Lech Poznań gra dalej, a awans do półfinału pucharu Polski zapewnił kunszt Joao Amarala
Joao Amaral przejął w Pucharze Polski pałeczkę po Dani Ramirezie, który czarował w trzech poprzednich spotkaniach. Portugalczyk strzelił w Zabrzu dwa gole i zapewnił Lechowi Poznań awans do półfinału.
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
W porównaniu do meczu w Szczecinie trener Maciej Skorża zdecydował się tylko na trzy zmiany. Po raz pierwszy od 17 września w bramce pojawił się van der Hart, partnerem Salamona na środku obrony nie był Milić, tylko młodzieżowiec Mateusz Skrzypczak, a miejsce Ishaka w ataku zajął Kownacki. Zmiana na środku obrony wynikała z braku na ławce rezerwowych Satki i Milicia. Było to trochę niepokojące, bo przecież w zimowym oknie transferowym, Kolejorz miał pozyskać następcę Thomasa Rogne, ale ostatecznie tego nie zrobił.
Czytaj też: Obrońcy Lecha Poznań skuteczni jak nigdy. Mają udział w blisko połowie goli!
Na szczęście w pierwszej połowie defensywa Kolejorza nie była poważnie sprawdzona. Co prawda na początku meczu strzelał z dystansu Podolski, ale bardzo niecelnie. Nieco więcej problemów van der Hart miał z uderzeniem Roberta Dadoka. Holender jednak odbił piłkę i zażegnał niebezpieczeństwo.
Po wyrównanym początku Lech, zaczął przeważać. Dzięki Murawskiemu oraz Karlstroemowi opanował środek boiska i gra toczyła się przeważnie na połowie rywali. Kolejorz starał się cierpliwie rozgrywać swoje akcje, szukał luk w defensywie Górnika, ale często zdarzały mu się proste błędy techniczne i gubił piłkę. W dużej mierze był to spowodowane złym stanem murawy, na zabrzańskim stadionie.
Zobacz zdjęcia z meczu:
[przycisk_galeria]
W 31. min. podopiecznym Macieja Skorży udało się jednak popisowo rozegrać swoją akcję. Pedro Rebocho świetnie zdublował pozycję Kamińskiego, popędził lewym skrzydłem i zagrał na środek pola karnego Górnika. Nadbiegający Joao Amaral mocnym uderzeniem pokonał Sandomierskiego i Lech objął prowadzenie.
Królu złoty! [unicode_pictographs]%F0%9F%94%A5[/unicode_pictographs] pic.twitter.com/FYRwOYNbgT— 4o (@L_4o_P) March 2, 2022
Kolejorz nie zamierzał spocząć na laurach. Dalej atakował, ale w pewnym momencie się pogubił. Dadok ograł Murawskiego, podał do Podolskiego, lecz piłka po strzale gwiazdy Górnika minęła lewy słupek. Minimalnie niecelnie po dośrodkowaniu Pereiry główkował chwilę później Joao Amaral. Portugalczyk tuż przed przerwą uderzył jeszcze z dystansu, ale w sam środek bramki.
W przerwie trener Jan Urban dokonał aż czterech zmian, ale nie poprawiło do gry Górnika. Szansę na podwyższenie prowadzenia miał natomiast Lech. Poznaniacy zabawili się w polu karnym Górnika, Kamiński odegrał jeszcze do Kownackiego, ale ten zamiast między nogami rzucającego się w jego kierunku Sandomierskiego, trafił w jego kolano.
Dobrą zmianę dał Michał Skóraś. Kolejorz łatwo prawą stroną przedostawał się w pobliże bramki Górnika, ale brakowało mu wykończenia.
Czytaj też: Maciej Skorża: Obawiałem się, że Górnik zepchnie nas do defensywy
To, co nie udało się na prawej flance, powiodło się po przeciwnej stronie. Jakub Kamiński wpadł w pole karne i strzelił z ostrego kąta. Bramkarz Górnika odbił piłkę wprost pod nogi Amarala i Portugalczyk mógł cieszyć się z drugiego gola. Trochę trwała analiza VAR, czy skrzydłowy Kolejorza nie był na spalonym, ale okazało się, że wszystko odbyło się zgodnie z przepisami.
Lech nie miał zamiaru ściągać nogi z gazu. Miał ochotę na zdobywanie kolejnych bramek. W 60. min. strzał Kamińskiego obronił Sandomierski. Górnik natomiast sprawiał pogodzonego z losem. Co prawda gospodarze zerwali się do walki w końcówce, lecz obrony Kolejorza nie udało im się już zaskoczyć. Lech awansował do półfinału Pucharu Polski. Rywala w tej fazie pozna