menu

Sampdoria lepsza od Chievo. Trzech Polaków na boisku

26 grudnia 2018, 16:53 | Kaja Krasnodębska

Karol Linetty, Mariusz Stępiński oraz Paweł Jaroszyński pojawili się od pierwszej minuty w ligowym starciu Sampdogii z Chievo Werona. Zgodnie z oczekiwaniami gospodarze pewnie pokonali ostatniego w tabeli rywala 2:0. Teraz mogą w spokoju przygotowywać się do starcia z Juventusem.

Dla Karola Linettego to siedemnasty występ w tym sezonie.
Dla Karola Linettego to siedemnasty występ w tym sezonie.
fot. Pawel Relikowski / Polska Press

Tylko trzech Polaków pojawiło się od pierwszej minuty w ligowym starciu Sampdorii z Chievo. Na dwóch Biało-Czerwonych postawił szkoleniowiec zamykającej tabelę Serie A ekipy z Werony, natomiast w wyjściowej jedenastce gospodarzy znalazł się jedynie Karol Linetty. Dawid Kownacki zasiadł na ławce rezerwowych, natomiast Bartosz Bereszyński z powodu urazu znalazł się poza meczową osiemnastką. W tym roku najprawdopodobniej już nie zagra. Nie pomoże więc swoim kolegom w sobotnim starciu z liderem Serie A, Juventusem.

Zanim jednak podopieczni Marco Giampaolo skupią się na meczu z ekipą Wojciecha Szczęsnego, musieli dopełnić formalności w starciu z zespołem z Werony. Ich kibice, którzy licznie zjawili się na trybunach na to ostatnie w 2018 roku domowe spotkanie, nie wyobrażali sobie innego scenariusza jak pewnego zwycięstwa. Ta sztuka nie udała się m.in. Interowi Mediolan czy Lazio. Chievo, które po 17. kolejkach ma zaledwie pięć punktów, ma za sobą serię sześciu remisów z rzędu. Z podobną myślą wychodzili na boisko w środę. W wyjściowej jedenastce zarówno Mariusz Stępiński jak i Paweł Jaroszyński.

Po pierwszej połowie Polacy byli jednymi z najjaśniejszych punktów w swoim zespole. To jednak nie wystarczyło, by tego dnia cieszyć się z korzystnego rezultatu. Choć początek należał do wyrównanych, to wraz z upływem czasu, Sampdoria prezentowała się coraz lepiej. Miała coraz większą przewagę, co przekładało się na większe posiadanie piłki, więcej sytuacji, ale w Genoi długo nie można było oglądać bramek. Przerwa zastała wynik 0:0, z którego bardziej zadowoleni musieli być goście. Już po kwadransie z powodu urazu stracili Joela Obiego, a Jaroszyński za linią boczną musiał mieć zszywaną wargę. Obrońca dograł jednak do końca pierwszą połowę. Boisko opuścił dopiero w 66. minucie.

Wówczas Sampdoria prowadziła już 2:0. Najpierw Fabio Quagliarella wykorzystał głębokie podanie w pole karne autorstwa Dennisa Praeta, a chwilę później swoje trafienie dołożył wpuszczony w przerwie Gaston Ramirez. Urugwajczyk z pełnego biegu pokonał z bliskiej odległości stojącego w bramce Chievo doświadczonego Stefano Sorrentino. Ten gol, choć zdobyty na długo przed końcowym gwizdkiem, praktycznie zdecydował o komplecie punktów dla gospodarzy. Goście, którzy na początku momentami wyglądali naprawdę dobrze, teraz oddali inicjatywę rywalom. A ci coraz częściej zaczęli dochodzić do sytuacji. Swoje szanse miał także Linetty. Polak próbował z dystansu, wywalczył także stałe fragmenty gry dla drużyny.

Jeden z nich przyniósł strzał w poprzeczkę Quagliarelli. Efektowne uderzenie mogło zamknąć ten mecz, a tak na pewne zwycięstwo Sampdoria czekała jeszcze kilka minut. Ostatecznie spełniła pokładane w niej nadzieje i pokonała ostatnie Chievo 3:0. Do ważnego spotkania z Juventusem podejdzie pewna swoich umiejętności. A goście? Goście mają przed sobą mecz z przedostatnim Frosinone, które kilka godzin wcześniej zremisowało 0:0 z AC Milan.


Polecamy