menu

Majdan: Krytyka trenera Brzęczka przychodzi niektórym zbyt łatwo

29 września 2020, 10:00 | BG

Były reprezentant Polski Radosław Majdan ocenił występy polskich drużyn w europejskich pucharach i przewidział szanse Legii Warszawa i Lecha Poznań do awansu do fazy grupowej Ligi Europy. Były bramkarz przyznał też, że dziwi go krytyka na tak dużą skalę, z którą musi mierzyć się Jerzy Brzęczek


fot.

Tak dobrego meczu polskiej drużyny w europejskich pucharach jak zwycięstwo Lecha Poznań z Apollonem 5:0 kibice nie widzieli od dawna. A sporo mówiło się, że drużyna z Cypru może nie być łatwym rywalem.

Wysokość tego zwycięstwa była dla mnie zaskoczeniem, bo chyba każdy z nas spodziewał się, że to będzie cięższy mecz. Utrudnieniem miała być wysoko temperatura na Cyprze, natomiast piłkarze wytrzymali spotkanie kondycyjnie bardzo dobrze, a co najważniejsze, zaprezentowali się lepiej piłkarsko. Czym dłużej trwał ten mecz to Lech zyskiwał przewagę, a miało być zupełnie odwrotnie. Dawno nie byliśmy świadkiem takiej dominacji na tym etapie rozgrywek w Europie. Jedni powiedzą, że to tylko drużyna cypryjska, ale wcześniej z zespołami z tej ligi odpadały Legia Warszawa czy Wisła Kraków, więc dla mnie to sukces.

Czym Lech więc najbardziej zaimponował?

To spotkanie pokazało jak ważna jest jakość piłkarska. To co zrobił Ramirez przy pierwszej bramce, to co zrobił Tiba przy trzecim trafieniu – tacy zawodnicy dają przewagę i zwycięstwo w meczu, który teoretycznie jest wyrównany. Ci gracze okazali się kluczowi w najważniejszych momentach, podobnie jak Jakub Kamiński, który udowodnił, że już niedługo może myśleć o pierwszej reprezentacji Polski. Biorąc pod uwagę, że kadra zaczyna mieć problemy na skrzydłach, to selekcjoner powinien się mu przyjrzeć.

A dobra forma Kolejorza nie była czymś oczywistym, szczególnie jeśli zajrzymy do tabeli Ekstraklasy.

Zdecydowanie więcej spodziewam się po Lechu w lidze, gdzie zdobyli tylko 5 punktów, z czego 3 po ostatnim średnim występie z Wartą Poznań. Mam świadomość, że był to mecz po ciężkim starciu pucharowym, ale powinniśmy oczekiwać od tego zespołu więcej. Lech ma ogromny potencjał, który nie jest jeszcze do końca wykorzystany, ale na pewno będzie jednym z faworytów w wyścigu o mistrzostwo Polski. Większą uwagę powinno zwrócić się na kwestie tracenia bramek, szczególnie przy stałych fragmentach gry. Klasowa drużyna musi nauczyć się też łączyć występy na arenie międzynarodowej i w rodzimej lidze, co trzeba przyznać nie do końca na razie Kolejarzowi wychodzi.

Ułatwieniem w kalendarzu Lecha ma być przełożony ligowy mecz z Pogonią Szczecin, by drużyna mogła przygotować się do kolejnej fazy Ligi Europy. Nie wszystkim ta decyzja Ekstraklasy się jednak spodobała.

Uważam, że to bardzo dobra decyzja. W miejscu i czasie w jakim znalazł się futbol na całym świecie w związku z pandemią koronawirusa należy dobrze zarządzać siłami piłkarzy, którzy nie odpoczęli i przepracowali okresu przygotowawczego tak jak to powinno wyglądać. Mając na względzie więc zdrowie zawodników, myślę, że to rozsądna zmiana w kalendarzu i dziwie się Pogoni, że tego nie rozumie. Przecież sukces Lecha będzie oznaczał też sukces całej polskiej piłki, a drużyna ze Szczecina specjalnie na tym nie straci. Jeśli Lech i Legia wejdą do Europy, to koniunktura na polską piłkę się zwiększy, co może wiązać się z hojniejszymi sponsorami. Pogoń, lub inne kluby, które w pucharach nie grają, skorzystają przez to na dobrej atmosferze wokół polskiej piłki.

