Michał Trąbka, piłkarz ŁKS: Dobre przyjęcie piłki daje mi czas
- Ważne trzy mecze za nami, a i ważne są te zdobyte ostatnio punkty. Powoli odbijamy się od dna - zauważył Michał Trąbka, który jest jednym z największych objawień ekstraklasy ostatnich tygodni. W niedzielę, zapewne z jego pomocą, ŁKS spróbuje sprawić niespodziankę na boisku Jagiellonii Białystok.
fot. Na zdjęciu Daniel Ramirez i Michał Trąbka. Ten drugi wyrasta na kolejną obok Hiszpana gwiazdę ŁKS [Fot. Krzysztof Szymczak]
Zmiany, które trener Kazimierz Moskal wprowadził w składzie swojego zespołu już w pucharowym wygranym 3:0 spotkaniu z Zagłębiem w Sosnowcu, wyszły beniaminkowi na dobre. Dragoljub Srnić uporządkował grę w środku pola, Piotr Pyrdoł sieje popłoch w szeregach obronnych rywali hasając po lewym skrzydle (i jak na ironię losu spisuje się o niebo lepiej niż w zeszłym pierwszoligowym sezonie), z kolei Michał Trąbka (wespół z Danielem Ramirezem) urozmaicił grę drugiej linii łodzian, sprawiając przy okazji, że ŁKS oferuje teraz w ofensywie szeroki wachlarz możliwości.
Ostatni z wymienionych zawodników zadebiutował w barwach ŁKS w przegranym pechowo meczu z Piastem Gliwice, natomiast miejsce w wyjściowej jedenastce wywalczył dopiero siedem tygodni później. Cierpliwość popłaciła. W Lubinie ełkaesiacy co prawda też jeszcze przegrali, ale w kolejnych trzech meczach z Michałem Trąbką w linii pomocy zdobyli w sumie siedem punktów i wydostali się ze strefy spadkowej kosztem Wisły Kraków. Jakby tego było mało we wtorek piłkarz zdobył swojego premierowego gola dla ŁKS ustalając wynik pucharowego meczu z Górnikiem Zabrze (2:0). Młodego pomocnika zapewne nie zabraknie na boisku i w najbliższą niedzielę, kiedy łodzianom przyjdzie się zmierzyć z Jagiellonią w Białymstoku.
W ostatnim wygranym 2:0 ligowym meczu z Rakowem i w końcówce wspomnianego starcia z Górnikiem pomocnik udowodnił, że poprzednie niezłe w jego wykonaniu spotkania nie były dziełem przypadku, choć początek (czytaj: pierwszych pięć minut spotkania z częstochowianami i dziesięć minut z Górnikiem Zabrze w Pucharze Polski) tak w wykonaniu całego zespołu jak i młodego zawodnika nie napawały optymizmem.
- Byliśmy uczelni na to, że rywal od pierwszego gwizdka ruszy bardzo mocno do przodu, więc chcieliśmy zaatakować pierwsi. Nie udało się, ale zawsze wziąłbym w ciemno taki początek, jeśli i tak ma wyglądać końcowy wynik – przyznał były zawodnik Stali Stalowa Wola, który w meczu z Górnikiem zdobył dla ŁKS drugą bramkę, a kilka dni wcześniej w starciu z Rakowem „maczał palce” i przy golu Daniela Ramireza, i przy trafieniu Ricardo Guimy.
W Białymstoku zawodnik zmierzy się w środku pola m.in. z Marko Poletanoviciem i Tarasem Romanczukiem i ta akurat dwójka młodego pomocnika na pewno się nie przestraszy. W jaki sposób ełkaesiak mógłby uwolnić się spod opieki doświadczonych zawodników "Jagi"? Cóż, w poprzednich spotkaniach Michał Trąbka wyróżniał się za sprawą bardzo inteligentnego sposobu poruszania się z piłką przy nodze, a i imponował umiejętnością kierunkowego przyjęcia futbolówki.
- Chyba zawsze gdzieś to miałem… - odpowiedział ciut speszonym głosem, gdy zwróciliśmy uwagę na kilka jego zagrań w meczu z Rakowem, a zwłaszcza wspomniane kierunkowe przyjęcia piłki, za sprawą którą ełkaesiak potrafił „zgubić” czasami dwóch zawodników rywala. – Próbuję wykorzystywać na boisku to moje przyjęcie piłki, bo to daje mi później więcej czasu na to, aby dokładnie dograć piłkę lub uderzyć na bramkę – dodał nieśmiało Michał Trąbka.
Ełkaesiacy dzięki zwycięstwu nad Rakowem wydostali się ze strefy spadkowej. Teraz zmierzą się z Jagiellonią w Białymstoku, gdzie wygrać podopiecznym trenera Kazimierza Moskala będzie piekielnie trudno. Nie jest to jednak niemożliwe, o ile i tym razem m.in. Michał Trąbka rozegra dobre spotkanie.
- Ważne trzy mecze za nami, a i ważne są te zdobyte ostatnio punkty. Powoli odbijamy się od dna. Nie jest jeszcze może idealnie, ale te wygrane spotkania z pewnością trochę nam pomogły – zauważył młody pomocnik, na którego sympatycy ŁKS liczą także w niedzielę.