Legia - Zawisza LIVE! Czy pierwszoligowiec postawi się stołecznej ekipie?
Już dziś o 18:30 przy Łazienkowskiej 3 w Warszawie Legia Warszawa podejmie pierwszoligowego Zawiszę Bydgoszcz. Stawką dwumeczu będzie awans do finału Pucharu Polski na Stadionie Narodowym.
fot. Bartek Syta
Legia Warszawa prezentuje się w tym roku przyzwoicie. Legia wygrała pięć na sześć ligowych spotkań, nie notując ani jednego remisu, tracąc za to aż sześć bramek, co daje zastanawiającą średnią jednej straconej bramki na mecz. Z pewnością nie jest to statystyka, która przystoi kandydatowi do tytułu mistrza Polski.
Zawodnicy Stanisława Czerczesowa nie zachwycili w sobotę w meczu wyjazdowym w Krakowie na stadionie przy ulicy Kałuży. Wynik - zwycięstwo 2:1 - jest w zasadzie jedynym powodem do zadowolenia z tego wyjazdu. Gra legionistów wyglądała po prostu słabo, Cracovia miała momenty, w czasie których nie schodziła z połowy gości. Słabo wyglądało wyprowadzanie akcji, grę do przodu ciągnęli jedynie Aleksandar Prijović i przede wszystkim, Guilherme. To właśnie współpraca tego drugiego z Nemanją Nikoliciem dała Legii prowadzenie już w trzeciej minucie. Prijović zapewniłł Legii arcyważne trzy punkty po świetnym odbiorze piłki przez Igora Lewczuka na połowie Cracovii. Podsumowując - gra piłkarzy z Warszawy nie zachwycała, ale jedno trzeba im oddać - jeśli chce się walczyć o mistrzostwo kraju, trzeba walczyć o zwycięstwo w każdym meczu, także wtedy, kiedy gra się nie układa. Z tego zadania legioniści wywiązali się i utrzymali przewagę nad Piastem.
Legia jest w tabeli pierwsza, ale... zawdzięcza to bardzo słabemu początkowi roku w wykonaniu Piasta Gliwice. Teraz drużyna Radoslava Latala wróciła na zwycięski szlak i do swojej imponującej, jesiennej formy, wobec czego obecnym wicemistrzom Polski nie wolno na tym etapie sezonu odpuszczać w żadnym meczu. Po 27 kolejkach sezonu zasadniczego Wojskowi mają 55 punktów i zaledwie jedno oczko przewagi nad Piastem. Przed liderem Ekstraklasy niełatwe wyzwanie, bowiem następne tygodnie będą prawdziwym testem wytrzymałości. W sobotę Legia zmierzy się w Poznaniu z rozpędzonym Lechem, tydzień później do Warszawy przyjedzie Lechia, potem trzeba będzie jeszcze udać się na wyjazd na trudny teren do Szczecina na mecz z Pogonią. Oczywiście trzeba też do tego doliczyć dwumecz z Zawiszą, którego pierwszy akt obejrzymy już dzisiaj.
Droga Legii do półfinału Pucharu Polski rozpoczęła się w Łęcznej, gdzie Legia bez trudu zwyciężyła (2:0). Potem przyszedł mecz u siebie z Lechią Gdańsk, wygrany przekonująco (4:1). Dwumeczem z Chojniczanką i dwoma zwycięstwami (2:1 w Chojnicach i 4:1 u siebie) Legia zapewniła sobie grę w najlepszej czwórce rozgrywek krajowego pucharu.
Niezwykle ciężko jest przewidzieć skład Legii na to spotkanie. Pewne jest że trener Czerczesow będzie chciał oszczędzić kluczowych zawodników na arcyważny pojedynek w Poznaniu, wobec czego na boisku możemy dziś zobaczyć eksperymentalne zestawienie. W wyjściowym składzie pojawić się mogą Michał Masłowski oraz Michaił Aleksandrow, możliwy jest także debiut Jarosława Niezgody, jak również Radosława Cierzniaka. Wciąż nie wiadomo, czy po kontuzji zdąży wrócić Kasper Hamalainen. Odpocząć powinni przede wszystkim zawodnicy defensywni, tacy jak Adam Hlousek i Ariel Borysiuk. Na boisku nie pojawi się dziś zapewne także Tomasz Jodłowiec, szansę gry może otrzymać Stojan Vranjes.
Zawisza Bydgoszcz swoje ligowe spotkanie rozegrała w sobotę, remisując na wyjeździe w Legnicy z Miedzią (1:1). Gola dla bydgoszczan zdobył Karol Angielski. Remis z dużo niżej notowanym przeciwnikiem na pewno nie jest powodem do radości, bowiem wszystkie zespoły z czołówki tabeli zaplecza Ekstraklasy zremisowały swoje spotkanie i była szansa, aby zrównać się punktami z Zagłębiem Sosnowiec. Mecz z trybun stadionu obserwował Stanisław Czerczesow, szkoleniowca Legii nie mogła wystraszyć taka gra swojego pucharowego przeciwnika, tym bardziej, że bramka zdobyta przez piłkarzy z Bydgoszczy nie powinna zostać uznana, ponieważ Karol Angielski był na minimalnym spalonym.
W tabeli pierwszej ligi Zawisza Bydgoszcz zajmuje czwarte miejsce z dwoma punktami straty do Zagłębia Sosnowiec i aż z sześcioma oczkami straty do liderującej Wisły Płock. W tym sezonie walka o awans do Ekstraklasy jest bardzo wyrównana i niezwykle ciężko przewidzieć, która drużyna ostatecznie wywalczy promocję. Zespół z Bydgoszczy do końca będzie jednak jednym z faworytów jako spadkowicz z ubiegłego roku, który w tym roku prezentuje się dobrze. Strata sześciu punktów jest do odrobienia, do końca rozgrywek zostało jeszcze wiele spotkań, jednak nie podejmujemy się przewidzenia miejsca Zawiszy w klasyfikacji końcowej rozgrywek.
Zawisza marsz do półfinału rozgrywek rozpoczął u siebie w meczu z Chrobrym Głogów, wygranym 4:1. Potem przyszło wyjazdowe zwycięstwo nad Stalą Stalowa Wola (2:1), a w ćwierćfinale bydgoszczanie w dwumeczu uporali się ze Śląskiem Wrocław po bezbramkowym remisie u siebie i zwycięstwem 2:1 we Wrocławiu.
Nie wiadomo, czy trener Zawiszy Zbigniew Smółka postawi na Łazienkowskiej na swój optymalny skład, ponieważ już w niedzielę Zawiszę czeka prestiżowe starcie z GKS Bełchatów, czyli z przeciwnikiem bardzo niewygodnym, który z Ekstraklasy spadł razem z ekipą z Bydgoszczy. Na pewno jednak żaden piłkarz czwartej drużyny pierwszej ligi nie będzie odpuszczał w starciu z liderem Ekstraklasy, na tle zespołu z Łazienkowskiej każdy z nich będzie chciał pokazać się jak najlepiej.
Zdecydowanym faworytem meczu w Warszawie będą gospodarze, którzy są po prostu lepszą drużyną od Zawiszy i rezultat inny niż zwycięstwo Legii będzie wielką niespodzianką. Mimo wszystko w meczu tej rangi zdarzyć się może wszystko. Na relację na żywo zapraszamy już przed 18:30.