Puchar Polski: Podbeskidzie po dogrywce ograło Miedź. Złoty gol Kolcaka, zmarnowana jedenastka legniczan
Podbeskidzie Bielsko-Biała potrzebowało dogrywki, aby uporać się z pierwszoligową Miedzią. Legniczanie mogli sprawić niespodziankę i wyeliminować przedstawiciela Ekstraklasy, ale Tadas Labukas nie wykorzystał w drugiej połowie rzutu karnego. W kolejnej rundzie "Górale" zagrają ze Śląskiem Wrocław.
fot. Łukasz Klimaniec / Polska Press
Obaj szkoleniowcy w wyjściowych jedenastkach dokonali po kilka zmian w porównaniu do ostatnich meczów ligowych. Ryszard Kuźma wymienił aż siódemkę zawodników. Od pierwszej minuty zagrali między innymi Dawid Smug, który zastąpił Mateusza Lisa i Kevin Lafrance w miejsce Michała Stasiaka. Dariusz Kubicki dokonał czterech korekt w składzie, desygnując do gry od początku m. in. wypożyczonego z Miedzi Legnica Mateusza Szczepaniaka.
W pierwszej połowie to Podbeskidzie było zespołem lepszym. Stworzyło sobie więcej dobrych sytuacji podbramkowych, ale wykorzystało tylko jedną. W 22 minucie z prawego skrzydła dośrodkował w pole karne Lukas Janic, a piłkę głową do siatki skierował Fabian Hiszpański. „Górale” mogli wyjść na prowadzenie jednak znacznie wcześniej, bo już po 120 sekundach gry, kiedy to po kąśliwym uderzeniu Jarocha, bramkarz „Miedzianki” sparował futbolówkę na róg. Poza tym zawodnicy Podbeskidzia dosyć często próbowali uderzać z dystansu. Po jednym z właśnie takich strzałów, autorstwa Kato w 19 minucie, Smug odbił piłkę przed siebie, a przy dobitce także udanie interweniował.
Z kolei Miedź w pierwszych 45 minutach przypominała drużynę ze spotkania inaugurującego ligę z Chojniczanką Chojnice. Miała wyraźne problemy z kreowaniem akcji. Przed zmianą stron, stworzyła tylko jedną klarowną sytuację i to po stałym fragmencie gry, które są jej mocną stroną pod wodzą Ryszarda Kuźmy. W 31 minucie po dośrodkowaniu Łukasza Garguły z rzutu wolnego, w światło bramki uderzył Kevin Lafrance, ale Emilijus Zubas sparował piłkę na rzut rożny. Dodajmy, że był to jedyny celny strzał legniczan w pierwszej połowie. Oprócz tego, Miedź z gry w zasadzie tylko dwa razy zagroziła Podbeskidziu. W siódmej minucie piłkę na trzydziestym metrze przejął Marcin Garuch, zagrał w pole karne do Wojciecha Łobodzińskiego, ten następnie wycofał ją do Tadasa Labukasa, ale jego strzał został zablokowany. Z kolei tuż przed gwizdkiem zapraszającym na przerwę, Wojciech Łobodziński wykorzystał pomyłkę przy linii bocznej Franka Adu Kwame, przedarł się w pole karne, zagrał z linii końcowej w okolice piątego metra do Tadasa Labukasa, ale futbolówka padła łupem Emilijusa Zubasa.
Po zmianie stron obraz gry wyraźnie uległ zmianie. To Miedź była stroną przeważającą i dyktującą warunki gry, grała z takim rozmachem jak z Dolcanem Ząbki, ale to Podbeskidzie mogło lepiej rozpocząć druga odsłonę pucharowej rywalizacji. W 47 minucie Damian Chmiel, który pojawił się w przerwie w miejsce Bartosza Jarocha, mógł zaliczyć „wejście smoka”, lecz jego uderzenie głową obronił Smug. W 55 minucie Miedź przeprowadziła ładną, składną akcję, ale wykańczający ją Łukasz Garguła, trafił w obrońcę. Jednak chwilę później było już 1:1. Miedź strzeliła bramkę w sposób, w jaki zdążyła już przyzwyczaić do tego w poprzednich spotkaniach. Z rzutu rożnego dośrodkował Łukasz Garguła, a futbolówkę głową do siatki skierował Błażej Telichowski.
Legniczanie chcieli iść za ciosem. Ta sztuka mogła się udać na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry. W 74 minucie Frank Adu Kwame sfaulował w polu karnym Łukasza Gargułę. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Tadas Labukas, ale jego intencje wyczuł jego rodak Emilijus Zubas i obronił to uderzenie. Ostatecznie rezultat, pomimo prób z obu stron, nie uległ już zmianie i obie drużyny czekała dogrywki, której tak wszyscy chcieli uniknąć w kontekście nadchodzących meczów ligowych.
W trzeciej minucie dogrywki Robert Demjan opanował piłkę w polu karnym, na piątym metrze, ale nie oddał strzału, gdyż skutecznie interweniował Błażej Telichowski do spółki ze Smugiem. Miedź stanęła przed szansą dwie minuty później. Rumen Trifonow ładnie dograł z boku, z pierwszej piłki, na siódmy metr do Ślusarskiego, ale ten uderzył z główki prosto w bramkarza. Niewykorzystane sytuacje przez Miedź, a zwłaszcza rzut karny, zemściły się w 103 minucie. Po centrze z rzutu wolnego gracza Podbeskidzia, niefrasobliwość obrońców gospodarzy wykorzystał Krystian Kolcak i z bliskiej odległości zmusił do kapitulacji Smuga.
W drugiej części dogrywki legniczanie mieli okazje, aby doprowadzić do dogrywki. Najlepszą zmarnowali w 115 minucie. Bartosz Ślusarski świetnie zagrał z „szesnastki” w pole karne do wbiegającego Marka Gancarczyka, ale ten przestrzelił i piłka poszybowała nieznacznie nad poprzeczką. Wcześniej, bo w 107 minucie Łukasz Garguła sprytnie podciął piłkę z rzutu wolnego w pole karne do Wojciecha Łobodzińskiego, ten jeszcze próbował zagrywać do środka, ale Podbeskidzie zażegnało niebezpieczeństwo. W 120 minucie przed szansą na doprowadzenie do rzutów karnych mógł stanąć ustawiony nieopodal bramki Podbeskidzia Bartosz Ślusarski, ale adresowane do niego podanie od Wojciecha Łobodzińskiego przeciął Frank Adu Kwame. Drużyna spod Klimczoka dowiozła prowadzenie do końca i to ona zagra w 1/8 finału Pucharu Polski ze Śląskiem Wrocław. Miedź po raz kolejny odpada z Pucharu Polski na etapie 1/16 finału, ale tym razem może sama sobie "pluć w brodę". Wystarczy tu wspomnieć o dwóch sytuacjach, kiedy to Tadas Labukas nie wykorzystał rzutu karnego, a Marek Gancarczyk zmarnował "setkę" w dogrywce.
W 74. minucie Tadas Labukas nie wykorzystał rzutu karnego. Strzał obronił Emilijus Zubas.