Do następnej rundy eliminacji do Ligi Europy weszła też Legia Warszawa, ale przy wygranej Lecha zwycięstwo z Dirtą nie było aż tak przekonujące.

Nie spodziewałem się fajerwerków - to był jednak lepszy mecz Legii niż wcześniejsze, a co ważne wynik nie był nawet przez chwile zagrożony. Mistrz Polski kontrolował to spotkanie i to było najważniejsze, bo w ostatnim czasie gra drużyny wyglądała bardzo przeciętne. Ale czas działa na korzyść Wojskowych i prędzej czy później złapią swój rytm, bo mają bardzo dobrych piłkarzy.

Czy pomoże w tym zmiana trenera?

Trochę nie rozumiem tej decyzji i myślę, że należało jeszcze dać czas i zaufanie Aleksandarowi Vukovićowi. Przecież to trener, który wyciągnął zespół z kryzysu i pod jego wodzą drużyna grała dobrze. Teraz nie pomagały mu kontuzje oraz słaba forma poszczególnych graczy, co sprawiło, że prawie pół składu nie funkcjonowało tak jak powinno.

A czego możemy spodziewać się po Legii Czesława Michniewicz?

Życzę trenerowi Michniewiczowi, by doprowadził zespół do takiego poziomu jak grała Legia Vuko. Czyli drużyna dobra na skrzydłach, pressująca przeciwnika, dominująca i potrafiąca wygrać z mocnym rywalem różnicą kilku bramek. Przed pandemią Legia grała najlepszą piłkę w ostatnich latach, a piłkarze mówili o świetnej atmosferze w szatni. Jeśli zespół do tego wróci, to będzie już sukces.

A czy to dobre rozwiązanie, by trener mistrza Polski był też w tym samym czasie trenerem młodzieżowej reprezentacji Polski?

Nie wiem dokładnie jak prezes Dariusz Moiduski to zaplanował, ale przerwa reprezentacyjna to zwykle czas na przepracowanie wielu wariantów z zespołem. Trochę mnie to zaskakuje, ale rozumiem, że klub ma swoją długofalową wizję tej współpracy, w której Czesław Michniewicz wkrótce będzie tylko trenerem klubowym. Najważniejsze dla Legii jest zakwalifikowanie się do Ligi Europy i takie zadanie stoi przed szkoleniowcem.

Trudno wyciągać wnioski po pierwszym meczu trenera, ale od razu nasuwa się inny pomysł na Michała Karbownika, który nie będzie już lewym obrońcą, a pomocnikiem. To dobra zmiana?

Dla mnie nie jest to dobre rozwiązanie. Biorąc pod uwagę liczbę środkowych pomocników w Legii, oraz fakt, że reprezentacja Polski wciąż poszukuje lewego obrońcy, to nie rozumiem tej decyzji. Gdybym był człowiekiem, który doradza Michałowi Karbownikowi, to powiedziałbym mu, że może być defensorem, którego nasza kadra nie miała kilkanaście lat. Skoro w ciągu roku z rezerw Legii stał się potencjalnie najdroższym piłkarzem w klubie, to może na Mistrzostwach Europy w czerwcu byłby podstawowym obrońcą Biało-Czerwonych?

Lech i Legia awansowały w pucharach, ale by mówić o sukcesie, to muszą zrobić jeszcze jeden krok. Zobaczymy je w fazie grupowej Ligi Europy?

Dla Lecha nie będzie to łatwe spotkanie z Charleoi, ale szansę rozłożyłbym po 50 na 50. Jeszcze raz zwrócę jednak uwagę na słabość Poznaniaków, czyli stałe fragmenty gry i na to trzeba uważać. Zdecydować może natomiast dyspozycja dnia, podobnie jak w przypadku Legii. Qarabağ jest bardziej doświadczony, mimo że Azerbejdżan jest dla wielu kierunkiem egzotycznym pod względem piłkarskim. To klub, który ma duży budżet, poważnego sponsora i to nie będzie łatwa przeprawa. Ważną kwestią jest jednak to, że Wojskowi zagrają u siebie i mam nadzieję, że to im pomoże w wygranej.

Przygodę z pucharami zakończył natomiast Piast, który nie dość, że nie zagra w Europie, to jest ostatni w lidze, gdzie nie strzelił nawet gola.

