Radom: - Decydujący wpływ na ten mecz, było samo jego wejście w niego. Mieliśmy grać bardzo agresywnie, bardzo wysoko, ale wejście było po prostu złe. Raków górował nad nami zarówno w grze górą, jak i dołem i w pojedynkach jeden na jednego. Nie ma sensu długo tłumaczyć, Raków było pod każdym względem lepszym zespołem w tym spotkaniu.


Polecamy