Puchar Polski: Zagłębie Sosnowiec wyeliminowało Górnika! Fatalna seria zabrzan trwa (ZDJĘCIA)
Górnik Zabrze fatalnie radzi sobie nie tylko w Ekstraklasie, ale też w Pucharze Polski. Piłkarze Roberta Warzychy przegrali w Sosnowcu z pierwszoligowym Zagłębiem 1:3 i odpadli z rozgrywek.
Stadion Ludowy czekał na przyjazd zabrzańskiego Górnika prawie sześć lat. Wtedy to Zagłębie zwyciężyło 2:0. Tym razem obaj szkoleniowcy wystawili jedenastki bardzo zbliżone do optymalnych, dokonując czterech zmian w porównaniu do ostatnich meczów ligowych.
Początek spotkania nie zwiastował wielu emocji. Obie drużyny klinczowały się w środku boiska i w pierwszym kwadransie nie mieliśmy żadnych wartych odnotowania sytuacji podbramkowych. Zastanawiająca była taktyka Górnika – drużyna, która zwykle dążyła do przejęcie kontroli nad meczem tym razem oddała tą kontrolę – przynajmniej pozorną – rywalom. Zagłębie biło w mur w ataku pozycyjnym, a goście czekali na szybką kontrę.
Cierpliwość popłaciła. W 23. minucie bezskutecznie wybijaną przez obrońców z Sosnowca piłkę przejął Gergel i przytomnie rozciągnął akcję na prawo, do Sadzawickiego. Prawy obrońca „Trójkolorowych” dośrodkował perfekcyjnie, wprost do Iwana. Ofensywny pomocnik zabrzan efektownie złożył się do strzału wolejem i trafił w długi róg do siatki obok bezradnego Fabisiaka. Zastanawiające było zwłaszcza zachowanie stoperów Zagłębia, bowiem obok Iwana nie było nikogo. Dwójka środkowych obrońców skupiła się na Skrzypczaku, a strzelec gola miał wokół siebie mnóstwo wolnej przestrzeni, co zdecydowanie ułatwiło mu zdobycie gola.
Po bramce obraz meczu niespecjalnie uległ zmianie, z tym że z ubiegającym czasem Zagłębie stawało się coraz groźniejsze. Między stoperami udanie rozbijał się Arak, swoje grał Dudek i niebezpiecznymi strzałami nękał Przyrowskiego Tylec. W 30. minucie odpowiedzieli goście, a konkretnie Madej, który prezentował się lepiej niż w ostatnich meczach. Jego strzał zza szesnastki był jednak minimalnie niecelny.
Ostatnie minuty pierwszej połowy to prawdziwy napór gospodarzy. Raz po raz wjeżdżali w pole karne przeciwników bez większych problemów, brakowało jednak wykończenia lub w ostatnim momencie interweniowali Danch z Kopaczem. W 42. minucie zagotowało się w polu karnym Górnika i zabrzanie ratowali się ostatkiem sił. Już w doliczonym czasie pierwszej połowy swoją szansę miał Ryndak – sosnowiczanie szybko i zaskakująco rozegrali rzut wolny i pomocnik Zagłębia atomowym uderzeniem starał się zaskoczyć Przyrowskiego. Piłka przeleciała jednak minimalnie nad poprzeczką.
Zagłębie rozpoczęło drugą część spotkania z impetem. Dobrze funkcjonowały skrzydła i to tam rozegrała się akcja w 48 minucie. Na prawej stronie boiska Ryndak wygrał pojedynek z Kosznikiem i dobrze dośrodkował. Ofiarna interwencja obrońców Górnika na nic się nie zdała, bo do piłki doszedł Matusiak. Uderzenie pomocnika gospodarzy zostało jednak zablokowane. Chwilę później było już jednak 1:1. W 55. minucie Zagłębie wykonywało rzut rożny wywalczony po przebojowej akcji Fidziukiewicza. Wprost na głowę Sołowieja dośrodkował Dudek. Chwilę wcześniej obrońca gospodarzy był opatrywany poza boiskiem i wbiegł na nie już z opaską uciskową na głowie. Mimo to nie pomylił się i pewnie trafił do siatki.
To nie był koniec naporu gospodarzy. Sosnowiczanie wyczuli słabość zabrzan i starali się ze wszystkich sił objąć prowadzenie. I szybko im się to udało. Szybko rozegrany rzut wolny przez Dudka otworzył szansę Matusiakowi w 65. minucie. Pomocnik Zagłębia miał sporo miejsca i wstrzelił piłkę przed bramkę Przyrowskiego. Tam najszybciej dopadł do niej Markowski i pewnie wpakował ją do siatki.
Od tego momentu to Górnicy byli zmuszeni do ataku pozycyjnego. Gospodarze, co zrozumiałe, cofnęli się, czekając na kontrataki. To dobra metoda na pokonanie zabrzan, bo ci kompletnie sobie nie radzą w takiej sytuacji. Pomocnicy „Trójkolorowych” byli bezradni, gdy sosnowiczanie lekko się cofnęli. Nic nie kleiło się w grze podopiecznych Roberta Warzychy, który tym spotkaniem tylko jeszcze nakręcił tych fanów Górnika, którzy są za jego zwolnieniem.
Końcówka meczu to dopełnienie kompromitacji zabrzan. W 88. minucie do bezpańskiej piłki dotarł Fidziukiewicz, udanie ją sobie przyjął, popędził na bramkę Przyrowskiego, zabawił się po drodze z Kopaczem i z szesnastki uderzył nie do obrony.
Zagłębie awansowało do kolejnej rundy Pucharu Polski w sposób dość przekonujący, zwłaszcza w drugiej połowie. Zawodnicy z Zabrza kompletnie zdołowani opuszczali Stadion Ludowy, ich czarna passa trwa w najlepsze. A Zagłębie? Zagłębie w kilka dni zanotowało prestiżowy dublet w spotkaniach z GKS-em Katowice i Górnikiem. Radość na trybunach była ogromna, ale tak grający zespół nie musi się wcale zatrzymywać już na następnej przeszkodzie, jaką będzie Korona Kielce.