menu

Radomiak przegrał z Garbarnią. Kibice: "oddajcie stroje!"

23 listopada 2013, 17:02 | Michał Szprendałowicz

Podopieczni trenera Marcina Jałochy przegrali arcyważny mecz z Garbarnią 1:2 w kompromitującym stylu. To druga porażka Radomiaka w tym sezonie na własnym stadionie.

Radomiak Radom przegrał arcyważny mecz z Garbarnią
Radomiak Radom przegrał arcyważny mecz z Garbarnią
fot. Jakub Hereta/Kurier Lubelski

O meczu zbyt wiele napisać nie można. Spotkały się dwie bardzo słabe drużyny, z których to Garbarnia wykazywała większą determinację i zaangażowanie. Radomiak nie miał absolutnie żadnego pomysłu na grę i w sumie nie ma się czemu dziwić. Na personalne odniesienia przyjdzie jeszcze czas, ale bez osoby odpowiedzialnej za rozegranie piłki i umiejącej to robić nie można konstruować kombinacyjnych akcji. W efekcie strategia Radomiaka ograniczała się niemal wyłącznie do długich i niedokładnych piłek posyłanych "na uwolnienie" przez obrońców lub bramkarza.

Trzeba jasno powiedzieć, że gdyby nie kilka znakomitych interwencji Piotra Banasiaka, Garbarnia do przerwy prowadziłaby przynajmniej 3-0. W 44. minucie "Banan" także był bliski powstrzymania ataku gości, ale przy pierwszym strzale zderzył się z jednym z przeciwników i do pustej bramki piłkę dobił doświadczony Paweł Nowak. Schodzących do szatni piłkarzy w zielonych koszulkach pożegnały potężne gwizdy i okrzyki ze strony własnych kibiców: "Co wy robicie? Wy Radomiaka hańbicie!" "Radomiak to my, a nie wy", "Po co wy gracie, jak wy ambicji nie macie?".

Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. W 52. minucie bramkę-kuriozum zdobył Marcin Pluta, który znajdując się w narożniku boiska, niemal przy samej końcowej linii, kopnął piłkę w kierunku bramki Radomiaka. Co chciał zrobić w tej sytuacji Piotr Banasiak, pozostanie jego słodką tajemnicą. Stojąc na linii bramkowej, wpuścić piłkę "za kołnierz" i to z takiej odległości, to delikatnie mówiąc wstyd, a przecież to nie zdarzyło się "Bananowi" pierwszy raz w tym sezonie.

Widząc, co się dzieje, kibice Radomiaka ponownie wyrazili kilkukrotnie swoje niezadowolenie i w ramach protestu opuścili trybunę pod Gołębnikiem, przenosząc się na drugą stronę stadionu. W 90. minucie meczu bramkę kontaktową zdobył jeszcze Łukasz Białożyt, ale wyniku nie udało się już odrobić. Schodzących do szatni zawodników pożegnały epitety, których zacytować nie możemy. Na oklaski od publiczności zapracował sobie jedynie Jakub Cieciura.

Dzisiejszy mecz był ostatnim pojedynkiem tej jesieni, więc nadszedł czas podsumowań. Zapraszam na szczegółową analizę już jutro w godzinach popołudniowych. Przyjrzymy się przyczynom katastrofalnej gry Radomiaka w tym sezonie i zastanowimy się, co dalej z radomskim drugoligowcem.

Śledź autora na Twitterze.

Radomiak Radom - Garbarnia Kraków 1:2 (0:1)
(Białożyt 89' - Nowak 44', Pluta 53')

Radomiak Radom: Banasiak - Cieciura, Wichtowski, Świdzikowski, Derbich - Wolski, Białożyt, Czoska (54' Michalski), Byszewski (66' Kornacki) - Leandro, Cichos (60' Stanisławski)

Garbarnia Kraków: Błąkała - Byrski, Fedoruk, Górecki (90' Cichy), Kalemba, Kalicki, Kowalski, Leszczak (58' Ogar), Metz, Nowak, Pluta

Żółte kartki: Leandro - Błąkała, Metz, Kowalski, Cichy

Sędziował: Tomasz Tobiański (WS Gdańsk)


Polecamy