To jest duża niespodzianka. Piast miał trochę pecha, ale cały czas dominowały te same grzechy przeszłości, czyli brak skuteczności, która dziś szwankuje chyba jeszcze bardziej. Sama gra tego zespołu nie jest aż tak dramatyczna, ale trzeba poprawić wykończenie. Widać też zmiany personalne, bo nowi zawodnicy nie zaaklimatyzowali się jeszcze w zespole. Trener Waldemar Fornalik praktycznie co rok musi odtwarzać pewne mechanizmy, bo gdy każdego lata traci się trzech graczy i trzeba wprowadzać nowych, to to odbija się na wynikach. A przecież drużyny nie miały praktycznie okresu przygotowawczego. Mimo to jestem o Piasta spokojny, bo potencjał piłkarski tej drużyny jest bardzo duży.

Mimo zmian transferowych i braku tego przygotowania, to nadspodziewanie dobrze radzi sobie Górnik Zabrze.

Mecz z Legią pokazał, że ten zespół nie ma limitów. Wszyscy jesteśmy zdziwieni postawą Górnika, który osłabił się w każdej formacji, a gra bardzo dobrze. Trener Brosz zmienił formację i bazuje na tym, co drużynie wychodziło najlepiej, czyli na przygotowaniu kondycyjnym. Grają szybko, odważnie, realizują założenia – nikt nie lubi grać przeciwko takiemu rywalowi. A na co ich stać? Jeżeli utrzymają formę, będą grać bezkompromisowo i bez kompleksów, to może i mogą myśleć o pozycji pucharowej. Ale zobaczymy co będzie jak dojdzie do tego większe zmęczenie i presja.

Z coraz większą presją musi natomiast radzić sobie ostatnio Jerzy Brzęczek. Lada dzień do księgarni trafi biografia trenera reprezentacji, którą złośliwi nazywają nawet hagiografią. Opisywany jest tam „hejt na niespotykany dotąd skale” – zgodzi się Pan z taką narracją?

Zgodzę się z tym, że krytyka trenera Brzęczka przychodzi niektórym zbyt łatwo. Może to dlatego, że selekcjonerem kadry stał się szkoleniowiec bez aż tak dużego doświadczenia. No ale dziś kwestionuje się wszystko co trener zrobi, czy rozlicza się każde jego zdanie, co nie jest dobre. Na pewno wcześniejsi trenerzy mieli większy kredyt zaufania ze strony mediów i kibiców. Warto też zauważyć, że biografii nie napisał sam trener, a Małgorzata Domagalik. Cała ta historia mnie jednak dziwi, bo to kolejny argument, że trenera Brzęczka łatwo punktować. Ale dajmy mu jeszcze czas trochę popracować, a prawdziwym egzaminem będą mistrzostwa Europy i po nich przyjdzie czas na oceny.

Ta krytyka skądś się jednak bierze.

Owszem, ale obiektywnie oceniając, to moment przyjścia Jerzego Brzęczka do reprezentacji nie był łatwy. Po Mistrzostwach Świata przejął przecież drużynę rozbitą pod względem emocjonalnym i sportowym. Z gry zrezygnował Łukasz Piszczek, a mniej dawał kadrze już Kuba Błaszczykowski, czyli dwie podpory drużyny. Brzęczek musi to poskładać, dlatego zmieniał warianty gry, próbował grać bez skrzydeł – wszystko to było krytykowane. Zajmujemy pierwsze miejsce w eliminacjach do ME po niezłej grze w ofensywie i defensywie, ale znów pojawiają się głosy, że „nie graliśmy z nikim wielkim”. To ciężki moment dla trenera, który wciąż mówi, że zespół się buduje. Nie będziemy zespołem, który gra kombinacyjnie i pięknie, bo nie jesteśmy Brazylią. Mamy dobrych piłkarzy grających w dobrych klubach, ale wszystko powinno być oceniane w odpowiedniej skali.


Większą presję ma też ostatnio Zbigniew Boniek po wizycie CBA w PZPN’ie. Pan uczestniczył w rozmowie z szefem federacji w Lidze+ekstra i zgadza się z jego tłumaczeniem?

To są bardzo poważne zarzuty. Jeśli CBA wchodzi do siedziby związku, to ja mogę tylko snuć przypuszczenia, a to za poważna sprawa, by sugerować się plotkami. Myślę, że należy poczekać i mój komentarz jest tu zbędny, bo to byłoby nie fair oskarżać kogokolwiek. Na pewno nie ma to jednak wpływu na grę reprezentacji. Nasi piłkarze raczej nie śledzą ruchów CBA, czy obawiają się co stanie się ze związkiem.


Polecamy