Poprzednie awanse piłkarzy Motoru do elity. Jak dotąd było ich trzy
W trakcie 74-letniej historii klubu RKS Motor lubelscy piłkarze dziewięć sezonów spędzili w najwyższej klasie rozgrywkowej. Przed aktualnym sezonem awansowali do niej trzykrotnie – w 1980, 1983 i 1989 roku. Trzykrotnie z innym trenerem i w innych okolicznościach.
Pierwszy awans Motor zapewnił sobie w najbardziej przekonywający sposób. Sezon 1979/1980 z Bronisławem Waligórą na ławce trenerskiej, lublinianie rozpoczęli serią siedmiu zwycięstw z rzędu. Pierwsze punkty stracili dopiero w 8. kolejce, przegrywając przy Al. Zygmuntowskich ze Stalą Stalowa Wola 0:1. Ale była to ich jedyna porażka jesienią. Poza tym Motor zremisował jeszcze w Warszawie z Gwardią 1:1 i przed przerwą zimową na wyjeździe z Cracovią 0:0. Na półmetku sezonu lubelski zespół miał więc na koncie aż 13 zwycięstw. Drugą w tabeli Gwardię wyprzedzał o pięć punktów.
[polecane]19701385;1[/polecane]
Wiosną Motor nic nie stracił na swej skuteczności i systematycznie powiększał przewagę. Z awansu do pierwszej ligi zespół trenera Waligóry cieszył się już na pięć kolejek przed zakończeniem sezonu! 24 maja 1980 roku, po zwycięstwie w Lublinie w obecności 20 tysięcy kibiców z Rakowem Częstochowa 1:0, Motor miał już 10 punktów przewagi nad Gwardią (w tamtych latach za zwycięstwo zespoły zdobywały dwa punkty).
Po meczu lubelscy piłkarze poszybowali w górę, podrzucani przez rozentuzjazmowanych kibiców. „Proszę mi wierzyć, że wszyscy piłkarze Motoru chcieli zagrać jak najlepiej. W praktyce nie wszystkim to się udało.”
– mówił trener Waligóra.
W tamtym sezonie Motor w 30 ligowych meczach odniósł 24 zwycięstwa. „Trudno o lepszy prezent niż ten właśnie na 30-lecie Motoru, przypadające akurat w tym roku. Jubileusz klubu znakomicie został uczczony przez piłkarzy” - donosił w 1980 roku „Kurier Lubelski”.
PO RAZ DRUGI
Drugi awans do pierwszej ligi (obecnej ekstraklasy) piłkarze Motoru wywalczyli w sezonie 1982/1983, gdy na ławce trenerskiej zasiadał Lesław Ćmikiewicz. Tym razem o promocję lublinianie musieli walczyć do ostatniej kolejki. Momentem przełomowym było efektowne zwycięstwo z Resovią 4:0, w przedostatnim spotkaniu sezonu. Dzięki tej wygranej lublinianie wyprzedzili zespół z Rzeszowa w tabeli i wskoczyli na pozycję lidera.
„Z gratulacjami dla zawodników i trenera Lesława Ćmikiewicza wstrzymajmy się jeszcze o tydzień, gdyż dopiero w następną niedzielę będziemy mogli fetować awans, pod warunkiem, że Motor wygra lub choćby zremisuje w Warszawie ze zdegradowaną już Polonią.” - pisał „Kurier Lubelski”
Z tym stwierdzeniem zgadzał się sam trener. „Przestrzegałbym jednak przed przedwczesnym awansowaniem naszego zespołu, czeka nas bowiem jeszcze jeden mecz, który trzeba wygrać.
– powiedział po meczu z Resovią Ćmikiewicz.
W stolicy piłkarze Motoru nie wypuścili już z rąk awansu. Polonię pokonali 1:0 i na koniec sezonu okazali się lepsi od Resovii o jeden punkt. „Motor po rocznej absencji powrócił do I ligi. Ja w pierwszym roku swej pracy trenerskiej w tym klubie, w tak krótkim okresie, osiągnąłem znaczący sukces. Chciałbym podziękować m.in. trenerom Strejlauowi i Górskiemu, pod których kierunkiem stawiałem pierwsze kroki w mojej pracy szkoleniowej” – mówił wówczas Lesław Ćmikiewicz.
PO RAZ TRZECI
Najbardziej krętą drogę prowadzącą do pierwszej ligi piłkarze Motoru pokonali w sezonie 1988/1989. Zespół prowadził wówczas trener Paweł Kowalski. Po porażce w 28. kolejce w Dębicy z Igloopolem 1:1 wydawało się, że lublinianie na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu zaprzepaścili już szanse na awans. Do prowadzącego w tabeli Zagłębia Sosnowiec tracili cztery punkty (za zwycięstwo były dwa punkty).
[polecane]19675507;1[/polecane]
Sytuacja zmieniła się tydzień później, podczas walnego zgromadzenia PZPN. Delegaci postanowili zreformować system rozgrywek ligowych i ustalili, że od nowego sezonu I liga będzie liczyć 16 drużyn, a zespoły z miejsc 13-14 zmierzą się w barażach z wicemistrzami 1. i 2. grupy drugiej ligi.
Motor był pewny drugiej lokaty w tabeli i dziewięć dni po ostatnim ligowym meczu odbyło się losowanie par barażowych. Lubelska drużyna wylosowała Pogoń Szczecin. Dwa dni później Motor miał już walczyć na stadionie rywala. „W sytuacji, gdy o sukcesie zadecyduje tylko 180 minut gry, a może nawet 90, liczyć się będzie ogromnie dyspozycja psychiczna i fizyczna w konkretnym dniu, łut szczęścia przypadek" – mówił przed dwumeczem Zbigniew Koba, szef wyszkolenia w Motorze.
Mecz długo nie układał się po myśli lublinian. Do przerwy Pogoń prowadziła 2:0, a na początku drugiej części zdobyła trzeciego gola. W końcu jednak szczęście uśmiechnęło się także do Motoru. W 72. min. bramkę strzelił Matys, a w 87. min. rozmiary porażki zmniejszył Sadowski. „Trzeba powiedzieć, że wróciliśmy z dalekiej podróży. Przegrywając 0:3 chłopcy jakby się pogodzili z porażką” – mówił trener Motoru.
W rewanżu przy Al. Zygmuntowskich lubelscy piłkarze wygrali 2:0 i mogli świętować trzeci awans do pierwszej ligi. Gole strzelili Marek Sadowski z rzutu karnego i Zbigniew Grzesiak. „Pierwszy raz przeżyłem takie obciążenie psychiczne, jak w momencie strzelania jedenastki. Żaden z moich wcześniejszych karnych nie decydował o czymś tak ważnym jak awans” – przyznał po spotkaniu Sadowski.
Trener Motoru, Paweł Kowalski, był pod wrażeniem gry swoich zawodników:
Za awans do pierwszej ligi w 1989 roku piłkarze mieli obiecane z klubu 30 milionów złotych do podziału. „Nie muszą to koniecznie być koperty z gotówką. Spróbujemy kupić jakieś atrakcyjne towary, np. telewizory czy lodówki” – informował Kurier Jan Demczuk, wiceprezes klubu.
[polecane]26402399,26403283,26405039,26406421,26402045,26408405,1;POLECAMY:[/polecane]