menu

Wielka szkoda! Polki przegrały w Norwegii, choć świetnie zagrały w drugiej połowie

12 kwietnia 2022, 20:56 | DW

Po tym meczu polscy kibice powinni być dumni z kobiecej reprezentacji. Nasza drużyna wyszła na mecz bardzo skrępowana, w końcu grała z jedną z najlepszych drużyn świata. Mimo szybko straconych bramek nasze piłkarki potrafiły zagrać jak równy z równym z faworytkami grupy F. Odważna i ofensywna gra nie wystarczyła niestety do remisu. Porażkę 1:2 osłodziły nam jednak waleczna postawa Polek i fantastyczna dyspozycja Karoliny Klabis w bramce.


fot. TVP Sport

Już po pierwszym kwadransie fani kobiecej reprezentacji Polski mogli spodziewać się bardzo trudnego meczu. Nasze zawodniczki wyszły na spotkanie z liderkami grupy F i jednocześnie 11. drużyną rankingu bardzo skrępowane, miały problem z wyjściem z własnej połowy. Wykorzystały to Norweżki, które bez mniejszego problemu wchodziły w nasze pole karne. Pierwszą bramkę zdobyły już w 6. minucie. Dośrodkowanie z rzutu rożnego dość niefortunnie padło łupem Gabrieli Grzywińskiej. Polka wpakowała futbolówkę do własnej siatki.

Między pierwszym i drugim golem dla Norwegii mogliśmy stracić dodatkowe dwie bramki. Fantastycznie na linii bramkowej spisywała się jednak Karolina Klabis. Najpierw intuicyjnie rzuciła się do piłki po zaskakującej główce napastniczki. Potem jeszcze bardziej efektownie - poleciała w ciemno do strzału z niewielkiej odległości i zatrzymała piłkę na linii bramkowej.

Niestety dla naszej drużyny, w 16. minucie gospodynie trafiły po raz drugi. Szybka kontra po niedokładnym podaniu, piłka powędrowała od lewej do prawej strony pola karnego i niemal na pustą bramkę akcję zakończyła Caroline Hansen.

Dwa gole przewagi pozwoliły Norweżkom myśleć, że mecz jest już praktycznie wygrany. Presja zeszła jednak z Polek, które z biegiem spotkania zaczęły myśleć coraz lepiej. Śmielej także atakowały bramkę rywalek.

W drugiej połowie nasz zespół pokazał, że drzemie w nim duży potencjał. W 54. minucie decyzja pani arbiter wywołała spore kontrowersje. Wychodząca sam na sam z bramkarką Ewa Pajor została podcięta przed niemal pustą bramką. Zamiast czerwonej kartki, tylko żółta i rzut wolny przed polem karnym. W 59. minucie Polki zdobyły bramkę kontaktową. Wzorowa kontra, rozpędzona na skrzydle Ewa Pajor zagrała z wybiegnięciem na pozycję do partnerki i po otrzymaniu futbolówki z powrotem obsłużyła Nikolę Karczewską. Znakomita akcja naszej drużyny tylko napędziła kolejne ataki.

Po przeprowadzeniu bardzo ofensywnych zmian Polki niemal zdominowały swoje rywalki na kilkanaście minut przed końcem. W pewnym momencie dopięły nawet swego. Przynajmniej tak myślały w pierwszej chwili. Podanie z prawego skrzydła w pole karne do Ewy Pajor zakończyło się lekkim zamieszaniem. Polska napastniczka odnalazła się w nim najlepiej i płaskim strzałem pokonała bramkarkę. Arbiter odgwizdała jednak pozycję spaloną. W trakcie strzału Pajor jedna z naszych zawodniczek absorbowała uwagę Fiskerstrand.

W międzyczasie jeszcze lepiej radziła sobie między słupkami Klabis, która wykazywała się robinsonadami nie do uwierzenia. Do samego końca meczu utrzymywała nas w grze o ważny punkt. A to broniła strzały w stylu Sławomira Szmala, a to wygrywała pojedynki sam na sam z napastniczkami.

Porażka oznacza, że Polki muszą niestety myśleć już powoli o kolejnych eliminacjach. Trzecie miejsce w grupie nie daje nawet baraży o udział na mundialu. Ale pierwszy w historii gol przeciwko Norwegii, ofensywna gra w drugiej połowie i rozwiązanie nóg naszych piłkarek to momenty, z których możemy być po dzisiejszym meczu bardzo zadowoleni.

Norwegia - Polska 2:1 (2:0)


Bramki: Grzywińska (sam.) 8', Hansen 16' - Karczewska 59'
Skład Polek: Klabis - Zapała, Mesjasz, Dudek, Buszewska - Grzywińska, Achcińska, Kaletka, Zawistkowska, Wiankowska - Karczewska.
Widzów: 4003